
O tym, jak doszło do tego, że pracownicy otrzymywali zaniżone pensje rozmawiamy z Joanną Kanin, dyrektor Miejskiej i Gminnej Biblioteki Publicznej w Nysie
"Nowiny Nyskie" - Jak to się stało? Jak doszło do sytuacji, w której przez lata pracownicy biblioteki otrzymywali zaniżone pensje?
Joanna Kanin - Stało się to trochę przez pomyłkę trochę przez moje niedopatrzenie. W momencie kiedy zmieniały się pod tym względem przepisy byłam na urlopie macierzyńskim i po prostu przegapiłam pewne rzeczy. Pani, która mnie zastępowała również to umknęło i tak już zostało. Na podstawie kontroli, która miała miejsce w bibliotece zostały ujawnione pewne nieprawidłowości i obecnie pracujemy nad rozwiązaniem tej sprawy. W momencie kiedy się to wydarzyło zaczęłam sprawie nadawać bieg.
- Czyli co?
- Jest to kwestia przeliczania etatów i wynagrodzeń, a tego nie da się zrobić w jeden dzień. Wszystko jest w trakcie realizacji. Przeliczania nie da się przyspieszyć, bo w okresie, którego to dotyczy panie bywały na chorobowym, a to wszystko ma wpływ na ostateczną, należną im kwotę. To więc kwestia przeanalizowania dokumentacji, ale też dokumentacji finansowej. Nie można też oszacować łącznej kwoty, którą trzeba będzie wypłacić, bez dokładnych wyliczeń, by nie doszło do kolejnych nieporozumień, to jest ostatnia rzecz jakiej bym chciała.
- Ilu pracownikom do tej pory wypłacono należne pieniądze?
- Do tej pory mamy przeliczone, zweryfikowane i wypłacone świadczenia dla dwóch osób - jednej pracownicy i jednej emerytce. Mamy wstępne przeliczenia kolejnych pięciu osób, które musimy jeszcze sprawdzić.
- Ilu osób dotyczy błędne przeliczenie należnych świadczeń?
- Dwóch pań emerytowanych i dziesięciu pracowników. Tyle osób pracowało w tym czasie na niepełnych etatach.
- Ile osób oddało do tej pory sprawę do sądu pracy?
- Dwie panie zdecydowały się na złożenie pozwów do sądu pracy w tej sprawie. Jest to jedna emerytka i jedna pani pracująca.
- A co będzie z emerytami, dla których sprawa ubiegania się o należne pieniądze przedawniła się z mocy prawa?
- Częściowo rzeczywiście się przedawniło, ale jest też okres, który jest nieprzedawniony, w związku z tym jednej z pań należności zostały już przeliczone i wypłacone. Natomiast drugiej kończymy przeliczanie i weryfikujemy.
- I najważniejsza sprawa - z jakiej puli będą wypłacane pieniądze. Czy z puli przeznaczonej na bieżącą działalność biblioteki?
- W ciągu roku pracownicy biblioteki przebywają również na chorobowym i czasami na funduszu wynagrodzeń tworzy się nieduża oszczędność. W tym roku ze względu na epidemię mamy też niewielkie oszczędności na działalności. Świadczenia będą więc wypłacane z tej puli. Dlatego też to nie może być zrobione szybko, bo po pierwsze musimy mieć rzetelne wyliczenia, a po drugie musimy mieć na to pieniądze. W pewnym momencie zorganizowałam zebranie pracowników, których to dotyczyło i rozmawialiśmy na ten temat, również z panią, która u nas pracuje i która złożyła pozew przeprowadziłam indywidualną rozmowę. Z kolei nasza pani emerytka, która skierowała pozew do sądu pozostała na etapie wysyłania pism.
- Kiedy pracownik lub były pracownik kieruje sprawę do sądu domaga się rekompensaty, odszkodowania. A co będzie jeśli wszyscy pracownicy, których to dotyczy złożą takie pozwy? Gdyby sąd wydał wyrok nakazujący Pani jako dyrektorowi wypłacenie, to czy placówkę będzie na to stać?
- W obecnej sytuacji nie. Na razie jednak czekam na wyrok sądu, a nawet nie było jeszcze pierwszej rozprawy. Gdy zapadnie wyrok będę musiała zastanowić się co z tym wszystkim zrobić pod względem finansowym. Póki co, to co jest z mocy prawa przysługujące przeliczamy i wypłacamy sukcesywnie. To co ponadto... nie wiem jaki będzie wyrok sądu.#
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie