
Porozrzucane po Nysie elektryczne hulajnogi stanowią coraz większy problem. Tarasują chodniki i ścieżki rowerowe, bo porzucane są byle gdzie. To prawdziwe utrapienie dla osób mających problemy z poruszaniem, niepełnosprawnych, czy rodziców z dziećmi w wózkach. Władze Nysy problemu nie widzą...
Hulajnogi elektryczne to zgodnie z Kodeksem drogowym pojazdy. Nie można ich pozostawiać byle gdzie i byle jak. Podstawową zasadą jest parkowanie ich w taki sposób, aby nie utrudniać przejścia pieszym lub przejazdu rowerzystom. Powinny stać przy krawędzi jezdni od strony drogi. W innym przypadku policja lub straż miejska ma prawo ukarać właściciela źle zaparkowanego pojazdu. Co więcej, może go nawet odholować na parking na koszt właściciela, tak jak robi się ze źle zaparkowanym samochodem.
Zapytaliśmy władze Nysy czy zamierzają w jakiś sposób rozwiązać problem porzucanych hulajnóg. W otrzymanej od wiceburmistrz Elwiry Ślimak odpowiedzi czytamy: że „straż miejska na bieżąco kontroluje pozostawianie hulajnóg w miejscu, gdzie jest to zabronione, utrudnia ruch lub zagraża bezpieczeństwu”. Wystarczy przespacerować się miastem, żeby zobaczyć, że nie ma żadnych efektów tej kontroli. Potwierdzają to również mieszkańcy, którzy coraz częściej zgłaszają się do naszej redakcji z tym problemem. - Ktoś podrzucił mi hulajnogę przed wejściem do domu, zgłosiłem to do straży miejskiej i nie było reakcji – mówi mieszkaniec jednego z osiedli domów jednorodzinnych. Przypomnijmy, bo to bardzo istotne w tej sprawie, że hulajnogi elektryczne traktowane są przez polskie prawo jako pojazdy. Każdy źle zaparkowany pojazd straż miejska może usunąć na koszt właściciela. Tylko po co robić problemy firmie, która czerpie korzyści z wynajmu elektrycznych hulajnóg?
Na nasze kolejne pytanie Gmina zdradza, że w 2023 i 2024 r. straż miejska interweniowała zaledwie 13 razy w sprawie źle zaparkowanych hulajnóg. Tyle to dziennie można znaleźć na ulicach Nysy. Zapytaliśmy też, ile usunięto takich zawalidróg z ulic Nysy. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy, bo Gmina nie wie w jakim trybie i czasie miałaby to zrobić.
Takie odpowiedzi oznaczają, że władze Nysy skapitulowały w sprawie hulajnóg elektrycznych. Bezkarne zaśmiecanie nimi miasta będzie trwać, bo jest na to przyzwolenie. Pojazdy, bo zgodnie z polskim prawem są nimi hulajnogi, porzucane są byle gdzie. Stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców. Każdy z nas codziennie może się o tym przekonać, że jest to poważny problem. Odpowiedzi, których udzieliła Gmina można skwitować krótko... Jaki problem? A to, że Gmina nie wie, że hulajnogi można odholować na koszt właściciela, tak jak inne źle zaparkowane pojazdy, jest kompromitacją władz Nysy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nysa chce być tak bardzo światowa, że pozwala na to badziewie. Tymczasem sam Paryż zabronił hulajnóg elektrycznych.
Oleju w głowach ludziom brakuje.Jak można dawać przyzwolenie na jeżdżenie hulajnoga elektryczna po chodniku a zabraniać rowerzystom?. Hulajnoga to już pojazd a rower dalej zostaje bicyklem . No chyba że jest elektryczny to już inna sprawa. Powinni jeździć ulica a nie chodnikami,po których spacerują mamy z dziećmi w wózkach,osoby starsze i inni użytkownicy chodnika.
Kolbiarz podpisał umowę na hulajnogi , proszę ją przedstawić publicznie i stosować
Popatrzmy jak parkują samochody. Tego kiedyś nie było. Patrole piesze szybko reagowały. Teraz policja i w mniejszym stopniu odwracają głowę jadąc radiowozem.
Wszystkie zalegające hulajnogi można wrzucić na wejście do urzędu i zablokować nimi parking biurokratów. A potem podlać gnojownicą z biogazowni w Domaszkowicach. Ślimak i reszta będą wtedy bliżej ludzkich spraw i może coś do nich dotrze…
Na ulicach Nysy hulajnogi leżą w pozach dramatycznych.
A tak o tym napisałam znajomym dwa lata temu: Jest zima i hulajnogi leżą to tu, to tam w pozach wielce dramatycznych. A to byle jak i byle gdzie ciepnięte, a to znowu wpół zatopione w zaspach, powykręcane, zbędne. Takie ot zimowe Rejtany.
Błędem jest powierzać komukolwiek cokolwiek, albowiem nie ma w Polsce obyczaju szanowania cudzej własności. Za dużo jest u nas chamów. Cham weźmie, skorzysta, a później pieprznie tym byle gdzie, bo już nie jest mu potrzebne.
A co będzie kiedy małolat najedzie takim pojazdem na krawężnik, upadnie, uderzy głową w beton i ..koniec. Będzie rozpacz i szukanie winnych.
Będzie kolejna rzewna opowieść - jaki to un mełody beł i tela jeszcze życia prze niem beło - łi łi łi. :.........(((((((