Reklama

Kryminalne zagadki „Powiatu Nyskiego”: Roman O. został skazany na karę potrójnego dożywocia

Nowiny Nyskie
31/12/2023 11:58

26 kwietnia 2002 roku wpisał się w karty historii Nysy jako dzień, w którym dokonano jednej z najbrutalniejszych zbrodni. Około godziny 20.00 do Komendy Powiatowej Policji w Nysie wpłynęło zgłoszenie o odnalezionych zwłokach młodej kobiety w klubie „21”, położonym na rogu ulic Żeromskiego i Mickiewicza. Przybyli na miejsce policjanci prowadząc czynności stwierdzili, że bezpośrednią przyczyną zgonu była rana postrzałowa oddana z bliskiej odległości. Ze wstępnych ustaleń procesowych wynika, że z miejsca zdarzenia zginęły pieniądze w kwocie 600 zł, dwa telefony komórkowe z czego jeden należał do ofiary natomiast drugi był na wyposażeniu klubu, kilkadziesiąt paczek papierosów, a także dwie butelki wódki. Łączna wartość skradzionych przedmiotów wynosiła około 3 tysiące złotych. 

W początkowym etapie śledztwa, dzięki przeprowadzonej sekcji zwłok znana była jedynie przybliżona godzina zgonu Moniki P. Brak było jakichkolwiek świadków wśród mieszkańców czy też osób postronnych. Przed laty naprzeciwko klubu „21” istniał bar „Kaśka”. Barmanka pracująca w nieistniejącym już lokalu w tamtym okresie mówiła, że nikogo podejrzanego nie widziała, a z denatką rozmawiała w piątek około godziny 14.00 gdy ta przyszła rozmienić pieniądze. Nieopodal od miejsca zdarzenia oddalony był kiosk, pracująca w nim kobieta z przerażeniem wspominała, że lokal zamykała o godzinie 18.00 i równie dobrze to ona mogła być ofiarą. 

Policja w tamtym okresie, mimo szeregu hipotez, nie mogła odnaleźć żadnego punktu zaczepienia. Przyjmowano różne motywy zbrodni poczynając od zabójstwa na tle rabunkowym, poprzez zabójstwo na zlecenie czy też egzekucję. Kierunkom tym sprzyjało to, że zamordowana kobieta była świadkiem w jednej z prowadzonych w tamtym okresie spraw. Na miejscu zdarzenia nie odnaleziono nic co mogłoby wskazać kierunek jakichkolwiek poszlak. Jedynym efektem czynności procesowych było odnalezienie narkotyków w wyniku przeszukania jednego z mieszkań u znajomego zamordowanej kobiety. W związku ze zdobytą wiedzą nie była ona świadoma tego, czym jej znajomy się zajmował. Władze Nysy wyznaczyły nagrodę dla osoby, która wpłynęłaby na ujęcie sprawcy. 

Dzień Dziecka 2002 był tragiczny dla pewnego 6 miesięcznego wtedy chłopca, mieszkańca Kościerzyny. Brutalnie zamordowano mu matkę, a także ciotkę. Kościerzyna jest niewielką miejscowością usytuowaną na Pomorzu. Zgodnie z późniejszymi ustaleniami policji do zbrodni doszło między godziną 16, a 19. Młode kobiety pracując nad bilansem w sklepie należącym do jednej z nich pozostały w nim dłużej, po godzinach od zamknięcia. Sytuację tę wykorzystał sprawca brutalnej zbrodni. Wtargnąwszy do sklepu oddał do właścicielki, 29-letniej Zofii Z. pięć strzałów, z czego ostatni skierował w głowę ofiary, następnie zamordował jej siostrę, 21-letnią Ewę K. oddając w kierunku jej głowy dwa strzały. Oszczędził jedynie półroczne dziecko, które będąc na zapleczu pozostało ze zwłokami ofiar. Nie zamordował niewinnego chłopca jedynie dlatego, iż dziecko nigdy nie będzie w stanie zapewne go rozpoznać.

Na miejsce zdarzenia przybył rano dnia następnego mieszkaniec Kościerzyny, chcąc zrobić zakupy. Nie wchodząc do sklepu już przez witrynę dostrzegł zwłoki jednej z ofiar. Widząc to wezwał od razu policję. Przybyli na miejsce funkcjonariusze przystąpili do czynności procesowych. Dziecko, które przebyło całą noc ze zwłokami ofiar od razu przetransportowane zostało do szpitala celem podjęcia badań. Sprowadzony na miejsce pies tropiący podjął ślad, jednakże po chwili go utracił. Tak jak i w przypadku nyskim na miejscu zdarzenia nie odnaleziono żadnych śladów umożliwiających podjęcie działań, a także nie było żadnych świadków brutalnego mordu. Rzeczy jakie skradziono ze sklepu w Kościerzynie to portfel, w którym znajdowało się prawdopodobnie 800 zł, kilkadziesiąt paczek papierosów i kilka butelek piwa. 

Komendant wojewódzki pomorskiej policji utworzył w tamtym okresie specjalną grupę dochodzeniowo-śledczą, której celem było rozwikłanie brutalnej zbrodni w Kościerzynie. Gdy eksperci porównali łuski pochodzące z Nysy i z Kościerzyny stwierdzono, że śmiertelne strzały w jednym jak i w drugim przypadku oddano z tej samej broni, a sprawcą brutalnego mordu z dużą dozą prawdopodobieństwa jest ta sama osoba. Śledztwo na terenie Opolszczyzny przy ścisłej współpracy z pomorską policją przejął prokurator Wojciechowski z Prokuratury Okręgowej w Opolu. Kolejnym elementem umożliwiającym podjęcie działań mających na celu ujęcie sprawcy były telefony skradzione z klubu „21” w Nysie. To one doprowadziły do ujęcia sprawcy. Roman O. jeden z telefonów podarował swojej znajomej, mieszkance Nysy, Renacie M. Bilingi połączeń z mieszkania Renaty M. wykazały, że wykonywała połączenia do Kościerzyny. Dodatkowo Roman O. z posiadanego przez siebie telefonu komórkowego złożył życzenia swojej córce w dniu urodzin, a także z okazji Dnia Dziecka. W tamtym okresie były to jedynie poszlaki, jednakże brutalność zbrodni i ilość ofiar nie pozwalały służbom czekać. Do zatrzymania Romana O., w tamtym okresie mieszkańca Głuchołaz, doszło 6 sierpnia o godzinie 6.00. Gdy wracał z porannych zakupów do wynajmowanego przez siebie mieszkania na ulicy Kraszewskiego czekali na niego antyterroryści w zaparkowanym nieopodal busie. W tym samym czasie zatrzymano wspomnianą znajomą, mieszkankę Nysy Renatę M. Podjęte działania okazały się słuszne, gdyż w wynajmowanym mieszkaniu na kanapie odnaleziono ślady prochu co wskazywało na to, że mężczyzna oddawał w tym kierunku strzały, śladu prochu odnaleziono także na jego kurtce. Broni z jakiej oddano strzały nigdy nie udało się odnaleźć. Po dwóch dniach od zatrzymania Romanowi O. postawiono zarzuty, natomiast mieszkankę Nysy wypuszczono na wolność. Jak się okazało o zbrodniach dokonanych przez zatrzymanego nie miała żadnej wiedzy. W związku ze zdobytymi informacjami w okresie dokonania zbrodni w Kościerzynie Roman O. przebywał na terenie wspomnianej miejscowości, jednakże z chwilą dokonania zbrodni ją opuścił. Jego wyjaśnienia co do przebywania we wspomnianym miejscu było sprzeczne ze stanem faktycznym, przy czym w późniejszym etapie procesu zaczął milczeć. 

Problemy z prawem Roman O. miał już znacznie wcześniej. Skazany był wcześniej za kradzieże i rozboje, jedną z głośniejszych i bardziej brutalnych spraw była ta w Kościerzynie. Napadł, okradł i pobił młodą studentkę. W tamtym okresie był żonaty, w trakcie odbywania kary jego żona weszła w romans z innym mężczyzną, który po wyjściu Romana O. nagle zniknął. W niedalekim odstępie czasu odkopano jego zwłoki, a Roman O. został oskarżony o morderstwo. Świadkiem zdarzenia i jedyną osobą, która zeznawała przeciwko mężczyźnie była jego żona. Twierdziła, że zbrodni dokonano w trakcie jednej z alkoholowych libacji. Sąd Wojewódzki w Gdańsku skazał Romana O. za zabójstwo, jednakże Sąd Apelacyjny uniewinnił go od zarzutu morderstwa, a pozostał jedynie przy zarzucie odnoszącym się do ukrycia i zakopania zwłok. Proces zakończył się dla mężczyzny pomyślnie gdyż w trakcie jego trwania zmarł główny świadek czyli żona mężczyzny. Czy jej śmierć budziła jakiekolwiek wątpliwości, czy też był to przypadek, nie udało się tego ustalić. Ciąg powyższych zdarzeń wpłynął jednakże na fakt poczucia bezkarności Romana O. w obliczu Temidy. 

Z więzienia Roman O. wyszedł w grudniu 1998 roku. Po odbyciu kary zamieszkał wraz z córką Beatą O. w Kościerzynie, która to w tamtym okresie miała problemy z agresywnym i brutalnym narzeczonym. Wspólnie podjęli decyzję o przeprowadzce do Dzierżoniowa, a Beata O. w obawie o swoje życie celem obrony przed agresywnym narzeczonym zakupiła przerobiony pistolet gazowy, model ROHM RG 725 z tłumikiem. W krótkim odstępie czasu wyjechała do Niemiec, natomiast pistolet pozostawiła ojcu, który to udał się do brata do Głuchołaz. Pracował w nieistniejącym już warzywniaku u zbiegu ulicy Opolskiej z placem Zgody. Za wykonywaną pracę dziennie otrzymywał 20 złotych i wyżywienie. Jak się później okazało, w trakcie już odbywania przez Romana O. kary, bliskim znajomym wielokrotnie pokazywał posiadaną przez siebie broń. Chwalił się faktem, że wielokrotnie strzelał w plenerze czy też oddawał strzały w kierunku kanapy po założeniu tłumika. Namawiał także osoby z półświatka do zaplanowania jakiegoś skoku przy czym sam przygotowywał się do napadu na jednego z dentystów z Głuchołaz, nieżyjącego już doktora S. 
    
Roman O. na karę potrójnego dożywotniego pozbawienia wolności skazany został we wtorek 25 Stycznia 2005 roku w Sądzie Okręgowym w Opolu. Kara dożywotniego pozbawienia wolności w polskim prawodawstwie obecna jest od 1970 roku, jednakże Kodeks karny z 6 czerwca 1997 roku, a obowiązujący od 1 września 1997 roku odchodząc od wyroku śmierci wprowadza dożywocie jako najsurowszy wymiar kary. O przedterminowe zwolnienie ubiegać będzie mógł się dopiero po odbyciu 35 lat kary, przy czym prokurator wnioskował o 50 lat. W chwili możliwości wyjścia na wolność skazany będzie miał 81 lat. Prokurator stwierdził, że „Sensem jego życia jest zaspokajanie swoich instynktów. Nie wierzę w jego poprawę. Społeczeństwo jest dla niego wrogiem. Wnioskuję o karę, która wyeliminuje go ze społeczeństwa. Nie ma co liczyć, że się poprawi”.
    Życie ludzkie jest wartością bezcenną, jednakże nie dla Romana O. Odebrał życie Monice P., Zofii Z. i Ewie K. jedynie po to, aby spełnić swoje żądze. Zabił czyjąś córkę, żonę matkę. Skazał niewinne i bezbronne dziecko na przebywanie ze zwłokami bliskich mu osób przez całą noc. Mordował jedynie dla kilkuset złotych, parudziesięciu paczek papierosów, kilku butelek wódki i piwa. Nie odczuwał żadnych skrupułów czy też poczucia jakiejkolwiek winy. Posiadając pieniądze z dokonanych zbrodni pisał kartki z życzeniami do córki opowiadał znajomym, że jest przy gotówce zapraszając ich na libacje. Telefon, który skradł w nyskim klubie podarował bliskiej znajomej jako prezent. Z chwilą dokonania kolejnych morderstw stawał się coraz pewniejszy siebie, chwalił się bronią. Gdyby go nie ujęto mordowałby nadal stając się jeszcze bardziej bezwzględnym i brutalnym. 

Pieniądze jako motyw zbrodni stoją na pierwszym miejscu powiązane częstokroć z innymi pobudkami np. zazdrością. Jednakże w tym przypadku trudno mówić o pieniądzach gdy sprawca odebrał życie niewinnych osób jedynie po to, aby spełnić potrzeby chwili. Czy kogokolwiek kochał? Czy ktokolwiek miał dla niego znaczenie? Pomimo faktu, że w okresie pierwszej zbrodni pisał do córki kartki z życzeniami z okazji urodzin, a w dniu drugiej z okazji Dnia Dziecka, bezspornie stwierdzić należy, że nie. Osoba Romana O. wykazuje cechy aspołeczne, wrogo nastawiony jest do ludzi, najlepiej czuje się we własnym towarzystwie a osoby będące w jego otoczeniu służą mu jedynie jako narzędzie do zaspokojenia jego potrzeb, jak opisane historie wskazują, że w sposób brutalny bez jakichkolwiek skrupułów.

Karolina Mogielska, Krzysztof Reszczyk
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do