
- Tu już nie chodzi o warunki w jakich mieszkamy, ale o nasze zdrowie. Dziecko nam ciągle choruje, bo na ścianach mamy grzyby, których powodem jest zawilgocenie całego budynku – żali się Danuta Reczek, mieszkanka gminnego lokalu przy ul. Krawieckiej.
Kobieta z mężem i synem w przedwojennym domu mieszka od 18 lat. W budynku jest jeszcze pięć mieszkań, których lokatorzy mają podobne problemy.
Gnije i śmierdzi
- W naszym mieszkaniu panuje wilgoć, przez którą powstają grzyby i w całym domu jest smród. My tym oddychamy, moje dziecko od tego choruje, a gmina w ogóle się tym nie przejmuje - żali się mieszkanka komunalnego budynku przy ul. Krawieckiej. Przekonuje, że administrująca budynkiem Agencja Rozwoju Nysy nic nie robi i zawsze tłumaczy się brakiem pieniędzy. - Sami wykonujemy remonty w mieszkaniu, bo tynk odpada ze ścian, które są czarne od grzyba a podłoga dosłownie gnije. Problemem jest budynek, który cały jest zawilgocony – mówi nysanka.
Pleśń wszędzie pleśń!
Jej mieszkanie na parterze ogrzewane jest piecem kuchennym, z którego rozprowadzone jest ciepło do pozostałych pomieszczeń. - W łazience mamy niewiele ponad 10 stopni, mino ogrzewania. W innych pomieszczeniach, co nagrzejemy to wypuszczamy przez okna, bo musimy wietrzyć. To jednak nic nie pomaga, bo z powodu wilgoci farba odpada ze ścian. Razem z nią jest pleśń, wszędzie pleśń! Malujemy na nowo, ale to bez sensu robota, bo budynek jest cały zawilgocony – irytuje się kobieta. Co prawda czynsz w lokalu, który funkcjonuje jako lokal socjalny, jest niewielki, to jednak rodzina płaci więcej, bo przekroczyła poziom dochodów. - Nie mamy zaległości w czynszu, razem z mężem pracujemy. Jesteśmy normalną rodziną, nasz syn się uczy w szkole podstawowej i ciągle jest chory, bo żyjemy w tragicznych warunkach – przekonuje kobieta.
Wilgoć i grzyb mają się dobrze
Inwestycji wymaga też otoczenie domu. Sąsiadują z nim opuszczone pomieszczenia. Część z nich to komórki, w których mieszkańcy trzymają opał, inne stoją puste i niedługo się zawalą. - Ściany są mokre dookoła domu, my to zabezpieczamy jak możemy, ale to własność gminy, a nie nasza. Zgłaszamy do ARN i nic, bo wilgoć i grzyb mają się dobrze. - Nie jesteśmy już młodzi, bank nie da nam kredytu na zakup mieszkania. Nie chcemy luksusów tylko godnego i bezpiecznego mieszkania, które nie będzie zagrażać naszemu zdrowiu – zaznacza pani Danuta.
W tej sprawie zwróciliśmy się do gminy Nysa. Do momentu zamknięcia numeru gazety nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
niech się Pani przeprowadzi do biue Agencji na Marcinkowskiego, tam ciepło cały czas , portier pilnuje porządku , ubikacje pachnące , łazienki z kabinami . Opłata regulowana jest przez Urząd Miejski - żyć nie umierać i się cieszyć bo to samo centrum miasta , a właścicielem obiektu nie ma co się przejmować , bo albo na basenie lub hali sportowej lub w burdelu koło wiaduktu , gdzie zażywa rozkosz życia . Dobra rada proszę Pani.
Jeżeli oboje pracujecie i macie tylko 1 dziecko to dlaczego nie kupicie sobie normalnego mieszkania.Mieszkania socjalne są dla ludzi niezaradnych lub w trudnej sytuacji.
Dobra kupić moze w dzisiejszych czasach być ciężko. Ale wynająć można...
Takie lekceważenie stanu budynku, który ulega zniszczeniu źle świadczy o właściwego podejścia do mienia gminy. Wstyd dla Gminy, która nie pomaga lokatorom w utrzymaniu mienia. Może nadzór budowlany sprawdzi kiedy były przeglądy techniczne, okresowe i co jest powodem zaniechania. Przecież ten budynek się rozsypuje. Co potem z mieszkańcami. A tak chwała lokatorom, że w są zaradni, bo inaczej byłby to kolejny walący się pustostan.
Brakuje Sanockiego. Szybko zrobiłby porządek. Nie bał się trudnych decyzji. Zlikwidował PGM, założył z mieszkańcami wspólnoty i od razu znalazły się pieniądze na remonty, a efekty chyba widać gołym okiem.
Mieszkania socjalne a mieszkania komunalne to dwie różne bajki.Ale niezależnie od tego jakimi są ich administrator musi dbać o ich stan techniczny,a ARN nie dba o nic
ZGM, MZGL, to tylko niektóre instytucje, które biorąc, nic nie dają. Od dziesięcioleci mieszkańcy, najemcy mieszkań płacą krocie a wszystko idzie na utrzymanie biurokratycznej machiny. Machiny, która nawet wtedy gdy najemca chce zrobić coś pożytecznego dla siebie i budynku to urzędnicy tych instytucji nie wyrażają na to zgody. To podobne działanie do bandyckiej prywatyzacji. To też jest bandyckim okradaniem najemców mieszkań w budynkach, które remontu nie widziały od dziesiątek lat. Co charakteryzuje to działanie to przyzwolenie państwa i jego poszczególnych Rządów. Rządów, które o tym wiedzą ale udają że problemu nie ma, dlatego podczas następnych wyborów parlamentarnych, samorządowych, mówcie to kandydatom na rządzenie. Mówcie, Żądajcie a po wyborze rozliczajcie, takie jest prawo DEMOKRACJI.
Co ma Rząd do mieszkań socjalnych lub komunalnych? Puknij się człowieku w głowę. Po to wybieramy władze samorządowe gminne i powiatowe aby dbały o własny majątek.
Uważam, że jeżeli jest źle zdać mieszkanie i kupić. Wiadomo że za darmo mieszkanie tak wygląda!
I rozwiązać ARN bo są wtedy niepotrzebni.