
Szpital Powiatowy w Nysie chwali się dużą grupą lekarzy z zagranicy, którzy wypełniają lukę w kadrach medycznych. Z naszych ustaleń wynika, że co najmniej jeden z nich przyjmował pacjentów bez wymaganych do tego uprawnień. Miało to miejsce w poradni dla kobiet, należącej do ZOZ w Nysie.
Mówią pacjentki
O sprawie jako pierwsze poinformowały nas kobiety, które były pacjentkami poradni ginekologicznej przy ul. Ogrodowej. Przyjmowała tam pochodząca z Ukrainy lekarz Alisiia S. Ich wątpliwości wzbudził fakt, że na pieczątce nie było żadnej specjalizacji, tylko tytuł „lekarz”. - Ta pani nie rozumiała dobrze po polsku, co już mnie zastanawiało. Miała problem ze słowem leki. Badanie przez nią prowadzone było bolesne, a w moim przypadku zakończyło się krwawieniem – mówi mieszkanka Nysy. - Wyglądało to tak, jakby miała do czynienia z kimś, kto dopiero się uczy – mówi inna z kobiet, która twierdzi, że lekarka postawiła jej złą diagnozę. - Byłam umówiona na kolejną wizytę, ale pani doktor nagle zniknęła. Kiedy przyszłam na wizytę przyjmował już inny lekarz ginekolog. Nikt jednak nie chciał mi powiedzieć, co się stało i kim była ta pani – mówi pacjentka, która obawia się czy naprawdę badał ją lekarz.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że lekarka przebadała ok. 200 pacjentek w poradni ginekologicznej. Jedna z nich zaczęła nawet poszukiwania pozostałych, ogłaszając to na jednej z grup w mediach społecznościowych.
Lekarz na warunku
- Lekarze z Ukrainy muszą posiadać zgodę na wykonywanie zawodu lekarza w podmiocie leczniczym, wydaną w formie decyzji ministra zdrowia oraz warunkowe prawo wykonywania zawodu lekarza wydane przez Okręgową Izbę Lekarską - wyjaśnia Barbara Pawlos, rzecznik prasowy opolskiego oddziału NFZ. Ważne jest to, że lekarz posiadający warunkowe prawo wykonywania zawodu, wykonuje go pod nadzorem lekarza posiadającego specjalizację II stopnia lub tytuł specjalisty.
Nie mogła przyjmować pacjentów
O prawo wykonywania zawodu przez pochodzącą z Ukrainy lekarz S. pytamy w Opolskiej Radzie Lekarskiej. - W rejestrze lekarzy Opolskiej Izby Lekarskiej wpisana jest pani Alisiia S. i nie posiada ona specjalizacji – poinformowała nas lek. dent. Jolanta Smerkowska–Mokrzycka, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Opolu. Oznacza to, że nie mogła samodzielnie przyjmować pacjentów w poradni dla kobiet, bo nie miała do tego uprawnień. Potwierdza to NFZ w Opolu. - Pani doktor jest zatrudniona na oddziale położniczo – ginekologicznym nyskiego szpitala jako lekarz bez specjalizacji do zapewnienia całodobowej opieki medycznej, gdzie może pracować pod opieką specjalisty – potwierdza Barbara Pawlas. To jedyne miejsce, na które NFZ wyraził zgodę. - Szpital (w Nysie) złożył do opolskiego NFZ również wniosek o zatrudnienie pani doktor w poradni dla kobiet, jednak po weryfikacji NFZ został on odrzucony – zaznacza przedstawicielka funduszu zdrowia.
Stanowisko szpitala
O pracę pani doktor S. zapytaliśmy dyrekcję nyskiego szpitala. Chcieliśmy nie tylko wiedzieć, jak to się stało, że osoba bez uprawnień przyjmowała pacjentki, kto wyraził na to zgodę i ilu przyjęła pacjentów. Poprosiliśmy też o zapewnienie pacjentek, że lekarz z Ukrainy posiadała do tego odpowiednie kwalifikacje.
Pytania:
Czy w ZOZ Nysa jest lub była zatrudniona lekarz Alisiia S.? Jeśli tak, to w jakim czasie, na którym oddziale (przychodni) i jaką posiada specjalizację?
Czy to prawda, że jako lekarz posiadający warunkowe prawo wykonywania zawodu wykonywała usługi medyczne, w tym przyjmowała pacjentów, bez nadzoru lekarza opiekuna?
Jeśli tak, to kto wyraził na to zgodę i ilu przyjęła pacjentów?
Czy można zapewnić pacjentki, które badała lekarz Alisiia S., że posiadała do tego odpowiednie kwalifikacje?
Przesłaną nam odpowiedź podpisał dr n. med. Dariusz Kowalczyk, ordynator oddziału ginekologiczno – położniczego szpitala w Nysie. „Pani doktor ginekolog pracowała na Ukrainie ponad 20 lat jako specjalista z zakresu ginekologii i położnictwa. Otrzymała zgodę ministra zdrowia i OIL na pracę w nyskiej służbie zdrowia”.
Chcieli zatuszować sprawę?
Przypomnijmy, że NFZ nie wyraził zgody na jej pracę w poradni dla kobiet, a ona miała ograniczone prawo do wykonywania zawodu. Okręgowa Izba Lekarska poinformował zaś, że pani doktor nie ma żadnej specjalizacji. Ministerstwo Zdrowia wydało zaś zgodę na jej pracę w Polsce na podstawie dyplomu ukończenia studiów lekarskich. W polskiej służbie zdrowia jest więc na poziomie lekarza, który ukończył studia.
Z naszych informacji wynika, że nyski szpital próbował zatuszować sprawę. Próbowano zmieniać dokumentację medyczną, namawiając jednego z lekarzy do podpisania się zamiast lekarki z Ukrainy. - Zauważyłam to w Internetowym Koncie Pacjenta. Najpierw była wpisana lekarz z Ukrainy, która mnie badała, a następnie nyska lekarka. Teraz znów mam wpisaną tą pierwszą – mówi nasza czytelniczka. Nyski szpital szczyci się zatrudnieniem lekarzy ze wschodu. Ma ich tam pracować aż 23. – Do dobrej placówki chętni zgłaszają się sami – przekonywał na łamach NTO Norbert Krajczy, dyrektor ZOZ w Nysie.
NFZ będzie wyjaśniał
Opolski NFZ o nieprawidłowościach w nyskim szpitalu dowiedział się od nas. - W związku z Państwa informacjami będziemy wyjaśniać zaistniałą sytuację ze szpitalem w Nysie – poinformowała nas w lutym Barbara Pawlos, rzecznik oddziału NFZ w Opolu. Kiedy o sprawę pytaliśmy pierwszy raz w styczniu tego roku, zapewniała nas, że personel zgłaszany do realizacji świadczeń, zarówno w oddziale szpitalnym jak i poradni jest weryfikowany. - Pod względem spełnienia wymogów koniecznych, określonych w rozporządzeniu ministra zdrowia w sprawie świadczeń gwarantowanych, czy to z zakresu leczenia szpitalnego czy też ambulatoryjnej opieki specjalistycznej – informowała nas Barbra Pawlos.
Odpowiedzialność grozi też samej lekarce, jak i jej zwierzchnikom. Zgodnie z polskim prawem, „kto będąc niezdolny do czynności, której nieumiejętne wykonanie może wywołać niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka, taką czynność przedsiębierze albo kto porucza ją osobie do jej wykonania niezdolnej lub wbrew obowiązkowi nadzoru dopuszcza do wykonania takiej czynności przez osobę niezdolną, podlega karze aresztu albo grzywny.
Piotr Wojtasik
Już po artykule, który ukazał się w "Nowinach Nyskich" 7/2023 ZOZ Nysa nadesłał oświadczenie, w którym rozszerza odpowiedzi na nasze pytania. Oto one:
W związku z artykułem zamieszczonym w wydaniu „Nowin Nyskich” z dnia 14.02.2023 Dyrekcja ZOZ w Nysie zgodnie z prawem prasowym wnosi o zamieszczenie oświadczenia.
Pani Alishia S. jest lekarzem specjalistą ginekologiem, która przybyła do Nysy po wybuchu wojny w Ukrainie. Po przedstawieniu dokumentów poświadczających jej wykształcenie i uzyskane specjalizacje w Ukrainie uzyskała zgodę Ministerstwa Zdrowia na pracę w zawodzie lekarza na terytorium Polski na kres 5 1at. Po uzyskaniu zgody Ministerstwa Zdrowia złożyła dokumenty w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Opolu i uzyskała Warunkowe Prawo Wykonywania Zawodu. Pani dr A.S. została zatrudniona w ZOZ w Nysie zgodnie z jej posiadaną i wyuczoną specjalizacją na Oddziale Ginekologii i Położnictwa, gdzie zgodnie z zapisami zgody na pracę pracowała pod nadzorem Ordynatora Oddziału dr n. med. D. Kowalczyka. Ponieważ Pani dr A.S. w Ukrainie przez ponad 20 lat pracowała w Poradni dla Kobiet i w tym zakresie specjalizacji ma największe doświadczenie została przeniesiona do pracy w Por. dla Kobiet, m.in. w celu konsultacji udzielanych pacjentkom z Ukrainy. W trakcie jej pracy w Poradni dla Kobiet nadzór sprawował zarówno Ordynator Oddziału jak i lekarze specjaliści zatrudnieni w Poradni. Pani dr A.S. bardzo sumiennie wypełniała swoje obowiązki w Poradni dla Kobiet, nie było żadnych uwag do jej pracy, swoje decyzje terapeutyczne i diagnostyczne konsultowała z lekarzem nadzorującym jej pracę.
Dyrekcja ZOZ w Nysie podkreśla, że dr A.S. posiada zgodę na pracę samodzielną jako lekarz w Polsce i Warunkowe Prawo Wykonywania Zawodu nadane prze Okręgową Izbę Lekarską. Posiadane dokumenty potwierdzają jej pracę jako lekarza specjalisty ginekologa w Ukrainie, przez ponad 20 lat w Poradni dla Kobiet.
Pani dr A.S. jest uciekinierem przed wojną w Ukrainie. Dyrekcja ZOZ w Nysie dołożyła wiele starań, aby przyjść z pomocą pracownikom medycznym z Ukrainy i umożliwić im zatrudnienie w ZOZ w Nysie celem uzyskania środków do życia i kontynuowania wyuczonego zawodu. Jednocześnie w sytuacji braków personelu medycznego, a zwłaszcza lekarzy w Polsce praca tych osób poprawia dostęp do świadczeń dla mieszkańców, a zaangażowanie w wykonywanie swoich obowiązków jest dobrze oceniane przez współpracowników.
Zastępca dyrektora ZOZ Nysa ds. medycznych, lek. Marek Szymkowicz
Ordynator oddziału ginekologiczno – położniczego dr n. med. Dariusz Kowalczyk.
W odpowiedzi na oświadczenie
Kierowca kategorii A, nie może prowadzić autobusu, choć też ma prawo jazdy. Z naszych potwierdzonych informacji wynika, że pani Alissia S. jest lekarzem, ale nie ma żadnej specjalizacji lekarskiej, w której mogłaby pracować na terenie naszego kraju. Potwierdziła nam to Opolska Izba Lekarska, która zarejestrowała ją tylko jako lekarza ale bez specjalizacji. Narodowy Fundusz Zdrowia nie zgodził się zaś na jej samodzielną pracę w poradni dla kobiet w ZOZ Nysa. Zapewne z tego powodu.
Mimo to, co potwierdza sama dyrekcja szpitala w swoim oświadczeniu, pracowała tam. Sprawę dla dobra pacjentek powinna wyjaśnić prokuratura, bo z pewnością mamy tu do czynienia z możliwością narażenia ich zdrowia. Ponad 20-letni staż pracy na Ukrainie, o którym wspomina pan ordynator i pan dyrektor, z jakichś powodów nie został uwzględniony przez instytucje wydające zagranicznym lekarzom zgodę na pracę. I są to tylko słowa, bo nie przedstawiono żadnych dokumentów, które miałyby o tym świadczyć. Z informacji, które można znaleźć o pani lekarz w Internecie, wynika też, że zajmowała się naturoterapią i malarstwem.
Piotr Wojtasik, autor artykułu
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ale cyrk teraz jeszcze będą nas leczyć szamani z ukrainy.
My mamy Ziębę i Czerniaka
Na Ukrainie wszystko mozna kupic nawet dyplom tam korupcja za niezdany egzamin zaplacisx Szkola 10 lat i studia 4 lat a w Polsce 8 lat plus 4 średnia u studia 6 lat Ulrsi3ńcy na maturze korzystaja z komorek
Ciebie to na pewno nie będą leczyć, bo już nic nie pomoże, debil
Nie widzę tu winy pani z Ukrainy, która chciała pracować, ale wyłącznie wina leży po stronie szpitala w Nysie, który doskonale zna przepisy i wiedział, że nie może samodzielnie przyjmować pacjentów. Późniejsze tłumaczenia szpitala wywołują tylko uśmiech politowania.
Oczywiście jak cię złapią za rękę, mów, że to nie twoja ręka. Sami biedni i nieświadomi Ci ukraińcy w każdej dziedzinie życia.
Szpital w Nysie lubi tuszować sprawy pacjentów
Cóż..... robią nas w jajo. Podejrzewam że takie rzeczy nie tylko w Nysie...jeszcze trochę i poznamy się na empatii i kompetencjach przybyszów,,uciekinierów"
Cyrk to już jest, tylko zbyt mało ludzi go dostrzega. Wszyscy pracują ciężko dla naszego dobra, a my niewdziecznicy go olewamy :)) . Ten od 'faktów' przez duże F "redaktorek" powinien pomyśleć nim coś wyszkrabie bo pieprzy trzy po trzy całkiem jak by mu za to NFZ zapłacił. Pomyślmy przez chwilę - Lekarz ginekolok - 20 ponad lat w zawodzie - Żadnych skarg i zarzutów - pytanie: czy polskie kobiety różnią się w tym zakresie czy może jest to ochronka NFZ prywatnych przyjęć lekarskich? I tak zapytam dziennikarzynę czy czekał w kolejce do specjalisty? Pewnie nie bo nie pisał by tych bzdetów.