- Decyzja o likwidacji domu dziecka, w mojej ocenie, została podjęta dosyć przedmiotowo i podmiotowo, bo trzeba pamiętać, że w tej sprawie przede wszystkim najważniejsze są dzieci – mówił podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Paczkowie Grzegorz Wojtaszewski, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 3. Tam uczęszczali podopieczni z domu dziecka w Paczkowie, którzy musieli zmienić z dnia na dzień szkołę na Otmuchów.
Wicedyrektor opowiedział publicznie, jak wyglądała sytuacja dzieci, które w związku z niespodziewaną likwidacją domu dziecka w Paczkowie musiały w trakcie roku szkolnego rozstać się ze swoimi szkolnymi kolegami i nauczycielami. - Słowo, że dzieci zostały „wyrwane” jest adekwatne do całej tej sytuacji, bo dzieci zostały zabrane z dnia na dzień. My o fakcie przeniesienia naszych uczniów do Otmuchowa dowiedzieliśmy się od... uczniów – nie ukrywał żalu Grzegorz Wojtaszewski. Zdradził, że jedyne spotkanie w tej sprawie z dyrekcją domu dziecka odbyło się z inicjatywy szkoły, ale już po tym, jak dzieci poinformowały nauczycieli, że nie będą dłużej uczniami szkoły. - Dzieci, które do nas chodziły są po dużej traumie, one się zżyły w naszym środowisku i traktowaliśmy je jak członków naszej rodziny, stworzyliśmy im nowy dom. Miały świetne relacje z kolegami i nauczycielami, które budowaliśmy przez lata, a na końcu nie mieliśmy nawet czasu, żeby pożegnać się z nimi! - nie krył emocji. Wyznał, że wychowawcy naprędce przygotowali pożegnanie, żeby odchodzące dzieci dobrze zapamiętały szkołę.
Dyrektor Centrum Placówek Opiekuńczo–Wychowawczych tłumaczyła, że do końca nie było wiadomo, kiedy zostanie otwarty nowy dom dziecka w Otmuchowie, gdzie trafiły dzieci z Paczkowa. - Nie wyrwaliśmy tych dzieci, bo były rozmowy z dyrekcją szkoły o tym, jak to jest zaplanowane i kiedy nastąpi. Dzieci zostały objęte pomocą psychologa. Nie ma płaczu, bo przygotowywaliśmy je na to. Przykro mi, że dzieci w tej całej dyskusji traktuje się przedmiotowo – mówiła Sylwia Sadowska–Klimas. Przekonywała, że dom dziecka w Paczkowie w obecnej formie nie mógł istnieć, bo zabraniają tego przepisy. - Gdyby nie powstały nowe domy dziecka, to z ponad 30 dzieci mogłoby tu zostać tylko 14, które mieszkałyby w fatalnych warunkach, bo obecnie ten budynek nie spełnia standardów – przekonywała. Komfortowe warunki zapewnia zaś nowa placówka w Otmuchowie.
- Oczywiście, dzieci mówiły, że w nowym budynku będą mieć ładne pokoje i szkołę z basenem. Wszystko fajnie, ale one płakały, były smutne, a u niektórych pojawiły się stany depresyjne – skomentował wicedyrektor Wojtaszewski, który dodał, że szkoła udzieliła dzieciom wszelkiej pomocy psychologiczno–pedagogicznej.
Stanowisko Centrum Placówek Opiekuńczych i Wychowawczych w sprawie przenosin dzieci z Paczkowa do Otmuchowa
W odpowiedzi na liczne, powtarzające się w lokalnych mediach komentarze, dotyczące reakcji dzieci z paczkowskiej placówki opiekuńczo-wychowawczej na przeprowadzkę do nowego domu w Otmuchowie, chcielibyśmy poinformować, że wszystkie dzieci i młodzież od dłuższego czasu były przygotowywane do ewentualnej zmiany dotyczącej miejsca zamieszkania i edukacji, i przyjęły wiadomość o zmianie z entuzjazmem.
Od samego początku dzieci wykazywały zainteresowanie nowym domem i miejscem, cieszyły się na nowe zmiany. W momencie, gdy zakończyły się wszystkie odbiory budowlane i techniczne, wychowankowie nie mogli się doczekać żeby go zobaczyć, wejść do środka i wybrać sobie pokoje. W międzyczasie wybierały do nich dodatki i chwaliły się, co będą w nich miały.
Z wielu przeprowadzanych z dziećmi przez kadrę rozmów wynika, że nie mogły one doczekać się zmian z wielu powodów. Jednym z nich była chęć zamieszkania w nowym domu, znajdującym się bliżej Nysy, która oczami wychowanków jest atrakcyjna ze względu na większą różnorodność możliwości i atrakcji. Dojazdy są prostsze i wygodniejsze, łatwiejsze do zorganizowania także dla wychowawców, którzy na co dzień uczestniczą w życiu wychowanków. Fakt, że dzieci czuły wzruszenie związane z wyprowadzką również jest zdrowym, naturalnym odruchem wrażliwości ich duszy, my, jako kadra, mieliśmy podobne odczucia. Jako dorośli odpowiedzialni za rozwój naszych dzieci nie negowaliśmy ich uczuć, do których zawsze mają prawo. Natomiast naszym nadrzędnym obowiązkiem jest wyposażenie dzieci w umiejętności przystosowawcze do przyszłego, samodzielnego życia, a ekspozycja na różne sytuacje społeczne, wdrażanie zmian jest jednym z kroków ku temu i nie wpływa destrukcyjnie na ich poczucie bezpieczeństwa.
Dom w Otmuchowie jest tylko budynkiem, a prawdziwe ciepło tworzy oddana dzieciom kadra, ludzie bardzo bliscy wychowankom, którzy spędzają z nimi zwykłe dni jak i świąteczne, są z nimi w radościach i smutku. Uniemożliwienie dzieciom doświadczania zmian może w przyszłości być przyczynkiem do zaburzenia poczucia bezpieczeństwa, bo nie będą one na nie gotowe. Wychowankowie przywiązują się do wychowawców, ale nie oznacza to, że wychowawca nie może zmienić pracy lub że przewidzi różne sytuacje ze swojego życia, które sprawią, że może go zabraknąć w życiu wychowanka.
Poczucie bezpieczeństwa tworzą ludzie i system, w obrębie którego pracują i gdzie niejednokrotnie muszą odnaleźć balans pomiędzy możliwościami a realiami, i działania na tej płaszczyźnie mogłyby być bardzo pomocne zarówno dla kadry, jak i dzieci. Niewielu ludzi z zewnątrz wie z jakimi problemami i charakterem pracy borykamy się na co dzień, i jakie koszty emocjonalne i materialne stoją po stronie zaangażowanych pracowników i dzieci, które są odbiorcami.
Dzieci zostały emocjonalnie przygotowane do nadchodzących zmian, a proces przygotowawczy był rozciągnięty w czasie. Istotnym jest uwypuklenie, że repertuar problemów wychowanków jest bardzo obszerny, a drogi postępowania z nimi, oraz ich reakcje są różnorodne i wynikają właśnie z tych problemów. Nawet my, dorośli, widzimy te same rzeczy w odmienny sposób, ale nie oznacza to, że dana reakcja jest jedyną słuszną. Zmiana środowiska szkolnego zapewne stanowi swego rodzaju czynnik stresowy, jednak wychowankowie niejednokrotnie sygnalizują, że czasami, w ich sytuacjach woleliby zmienić miejsce nauczania, aby móc zacząć z czystą kartą, bez „łatek”, które niejednokrotnie otrzymują w swoich środowiskach macierzystych. Przed przeprowadzką trwały także rozmowy z kadrą placówek oświatowych, w których uczą się nasze dzieci, co do ewentualnych zmian. W rezultacie tych rozmów zaproponowano, że w razie konieczności jest możliwości kontynuacji nauczania do końca semestru w miejscach macierzystych tych wychowanków, u których zmiana mogłaby wpłynąć niekorzystnie na proces edukacyjno-wychowawczy. 
Przykre i nieobiektywne jest komentowanie sytuacji od strony wychowanków oraz kadry, szczególnie, że dzieci w dzisiejszych czasach mają dostęp do mediów i czytają wszystkie opinie, oraz je bardzo przeżywają. Rozumiemy, że przykro zostawić stary budynek, który wpisał się w tradycję miasta Paczków, ale opisywanie i mówienie, że jest to z krzywdą dla dzieci, lub że dzieci są biedne, godzi w ich dobrostan psychiczny oraz dobrostan kadry, która z sercem i zaangażowaniem podchodzi do swojej pracy.
Zmiana ustawy wiąże się z przekształceniem dotychczasowych miejsc na domy 14-osobowe, które nastawione są na tworzenie atmosfery zbliżonej do domowej, której nasi wychowankowie zostali pozbawieni w środowiskach rodzinnych, a której pragną. Praca z 14 dziećmi ma większą szansę na powodzenie aniżeli praca z 28 wychowankami, którzy są w różnym wieku i borykają się z różnymi problemami, a tym samym wykazują inne potrzeby, podczas gdy pracownik chce i powinien poznać je wszystkie, wraz z ich potrzebami, bolączkami i życiowymi historiami. 
Pamiętajmy o tym, że oprócz dawania wychowankom ciepła, mamy za zadanie wdrożyć ich do dorosłego, samodzielnego życia.# 
Dyrektor CPOW Nysa – Sylwia Sadowska-Klimas
Psycholog CPOW Nysa - Karolina Mogielska-Sadza
 
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Płakały czy nie ,ale o Paczków i Dom Dziecka /nawet wybudowanie nowego nikt nie zadbał/. Koniec kropka. Tam Dom Dziecka był od zawsze. Natomiast w Otmuchowie nigdy. Tak nie powinno być!! Coś się tutaj nie zgadza. Powiedzmy tak sobie prawdę a nie tłumaczmy ładnym wyglądem,wyposażeniem . Gruntów jednak mało.
Jak zwykle polityka. Każdy w swoim życiu przeżył jakieś przeniesienie, ale jeżeli z gorszego na lepsze to należy się tylko cieszyć.
Dzieci płakały, ale nie były zmartwione.