Reklama

Uciekła spod noża

Nowiny Nyskie
19/02/2018 12:39

W Bukowie miała miejsce akcja niczym z filmu „Ścigany”. Bohaterką była krowa rasy limousine, która ratowała się przed rzeźnią.

Zwierzę uciekło podczas załadunku na ciężarówkę. Przestraszone zdemolowało ogrodzenie i pogalopowało w kierunku Jeziora Nyskiego. Kilkudniowa obława nie przyniosła rezultatu. Próbował ją schwytać właściciel, do akcji włączyła się policja, myśliwi, strażacy, a nawet nyskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Krowa od ponad trzech tygodni jest na wolności. - Do zdarzenia doszło pod koniec stycznia, kiedy pracownicy skupu wyprowadzali krowę z obory do samochodu. Zwierzę wyrwało się i uciekając z furią przewróciło ogrodzenie z siatki metalowej. Stalowe słupki pofrunęły w powietrze. Krowa pognała przez pola w kierunku lasu i jeziora - relacjonuje pan Łukasz właściciel zwierzęcia, hodowca z Bukowa. Pracownicy skupu nie zapłacili za krowę i niczym się nie przejmując odjechali. Właściciel razem z pracownikiem ruszyli na poszukiwania. - Poszliśmy za nią aż do samego jeziora. Prawie udało się ją złapać. Na brzegu pracownik próbował chwycić za linkę. Wtedy ona zaatakowała. Wzięła go na rogi i przewróciła. Weszła w zarośla, potem do wody i popłynęła na wyspę. Widziałem jak nurkowała pod wodą. Kilkakrotnie próbowaliśmy ją złapać. Przynosiliśmy jej jedzenie, żeby ją zwabić. Bez efektu. O sprawie poinformowaliśmy Powiatowego Inspektora Weterynarii w Nysie. Ten skierował nas do lekarza weterynarii, który ma broń na środki uspokajające. Jak się okazało ten nie miał pocisków na stanie, trzeba było czekać - opowiada hodowca. Kilka dni później krowę zauważyli z barki pracownicy żwirowni w Wójcicach. Zgłosili, że pływa po jeziorze i przedostała się na wyspę. Wezwano policję, strażaków i WOPR. Kiedy zwierzę zorientowało się, że ściga je łódź motorowa uciekło na ląd, a następnie popłynęło na sąsiedni półwysep. Spryciuli do tej pory nie udało się schwytać.
Jacek Opara lekarz weterynarii w Nysie poinformował „Nowiny”, że już w grudniu złożył zamówienie na strzałki ze środkiem otępiającym. Na dostawę trzeba było czekać. Teraz, kiedy już je dostał, krowa zapadła się pod ziemię. Podejrzewa, że zwierzę mogło się utopić. Jedynym efektem policyjnych poszukiwań jest mandat, który mundurowi wlepili właścicielowi za niedopilnowanie krowy. - Krowa warta jest prawie 5 tys. zł, ukarano mnie 100 zł mandatem nie wiem za co, kiedy to nie była moja wina. Same straty - mówi załamany właściciel.
O bohaterce z Bukowa zrobiło się głośno w całej Polsce. Sprawą zainteresowały się organizacje broniące praw zwierząt oraz samorząd lokalny. Wszyscy mówią jednogłośnie, że zwierzę, które w ten sposób wywalczyło sobie życie nie może trafić do rzeźni i deklarują uciekinierce opiekę.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do