
Przyjaciele i znajomi wspominali śp. Janusza Sanockiego podczas wieczoru poświęconego Jego pamięci. Spotkanie odbyło się w sobotę 4 grudnia, trzy dni przed pierwszą rocznicą śmierci wybitnego nysanina. Gościem był wojewoda opolski Sławomir Kłosowski.
Nie był to wieczór zadumy, tylko jak za dawnych czasów w restauracji Tiffany z Januszem śpiewaliśmy piosenki, których nas nauczył. W podróż przez historyczne epoki zabrali nas Krzysztof Skwarczyński i Marek Kobylarski, wychowankowie Janusza z akcji „Nysa – Dzieciom”. Nie zabrakło polskich pieśni patriotycznych, jak My Pierwsza Brygada, Pierwsza kadrowa i Szwoleżerowie. Z czasów walki z komunizmem, szczególnego okresu w życiu Janusza zaśpiewaliśmy: Ostatnią szychtę na KWK Piast, Mury i Nie lubię. Nie mogło się też obyć bez Zielonej wrony. Obowiązkowym punktem naszych biesiad, organizowanych przy okazji świąt narodowych, były współczesne pieśni. Tym razem usłyszeliśmy jedną z Jego ulubionych ballad: Celinę, Kazika Staszewskiego.
Nasi interpretatorzy przypomnieli też pieśni napisane przez samego Janusza – Światło (hymn akcji Nysa – Dzieciom) i Kulesza song z czasów internowania. Wieczór swoją obecnością uświetnił wojewoda opolski Sławomir Kłosowski, który jak zdradził chciał w ten sposób oddać cześć jednemu z najwybitniejszych synów Opolszczyzny. W przerwach pomiędzy kolejnymi utworami goście wspominali śp. Janusza. Wśród nich pierwszy starosta nyski Stanisław Pawlaczyk. Przypomniał, kiedy za komuny zwalniano go z Nyskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego gdzie był dyrektorem, że Janusz zwolnił się w geście solidarności z nim. – Wiem, że nie mógł wtedy nigdzie znaleźć pracy, że miał ciężką sytuację, ale On był solidarny ze mną i ze wszystkimi, którzy działali razem z nim w Solidarności – mówił.
Dziękujemy wszystkim, którzy przybyli na sobotnie spotkanie, Beacie Cichewicz za udostępnienie lokalu, a przede wszystkim Krzyśkowi i Markowi za przygotowanie oprawy muzycznej. Janusz nie lubił narzekania i umartwiania, dlatego rocznicę Jego śmierci obchodziliśmy grając i śpiewając.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dziękuję za pamięć o Januszu Sanockim
Pogib Maksim, czort s nim.
Choc mieszkam obecnie w Rzeszowie mialem parokrotnie zaszczyt spotkac sie z Januszem Sanockim ceniac go za to ze byl soba a pomoc dla drugiego czlowieka byla rzecza nadrzedna.Mysle ze spoglada na Nas z gory i nam kibicuje :Zawsze warto byc czlowiekiem.......
To był typ niezrównoważony psychicznie. Lekceważył ludzi, nie szanował autorytetów, był prostacki, był doskonałym konstruktorem sił destrukcji. Ale ludzie uwielbiają takich fuehrerków. I to jest smutne.