Kobietę leżącą w kałuży krwi znaleźli policjanci wezwani do mieszkania na jednym z nyskich osiedli. Obok niej leżał nóż, którym została dźgnięta. Sprawcą okazał się syn kobiety – 28-letni Radosław S.
Do zbrodni doszło w ubiegły czwartek nad ranem na ul. Marii Merkert w Nysie. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia i policję. Lekarz stwierdził tylko zgon kobiety, która wykrwawiła się w swoim mieszkaniu.
Zaatakował matkę i ojca
Ślady krwi były widoczne już przed klatką schodową, a także na schodach prowadzących do mieszkania na parterze. Widać było, że ktoś wdepnął w krew bosą stopą.
- Ok. godziny 6.30 na terenie Nysy doszło pomiędzy rodzicami a dorosłym synem do awantury w wyniku której kobieta doznała ciężkich obrażeń ciała i zmarła na miejscu. W wyniku awantury ucierpiał również mąż ofiary i ojciec podejrzanego, który trafił z ranami cietymi do szpitala powiatowego w Nysie, skąd po opatrzeniu jeszcze tego samego dnia został wypuszczony – poinformował nas Bolesław Wierzbicki, prokurator rejonowy w Nysie. Nieoficjalnie wiadomo, że syn zaatakował rodziców nożem.
Uciekł z mieszkania
Kiedy policjanci przybyli na miejsce, okazało się, że syn uciekł z mieszkania, ale po ok. 2 godzinach został zatrzymany na terenie osiedla Słowiańska. - Został doprowadzony do komendy policji w Nysie, wczoraj zostały wykonane z jego udziałem czynności procesowe, wcześniej na miejscu zdarzenia policjanci z komendy powiatowej policji dokonali wszystkich czynności, a w szczególności oględzin miejsca, a także zabezpieczyli ślady, które będą przedmiotem dalszych badań laboratoryjnych – dodaje prokurator. Zarówno syn i ojciec zostali przesłuchani w czwartek.
Dożywocie?
W piątek 28-letni mężczyzna usłyszał prokuratorskie zarzuty.
- Zarzut obejmuje umyślne spowodowanie zabójstwa swojej matki, jak również usiłowania zabójstwa ojca. Grozi mu kara maksymalnie 15, 25 lat więzienia lub dożywocie – wyjaśnia nyski prokurator rejonowy, który nie ukrywa, że sprawca był dobrze znany policji i już wcześniej notowany za umyślne przestępstwa przeciwko mieniu. - Podejrzany 28-letni mężczyzna przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Niestety ze względy na dobro pozostałych członków rodziny nie mogę zdradzić ich treści. To rodzinna tragedia - mówi prokurator Wierzbicki.
Musiało się tak skończyć?
Prokuratura po przedstawieniu zarzutów złożyła wniosek do sądu rejonowego o tymczasowe aresztowanie Radosława P. na trzy miesiące, na co w piatek sąd wyraził zgodę.
Ciało 50-letniej kobiety zostało zabezpieczone do badań w prosektorium.
Rodzina S. jest znana na osiedlu przy ul. Słowiańskiej. Zdaniem mieszkańców, to musiało się tak skończyć, bo jak nam mówią, między członkami rodziny dochodziło do awantur. Często interweniowała tam też policja. Powodem było nadużywanie alkoholu. - Pili razem, potem się kłócili. Nieraz całe podwórko słyszało, jak się kłócą – mówi nam jeden z mieszkańców osiedla.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie