Reklama

Bo ja jestem „roślinna”. Rozmowa z zielarką Joanną Bieniarz

Nowiny Nyskie
11/09/2021 10:10

Rozmowa z Joanną Bieniarz, pochodzącą z naszego powiatu mieszkanką Irlandii, zielarką, autorką książki pt. „Roślinna”

„Nowiny Nyskie” – W jaki sposób znalazła się Pani w Irlandii i gdzie Pani mieszkała przed wyjazdem za granicę?

Joanna Bieniarz - Moja babcia pochodzi z Pokrzywnej, a ja mam dom w Jarnołtówku. Z kolei mój mąż pochodzi ze Słowacji i też zakochał się w tym miejscu. Przyjeżdżamy do Jarnołtówka dość często, chociaż ze względu na pandemię to się trochę zmieniło, ale uwielbiamy tu przyjeżdżać, w zasadzie wolimy tutaj być niż w jakimś kurorcie.
Dlaczego znalazłam się w Irlandii? Po studiach – a było to już 15 lat temu - spakowałam się i wyjechałam na trzy miesiące, żeby podszkolić język i oczywiście, żeby pracować, zarobić. Wtedy poznałam swojego męża, dopadła nas miłość i pojawiło się pytanie, co my zrobimy? Zdecydowaliśmy, że zostaniemy póki co w Irlandii, ale docelowo chcemy wrócić do Jarnołtówka, chociaż spowalnia się ten proces. W domu mamy wesoło, bo trzyjęzycznie – angielski, polski, słowacki.

- Co pani robi zawodowo w Irlandii?
- Aktualnie pracuję w pracowni jubilerskiej, gdzie projektuje się biżuterię. Ja zajmuję się sprawami administracyjnymi – wysyłam, przesyłam, sprzedaję. Mieszkamy w niewielkim mieście oddalonym godzinę drogi od Dublina. To jest bardzo mała mieścinka – miejscowość wielkości Jarnołtówka, która jest jednak miastem, nad samym morzem. Tam wszyscy się znają i to mi pasuje.

- Wydała pani książkę, pt. „Roślinna”…
- Tak, to pierwsza książka, którą sama wydałam. Jej tematyka wiąże się z moim dodatkowym wykształceniem. W Irlandii ukończyłam dwuletnią szkołę zielarstwa. Jestem czeladnikiem w tej profesji i jest to uznawany zawód w Irlandii. Można zrobić też czteroletnią szkołę, ale po dwóch latach jestem czeladnikiem, potrafię m.in. wykonywać naturalne kremy, znam wpływ danej rośliny na organizm ludzki. Na roku było nas dwanaście osób i nie tylko nabywaliśmy wiedzy o roślinach, ale uczono nas także wzajemnego wspierania się - jak kiedyś ludzie wspierali się.
To wiąże się z ekologią - szacunek do roślin. Ja się pięć razy zastanowię, czy zerwać daną roślinę, czy jest mi potrzebna taka jej ilość, nie marnowanie żywności, staranie się, aby jak najmniej żywności trafiało na śmietnik. Ale to też jest przeszczepienie nawyków z dzieciństwa.

- Czy to znaczy, że w Irlandii wraca się do korzeni, odchodzi się od sztucznej, przetworzonej żywności i wraca do wsparcia lokalnego, sąsiedzkiego rolnictwa?
- Rzeczywiście panuje taki trend. Oczywiście w miastach jest to utrudnione, ale widać jak bardzo mieszkańcy miast wyjeżdżają na weekendy na wieś, co możemy porównać do polskiej agroturystyki. W mieście w weekend nic się nie dzieje – wszyscy są na wsi. Wyjeżdżają na wieś, chociaż tam niemal cały czas pada deszcz. Poza tym bardzo popularne są kampery, domki całoroczne.

- A o czym jest Pani debiutancka książka?
- To jest połączenie fabuły miłosnej z roślinami, a więc ze światem, którym się pasjonuję. Można sobie poczytać o roślinach, ale nie o tym jak je uprawiać, ale o tym jak się z nimi zaprzyjaźnić. Wszędzie można przeczytać o tym jak dane zioło działa na nasze ciało, a w mojej książce - jak działa na naszego ducha.
Dodam, że w Irlandii prowadzę także jedyny w tym kraju klub polskiej książki. Trwa to już dwa lata. To też było z potrzeby, bo uwielbiam czytać polskie książki i brakowało mi kontaktu z innymi miłośnikami literatury. Fajnie jest kiedy każdy przynosi przeczytaną książę, omawia ją i poleca ją innym członkom klubu.

- Którą z roślin uważa Pani za najzdrowszą dla siebie, najbardziej wartościową?
- Dla mnie jest to melisa, bo zawsze była w naszym domu. Jej picie było prawdziwym rytuałem. Melisa zawsze stała na piecu… Jest relaksacyjna, jest słodka, a wszystko co jest słodkie i gorzkie jest dobre na serce. 

- Jak wygląda obecnie życie w Irlandii?
- Jest przyjemne, chociaż zauważyliśmy, że po brexicie ceny poszły do góry – w tym ceny przesyłek. Doszło do sytuacji, w której Irlandia zwraca się w stronę Europy odwracając się od Anglii.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Agnieszka Groń

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2021-09-11 12:11:57

    No i dobrze. Daj Wam boziu zdrówka !

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do