
Rozmowa z Krzysztofem Rytlem, dyrektorem zarządzającym łambinowickim zakładem Celpa S.A., który istnieje na rynku od 1947 roku.
„Nowiny Nyskie” - Przez ostatnie lata mówiło się, że Celpa w zasadzie nie powinna już istnieć. A wszystko przez wielomilionowe zadłużenie w ZUS i w gminie. Ale Celpa istnieje, produkuje...
Krzysztof Rytel – Celpa przetrwała dzięki temu, że poukładała sobie „ciężkie sprawy”. Zakład przetrwał okres, kiedy groziła mu likwidacja, gdy nie płacono składek ZUS i podatku od nieruchomości. Porozumiano się z tymi instytucjami zawierając tzw. układy. Ja objąłem swoje stanowisko, kiedy ta kwestia była już uregulowana. Dzięki temu Celpa przeżyła, jednak nadal ponosi tego konsekwencje, gdyż swoje zaległości będzie spłacać do 2024 roku. Przeszłość została poukładana i chociaż jest to dla nas obciążenie na szczęście cały czas mamy klientów, mamy co robić i zakład jest w stanie wygenerować taki wynik finansowy, żeby regulować należności na bieżąco i jednocześnie spłacać zaległości. I robimy to bez problemu.
- Macie głównie klientów zagranicznych…
- Tak. To ok. 85 proc. naszych odbiorców.
- To korzystne dla firmy w momencie zwyżki kursu euro…
- Tak. Są to głównie klienci niemieccy, austriaccy, ale także jeden włoski. W związku z tym, kiedy pojawiły się informacje o spowolnieniu na rynku niemieckim zaczynaliśmy się obawiać, ale okazuje się, że cały czas mamy zamówienia od Niemców. U nas pełne obłożenie na zamówienia następuje 3-4 miesiące do przodu. W dłuższej perspektywie nie wiemy co będzie.
- Ilu pracowników jest zatrudnionych obecnie w zakładzie?
- Razem z administracją 130 osób. Celpa historycznie była gigantem. Myślę jednak, że w skali lokalnej jesteśmy nadal sporą firmą.
- Proszę przybliżyć, czym się zajmujecie?
- Wykonujemy duże konstrukcje stalowe – zbiorniki, silosy, obudowy filtrów do systemów oczyszczania powietrza. Jesteśmy poddostawcą dla firm, które wykonują już kompletne urządzenia. Bywa więc tak, że nasze urządzenia docelowo są ładowane na statek w Hamburgu i płyną do USA. Nasze konstrukcje wysyłane są też do Turcji, Rosji, na Ukrainę.
- Czy Celpa nie ma problemów z zatrudnieniem spawaczy?
- Z zatrudnieniem fachowców w tym zawodzie nie mamy problemów, Co ciekawe mamy też jednego spawacza z Ukrainy i to od lat. Gorzej jest z pracownikami mniej wykwalifikowanymi, ale takimi, którzy radziliby sobie z odczytywaniem rysunku technicznego. Zdajemy sobie sprawę także z tego, że pensje u nas - z powodów o których powiedziałem wcześniej - nie są specjalnie wysokie. Ciągle nie możemy sobie pozwolić na podwyżki. Mamy grupę ludzi, którzy pracują od wielu, wielu lat, ale także mamy też nową ekipę. Generalnie nasi pracownicy to ludzie stąd.
Z pensjami będziemy chcieli coś robić, żeby ludzie nie uciekali. Z drugiej strony słyszymy od naszych niemieckich kontrahentów: „Wasza jakość jest ok., ale trzymajcie cenę, bo jeśli ją utrzymacie będziecie mieli u nas zamówienia”. I teraz pojawia się dylemat jak to wszystko pogodzić. Jeżeli Niemcom odpowiada nasza jakość to chyba jest w porządku.
Przed nami jeszcze jedna trudność. Spora część urządzeń jest mocno zdekapitalizowana. One działają i jeszcze trochę podziałają, ale na nowszych moglibyśmy szybciej pracować, co przełożyłoby się na wydajność. Obciążenia z przeszłości wciąż są w bilansie spółki i banki nie chcą udzielać kredytu, mimo że de facto mamy co roku zyski. Kolejnym naszym problemem są zaniedbane budynki. Łatamy dachy, bo po deszczach na hali były kałuże. Mam nadzieję, że uporamy się z tym problemem przed zimą. Jeżeli przez najbliższe lata będziemy działali tak jak działamy, to Celpa upora się z zaszłościami.
Rozmawiała Agnieszka Groń
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wszystko zależy od gospodarza pozdrowienia p.Krzysztofie.....