Reklama

Wojna domowa na pokaz

17/07/2020 12:49

Wybory kończą kampanię prezydencką, ale czy kończą polityczny konflikt, który podzielił Polskę? Różnice polityczne, ścieranie się poglądów, walka o zwycięstwo, przekonywanie wyborców – są jak najbardziej zrozumiałymi zjawiskami w demokracji.

Jednak w Polsce podział wydaje się być głębszy i konflikt przybiera formę wręcz wojny o „być albo nie być” państwa polskiego. Jakie są przyczyny tak głębokiego podziału? 
Nie będę tym razem pisał o systemie wyłaniania polskich elit politycznych – ordynacji proporcjonalnej – bo podnosiłem to wiele razy i nie chcę popadać w banał. Zresztą oprócz systemowych mechanizmów popychających polityków do nadmiernej agresji i odsądzania przeciwnika od „czci i wiary” są jeszcze zjawiska kulturowe niezwiązane wprost z systemem. Żaden system nie każe bowiem dziennikarzom z telewizji publicznej robić brutalną i – powiedzmy to wprost – dość prymitywną propagandę politykom obozu rządowego i serwować to dzień w dzień, zamiast rzetelnej analizy, uczciwej krytyki i bez dania jakiejkolwiek szansy politykom opozycji. 
Żadne mechanizmy nie każą tego samego (tylko na odwrót) robić dziennikarzom TVN. A programy tej stacji są tak samo dalekie od obiektywizmu jak programy mediów publicznych. Stacja amerykańska robi propagandę przeciwko PiS ślepo popierając opozycję. 
I w ten oto sposób Polska jest bombardowana codziennie nieustającym, jątrzącym przekazem, w którym dwa konkurujące polityczne obozy przedstawiane są albo jako zbawcy i zdrajcy, albo na odwrót. Zależy tylko jaki kanał włączysz. Jak przy takim przekazie widz ma zachować rozsądny krytycyzm kiedy w dwu głównych telewizjach nie znajduje żadnego przykładu obiektywizmu.
Ale zrzucenie winy na media byłoby zbyt prostym wyjaśnieniem. Za stan polskiej debaty politycznej odpowiadają przede wszystkim politycy obu obozów. To liderzy Platformy w latach 2005-2007 zaczęli w stosunku do polityków, ale też i wyborców PiS-u stosować tzw. „przemysł pogardy”. Potem nasiliło się to po katastrofie smoleńskiej kiedy platformerscy chuligani sikali na znicze ustawione pod pałacem prezydenckim, a „elita” warszawska milcząco akceptowała te wybryki.
Po zmianie władzy w 2015 PiS bez żadnej taryfy ulgowej zaczął odpłacać Platformie pięknym za nadobne i w efekcie konflikt polityczny rozwija się w Polsce i nakręca w najlepsze. 
Z drugiej strony – jak to zauważył któryś komentator: „gdzie dwóch się bije, tam obaj korzystają”. Na konflikcie Platforma – PiS korzysta tak jedna jak i druga strona. Pozostałe ugrupowania zostały całkowicie zmarginalizowane. Po części zresztą na własne życzenie – żadna z głównych partii w Polsce nie przedstawia Polakom propozycji, które różniłyby się istotnie od tego co oferują PiS i PO. PiS socjalnymi programami wypchnął z boiska lewicę, a odwołaniem się do patriotycznych haseł ograniczył pole działania rachitycznej polskiej prawicy. 
Z kolei Platforma przejęła od lewicy postulaty obyczajowe środowisk lgbt, a resztę popularności napędziły jej ewidentne błędy w polityce personalnej PiS.
Wydawało się, że najstarsze polskie ugrupowanie PSL po wchłonięciu Kukiza i podniesienia wyniku w ostatnich wyborach sejmowych zrozumiało, że należy sięgnąć do postulatów ustrojowych, które dały Kukizowi w 2015 r. 21% poparcia w pierwszej turze wyborów. Rzeczywiście na początku kampanii PSL zajęło się problemami wymiaru sprawiedliwości, a Władysław Kosiniak-Kamysz umieścił stosowny punkt w swoim programie ogłoszonym na konwencji w Rzeszowie pod koniec lutego. Rychło jednak lider PSL zastąpił konkret słodkimi tekstami o jedności. Sprowadziło go to na margines polityczny. 
Tak więc na scenie dominują nadal PiS i PO, których prawie nic nie dzieli. Ale im bardziej są do siebie podobne, tym ostrzej muszą siebie atakować. To daje im bowiem realne korzyści. Raz jedni, raz drudzy. I tak do końca świata.
A my – obywatele - dajemy się wciągać w ten sztuczny konflikt. Zastanawiam się kiedy się połapiemy, że nas – jak to się mówiło we Lwowie – po prostu rolują.#


 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    aniela - niezalogowany 2020-07-17 19:30:48

    W sprawie różnic ideologicznych to pan trafił jak kulą w płot. Ideologią PO jest kasa dla siebie, podobanie się UE dla świętego spokoju wybranych osobników i totalne olewanie Polski i Polaków. Nie maja innych ideałów. Proszę znaleźć podobieństwo w PIS do tych "ideałów". Jakim sensem byłaby walka z trzecią władzą, a właściwie z pierwszą pod rządami PO, jakim sensem byłoby narażanie się na totalny atak całego lewactwa unijnego, gdyby im chodziło podobnie jak poprzednikom o zabezpieczenie wyłącznie swojej d...? Już w takim porównaniu się Pan myli. Jednak wytaczając osiągnięcia dla zwykłych Polaków w tych 4,5 latach rządów ZP, pana rozważania to same pomyłki, albo zakłamania specjalne. Nie będę tego wymieniać, bo jest to jasne i oczywiste. Teraz sprawa tzw. propagandy. 80% mediów jest w rekach naszych wrogów, którzy postponują Polskę i rząd ZP na wszystkie możliwe sposoby, w kraju i na całym świecie. Nareszcie PIS mógł dotrzeć ze swoim przekazem do Polaków, poinformować ich o swoich zamiarach, osiągnięciach i trudnościach, chociaż według mnie nie robi tego w sposób profesjonalny. W większości ludzie to zrozumieli, chociaż ciągle chcą przyspieszenia walki z postkomuną i ich wszechobecnymi mackami. Zapewne nawet tak wytrawni politycy, jak JK nie mieli pojęcia jak trudne będzie przywracanie w Polsce normalności i jak agentura rosyjska, niemiecka, izraelska i wszelkie bojówki lewych biznesów na Polsce będą zwalczać powrót do państwa prawa i zwykłej uczciwości, co jest celem naszego obecnego rządu. Pana analiza nie bierze pod uwagę tych zasadniczych różnic w dążeniu wymienionych formacji politycznych, co niezbyt dobrze świadczy o pana intencjach, lub o braku rozeznania.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do