- Zdaje sobie sprawę, że coraz więcej seniorów podróżuje samolotem udając się na zagraniczne wycieczki, czasami bardzo egzotyczne. Chciałabym na swoim przykładzie przestrzec ich, żeby planując wyjazd nie oszczędzali na dodatkowym ubezpieczeniu. Gdybym takiego nie wykupiła przed wyjazdem do Turcji to moja rodzina mogłaby popaść w wielkie finansowe kłopoty – mówi pani Halina Kmiecik, nasza stała czytelniczka i krzyżówkowiczka, która podczas wymarzonych wakacji trafiła do tureckiej kliniki, gdzie tamtejsi lekarze i cały personel uratowali jej życie.
To miały być wymarzone wakacje pani Haliny, na które udała się z mężem i z przyjaciółmi. – Już podczas lotu samolotem czułam się nie najlepiej, ale nikomu o tym nie powiedziałam, bo nie chciałam ich martwić. Myślałam zresztą, że to wynika ze zmiany ciśnienia na wysokości i wszystko minie po wylądowaniu – zaczyna swoją opowieść pani Halina.
Rzeczywiście tak się stało. Nasza redakcyjna znajoma dotarła szczęśliwie na Riwierę Turecką do popularnego miasta turystycznego Side, do wspaniałego hotelu. - Byliśmy zachwyceni, a nasz pobyt zapowiadał się znakomicie. Pomimo zmęczenia podróżą postanowiliśmy od razu po zameldowaniu zwiedzić cały teren hotelu. Pogoda była piękna, plaża mieściła się tuż przy hotelu, cudowny krajobraz i piękno Morza Śródziemnego wprawiła nas w znakomity nastrój wspomina pani Halina. – Niestety, życie bywa przewrotne i jest pełne niespodzianek, gdyż było mi dane cieszyć się wspaniałym wypoczynkiem jedynie trzy dni.
Czwartego dnia rano mieszkanka Jędrzychowa poczuła się bardzo źle. To było potworne osłabienie, duże trudności z oddychaniem, bolała ją głowa, a co najgorsze z każdą chwilą było coraz gorzej. - Mąż widząc, w jaki jestem stanie postanowił od razu interweniować. Zaledwie chwilę po zgłoszeniu w recepcji przed hotel przyjechał ambulans, który zabrał mnie do kliniki ÖZEL AKADENIZ HASTANESI w mieście Manavgat. Od razu pobrano mi krew do badań, następnie wykonano EKG, USG oraz szereg innych badań mających wyjaśnić przyczynę mojej złego samopoczucia. Moim lekarzem prowadzącym została Fatma Topuzoglu, jak się później dowiedziałam, specjalistka z dziedziny kardiologii – wspomina pani Halina.
Z uwagi na fakt, iż pacjentka nie znała języka angielskiego a tym bardziej tureckiego w komunikowaniu z personelem kliniki pomagała jej Magdalena, Polka mieszkająca w Turcji od 25 lat, pracownica tamtejszej kliniki. - Podczas mojego pobytu w szpitalu, pani Madzia stała się dla mnie ważną osobą, była bardzo miła i wykazała się także wielką empatią – dodaje była pacjentka kliniki.
Wyniki badań pani Haliny nie pozwalały postawić jednoznacznej diagnozy. Dolegliwości, które nasiliły się następnego dnia doprowadziły do tego, że została przeniesiona na oddział intensywnej terapii. - Dotarło do mnie, że moje życie jest zagrożone. Przekazano mi, że moje płuca wypełnia płyn a lekarze skupią się na tym, aby je oczyścić – dodaje Halina Kmiecik.
Jej pobyt na OIOM-ie trwał cztery dni. Po tym czasie stan chorej na tyle się poprawił, że zdecydowano o przeniesieniu pani Haliny na oddział kardiologiczny. – Tam otrzymałam do swojej wyłącznej dyspozycji jednoosobowy pokój z telewizorem i z łazienką. Mimo że mąż musiał wrócić do kraju ja czułam się tam bezpiecznie i komfortowo. Wszystko za sprawą miłego i serdecznego personelu.
Pani Halina podkreśla, że taka postawa jest bardzo ważna dla chorej osoby (która w dodatku znajduje się z daleka od kraju i rodziny) i sprawiała, że ona sama czuła się z dnia na dzień lepiej. - Przez cały czas pobytu w klinice byłam poddawana specjalistycznym badaniom mającym na celu ustalenie przyczyny choroby - kontynuuje. - Tym bardziej że w ostatnich miesiącach robiłam kompleksowe badania, które nie wykazały żadnych problemów zdrowotnych. Zabiegi w klinice miały na celu przygotowanie mnie do powrotu samolotem do Polski. Okazało się, że musiałam otrzymać specjalny certyfikat pozwalający mi na taką podróż pod nazwą „fit to fly” – dodaje.
Pani Halina określa klinikę, jako „słoneczną klinikę” – nie tylko ze względu na miejsce, w którym się znajduje, ale przede wszystkim ze względu na słonecznych, uśmiechniętych ludzi, którzy tam pracują. - Z informacji uzyskanych od tłumaczki pani Madzi i lekarki Fatmy dowiedziałam się, że ta klinika jest placówką prywatną i nowoczesną wybudowaną 2020 roku przez tureckiego właściciela. Podczas mojego pobytu w tym miejscu leczyło się tam około 100 pacjentów. W klinice znajdują się prawie wszystkie oddziały oprócz onkologii i geriatro- onkologii. Personel kliniki to około 600 osób w tym lekarze, pielęgniarki, administracja oraz obsługa – mówi dalej pani Halina.
Po zakończeniu leczenia pacjentka kolejny raz została pozytywnie zaskoczona. - Myślała, że natychmiast wróci do Polski. Tymczasem z kliniki została zawieziona do innego niż pierwotnie hotelu w Side, gdzie miała czekać na załatwienie wszelkich formalność dotyczących powrotu do kraju. Mogłam w przyjemny sposób dojść do siebie po chorobie. W tym miejscu dodam, że wykupując wycieczkę wykupiłam, także ubezpieczenie dodatkowe, więc przez cały okres leczenia w ogóle nie myślałam o jego kosztach. Ubezpieczyciel opłacił mój pobyt i wyżywienie, miałam dostęp do basenu, a także dowóz z hotelu nad Morze Śródziemne. Mogłam korzystać swoje przerwane chorobą wakacje, z czego bardzo się ucieszyłam gdyż trwały one kolejne 7 dni - dodaje.
Zadbano także o bezpieczny powrót pani Haliny do Polski. – Specjalny van zawiózł mnie na lotnisko do Antalyi. Tam czekał na mnie asystent oraz stewardesa, którzy towarzyszyli mi podczas przemieszczania się po lotnisku meleksem, a do pokonania mieliśmy spore odległości, ponieważ lotnisko jest rozległe. Nie byłabym w stanie tego zrobić o własnych siłach. Po odprawie trafiłam do pomieszczenia, które wskazywało, że jest przeznaczone dla VIP - ów gdzie miałam dostęp do napojów i przekąsek. Do Polski miałam wracać przez Czechy - najpierw samolotem do Pragi, a następnie transportem medycznym do domu.
Gdy zbliżał się czas odlotu samolotu do Pragi po panią Halinę przyszedł pracownik lotniska. - Na pokład samolotu wjechałam windą – opowiada o podróży. - Od razu zajęła się mną stewardesa. Kiedy znalazłam się na pokładzie drzwi do kokpitu były jeszcze otwarte i kapitan usłyszał, że mówię po polsku. Podszedł do mnie. Okazało się, że jest Polakiem. Zapytał mnie jak się czuję. To było bardzo miłe. Przekazał mi też, że jak się źle poczuję to powinnam powiadomić stewardesę, a ona przekaże to jemu, wtedy zaczną się działania mające mi pomóc.
Na całe szczęście lot minął dla pani Haliny spokojnie. - Na lotnisku w Pradze zostałam ponownie odebrana przez asystenta, który zawiózł mnie do eleganckiego pokoju, gdzie mogłam się posilić i odpocząć przed ostatnim czterogodzinnym odcinkiem podróży – na trasie Praga – Nysa. - Przetransportowano mnie do ambulansu, który czekał przed lotniskiem. Gdy tylko podjechałam pod dom powitała mnie cała rodzinka. Ja cieszyłam się, że w końcu jestem z nimi, że nareszcie jestem w domu – wspomina wzruszona. – Cały czas mam poczucie, że doktor Fatma oraz personel z kliniki Özel Akadeniz Hastanesi, uratowali mi życie. Dostałam drugą szansę, myślę, że nic się nie dzieje bez powodu. W całej tej historii kluczową rolę odegrała decyzja zakupu dodatkowego ubezpieczenia. Koszty leczenia i powrotu do domu obciążyłyby bardzo nie tylko mnie, ale pewnie także moich bliskich, więc ku przestrodze dla wszystkich wybierających się na wycieczki zagraniczne - zabezpieczcie się przed takimi zdarzeniami, bo jak widać na mojej historii los lubi być przewrotny – zachęca mieszkanka Jędrzychowa.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Bardzo trafny komentrz