Reklama

Zakatował ojca

Nowiny Nyskie
04/11/2015 10:52

34-letni syn tak skatował swojego 61-letniego ojca, że ten zmarł wskutek odniesionych obrażeń. Nie pomógł mu, kiedy umierał na jego oczach. Dopiero następnego dnia pojechał do lekarza. Lecz nie po pomoc, ale by wydał mu akt zgonu. Do tego przerażającego i makabrycznego zdarzenia doszło w Niesiebędowicach, koło Korfantowa.

Przyjechali z Warszawy
Niewielki, schludny parterowy domek na końcu jednej z miejscowości pod Korfantowem. Ogródek, kwiaty, tuje, jak przed wszystkimi posesjami w tej miejscowości. Na podwórku wisi worek treningowy. Widać, że któryś z lokatorów dbał o tężyznę fizyczną. Dom oddalony od sąsiadów. Cisza, spokój. Mieszkał tu 61-letni Janusz z 34-letnim synem Marcinem.
Mieszkańcy o nich niewiele wiedzą lub nie chcą o nich rozmawiać. Wiadomo tylko, że byli przybyszami z Warszawy. Kupili tę nieruchomość w 2012 roku. Dlaczego tak nagle wyjechali ze stolicy i zamieszkali „na krańcu świata?” - Być może syn miał kłopoty z narkotykami i ojciec chciał go wyrwać z tego środowiska - rozważa jeden z funkcjonariuszy policji. Ale zmiana środowiska nie pomogła. W 2013 roku, 34-letni Marcin za posiadanie narkotyków został przez nyski sąd został skazany wyrokiem w zawieszeniu.
- To była spokojna rodzina, ale z nikim z naszej wsi nie utrzymywali kontaktów - mówi kilku napotkanych na drodze mieszkańców. Żyli w całkowitej izolacji. - Nie, nie przedstawimy się, ponieważ obawiamy się zemsty ze strony syna. - Marcin miał kontakty z handlarzami narkotyków - szepcze dwóch nastolatków, oglądając się dookoła. Najbliżsi lokatorzy, którzy mieszkają tuż obok, za ścianą przebywają za granicą. - Oni mieszkali na odludziu, na końcu wsi. Może, gdyby mieszkali w środki wsi, to może wiedzielibyśmy o nich więcej i nie doszłoby do takiej tragedii? - zastanawia się starszy mężczyzna. Nie znaleziono nikogo z bliskiej lub dalszej rodziny 61-teniego Janusza. Jego pogrzeb zorganizował OPS w Korfantowie.

Syn chce mnie zabić!
Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, mieszkanie, gdzie syn dokonał aktu ojcobójstwa było całe zalane krwią. Podłoga, ściany. Nawet na suficie znajdowały się plamy krwi. Wykryto je dopiero za pomocą specjalnej lampy, ponieważ morderca wcześniej dokładnie wyszorował cały pokój. Jak i dlaczego doszło do tak brutalnego i makabrycznego morderstwa?
Prokurator rejonowy w Nysie, Bolesław Wierzbicki nie chce na razie mówić o motywach zabójstwa. - Z ustaleń i zebranych dowodów wynika, że zgon nastąpił wskutek pobicia i to syn jest sprawcą śmierci swego ojca - ucina.
Informacje nieoficjalne: Janusz leczył się psychiatrycznie. Opiekę nad nim sprawował syn Marcin. Kilka razy, będąc u lekarza w Korfantowie mówił, że syn chce go zabić. Lecz jego słów nikt nie traktował poważnie. W poniedziałek, 21 września Marcin przyjechał do lekarza w Korfantowie nie po pomoc medyczną dla ojca, ale z prośbą, by ten stwierdził jego zgon. Lekarz odesłał go do koronera. Po pewnym czasie, w domu Marcina pojawiła się karetka. Załoga pogotowia stwierdziła zgon, który nastąpił nie z przyczyn naturalnych i powiadomiła policję.

Zakatował ojca
- W poniedziałek, 21 września Komisariat Policji w Korfantowie został powiadomiony przez załogę karetki pogotowia, że na terenie jednej z miejscowości w gminie Korfantów ujawniono zwłoki dorosłego mężczyzny - informuje Bolesław Wierzbicki, prokurator rejonowy w Nysie. - Na miejsce przybył prokurator i ekipa dochodzeniowa, która dokonała oględzin wszystkich pomieszczeń oraz najbliższego otoczenia budynku. Zabezpieczono wszystkie ślady mające ścisły i pośredni związek ze zdarzeniem, po czym syn zmarłego został zatrzymany w areszcie policyjnym. Z ustaleń i zebranych dowodów wynikało, że zgon nastąpił wskutek pobicia i to on jest sprawcą śmierci swego ojca.
W ciągu kolejnych dni policja przesłuchała wszystkich świadków mających jakąkolwiek wiedzę w tej sprawie. Zebrane dowody pozwoliły zredagować wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Sąd Rejonowy w Nysie na posiedzeniu uwzględnił wniosek prokuratora o tymczasowy areszt na okres trzech miesięcy.
- W tej sprawie wszczęto i prowadzi się śledztwo w kierunku stwierdzenia przestępstwa z art. 156 § 1 i 3 Kodeksu karnego, „kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu i jeżeli jego skutkiem jest śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12”. Taka przyjęta jest kwalifikacja. Czy ona się utrzyma czy zarzut będzie zmieniony na surowszy, okaże się w toku dalszego śledztwa, ponieważ oczekujemy na materiał dowodowy ze strony lekarza sądowego. Tuż po zdarzeniu, ciało pokrzywdzonego zostało poddane oględzinom i była przeprowadzona sekcja przez biegłego medyka sądowego. Wyniki tych badań będą ważnym argumentem w sprawie, które przesądzą o utrzymaniu tej kwalifikacji czynu bądź zmiany na surowszą - wyjaśnia prokurator Bolesław Wierzbicki.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do