Reklama

Leśny snajper. Z obrzynem na właściciela kantoru 

Nowiny Nyskie
10/04/2023 12:09

Wydarzenia, które miały miejsce 6 kwietnia 2016 roku na zawsze zmieniły karty historii Głuchołaz. Mieszkańcy miasta stracili, towarzyszące im od lat, poczucie bezpieczeństwa. Nieznany sprawca z przerobionej broni myśliwskiej strzelił do właściciela kantoru, ciężko raniąc mężczyznę. 

Stracił dużo krwi
Zbigniew J. jak co dzień wyjechał otworzyć swoje lokale. Feralnego dnia na szutrowej drodze prowadzącej do jego domu napotkał na przeszkodę. Jak się później okazało celowo tam pozostawioną. Kiedy zatrzymał auto, to w jego stronę ruszył zamaskowany mężczyzna, który oddał w jego kierunku dwa strzały. Jeden chybiony, drugi natomiast przebiwszy szybę trafił kierowcę w klatkę piersiową. Zbigniew J. gwałtownie przyśpieszył, po czym wyjechał na ulicę Świdnicką. Opanowanie i szybka reakcja uratowały mu życie. Doznane obrażenia i utrata krwi spowodowały problemy z utrzymaniem kontroli nad prowadzonym pojazdem. Po przejechaniu kilkuset metrów uderzył w betonowe ogrodzenie. Wezwani na miejsce policjanci wraz ze służbami ratunkowymi zorientowali się o powadze sytuacji. Lekarz karetki pogotowia zauważył, że poszkodowany ma ranę postrzałową i utracił dużą ilość krwi.  Wezwał Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, które zabrało mieszkańca Głuchołaz do Centrum Urazowego Wojewódzkiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Zbigniew J. w placówce przeszedł operację ratującą życie. 

Poszukiwania
Na miejscu zdarzenia znaleziono łuskę, pochodzącą z myśliwskiej broni, takiej jaką stosuje się na grubego zwierza. Na sprawcę bądź sprawców napadu rozpoczęła się obława. W poszukiwaniach brała udział ponad setka uzbrojonych funkcjonariuszy z Nysy i Opola, a także czeska policja. Na każdym wyjeździe z miasta przeprowadzano kontrolę, chcąc uniemożliwić ewentualnym sprawcom ucieczkę. Nic to nie dało. Policjantów na właściwy trop naprowadzili robotnicy, pracujący na jednej z budów w mieście. Ich uwagę przykuł mężczyzna, który po napadzie przebierał się w ubranie moro. Spłoszony przez robotników ucieka. Jednak policja przeczesując okoliczne tereny, zauważa w zaroślach prowizoryczne legowisko wykonane ze styropianu i folii wzorowane na szałas. Lokator dostrzegłszy policjantów, rzucił się do ucieczki, ale funkcjonariuszom udaje się go pojmać. 
Zatrzymanym okazuje się Piotr B., 34-latek dobrze znany głuchołaskiej policji. Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa, a także spowodowania ciężkich obrażeń ciała. W początkowej fazie śledztwa przyznał się do winy. Brakowało jednak motywu czynu jakiego dokonał. 

Tu się ożenił
34-letni Piotr B. miał bogatą przeszłość kryminalną. Pochodzi z niewielkiej wioski pod Bolesławcem. Pierwszy raz dał się poznać wymiarowi sprawiedliwości po tym, jak nożem zaatakował własną matkę powodując niewielkie obrażenia ciała. Miał wtedy zaledwie 20 lat. Fryzjer z wykształcenia, od wielu lat bez stałej pracy, chwytając się zajęć dorywczych pierwszy raz skazany został w wieku 21 lat za kradzież z włamaniem i posługiwanie się fałszywymi dokumentami. W 2007 roku ożenił się i urodziła mu się córeczka. Na ślubie przyjął nazwisko swojej małżonki, wtedy też zaczął się jego związek z Głuchołazami. Wraz z żoną kupili niewielki domek w Burgrabicach. Próba zmiany dotychczasowego życia nie udała się. W 2013 roku rozstał się z żoną, a już w roku 2014 usłyszał kolejny wyrok. Rok pozbawienia wolności za nielegalne posiadanie broni i uszkodzenie ciała. Doświadczony pobytem w zakładach karnych na odbycie kolejnego wyroku się nie stawił. Schronił się w Burgrabicach. Nie był nikomu tutaj znany, sąsiedzi nie wiedzieli nawet jakie nosi nazwisko. Jednak wraz z przybyciem Piotra B. do Burgrabic rozpoczęła się w okolicy seria włamań i kradzieży do domów i sklepów. 

Ukradł broń
14 września 2014 roku Piotr B. dokonuje kolejnego przestępstwa. Jednakże nie była to tym razem zwykła kradzież. Z domu w Burgrabicach kradnie dwa sztucery myśliwskie, wywabiając z niego ich właścicieli, którzy niedawno wrócili z polowania. W tym celu, w aucie należącym do jednego z myśliwych, przebija opony. Kiedy mężczyźni próbują naprawić koła, złodziej kradnie nie tylko broń ale też akcesoria myśliwskie. Piotr B. stał się głównym podejrzanym, bo dom jego córki usytuowany był naprzeciw domu myśliwego i znał jego zwyczaje. To pomogło policji wytypować podejrzanego. Funkcjonariusze udali się do niego. Słysząc szelesty i mając uzasadnione podejrzenia, że ktoś jest w środku, wyważyli drzwi. Mimo przeszukania obiektu nikogo nie znaleziono. Mijały miesiące, a Piotr B. był nadal nieuchwytny. Mieszkańcy Burgrabic zgłaszali jednak policji, że widują go w wiosce pod osłoną nocy. Piotra B. udało się ująć dopiero 15 lutego 2015 roku. Mieszkańcy mówią, że to dzięki alarmowi założonemu przez policję w jego domu. Sześciu policjantów dopiero po upływie ponad godziny dostrzegło skrytkę w podłodze na piętrze domu, w której od września ukrywał się Piotr B.  W trakcie przesłuchania przyznał się do zarzucanych mu czynów. Ochoczo mówił o włamaniach i kradzieżach, jakich dopuszczał się przez prawie rok na terenie Burgrabic i okolic. 24 marca Sąd Rejonowy w Prudniku skazał go na 3,5 roku więzienia. 

Co z bronią?
W trakcie prowadzonych czynności nie udało się odnaleźć skradzionych myśliwskich sztucerów. To właśnie z jednego z nich, ale z uciętą lufą, czyli tzw. obrzyna, postrzelony został Zbigniew J. Najistotniejszy dla prokuratury i sądu w tym przypadku był motyw. Piotr B. w trakcie przesłuchania, jak w poprzednich przypadkach, początkowo przyznał się do zarzucanego mu czynu. Twierdził, że tamtego dnia miał zły humor i chciał sobie postrzelać. Nie chciał nikogo zabić. Zły nastrój tłumaczył rozpadem małżeństwa, informacją o śmierci swojego pracodawcy, którego traktował jak najlepszego przyjaciela, a także brakiem perspektyw na dalsze życie. Wraz z upływem czasu ze złożonych wyjaśnień się wycofał. Mówił, że to nie on strzelał do poszkodowanego, a osoba, którą zna jedynie z przezwiska. Wcześniej nie wyjawiał tych informacji, a także nic więcej nie powie w obawie o swoje życie. Wiary tym słowom nie dała ani prokuratura, ani sąd. Biegły powołany z zakresu balistyki przedstawił szereg czynności jakie wykonać musiał Piotr B. celem oddania strzału. Nie była to czynność przypadkowa, a rzecz z góry zaplanowana i zamierzona. 

Jednostka aspołeczna
Celem zbadania poczytalności oskarżonego wydana została opinia biegłych psychiatrów. W chwili zdarzenia był w pełni świadomy tego co robi. Określono go jedynie jako jednostkę aspołeczną, niedostosowaną do życia w społeczeństwie, wskazującą nikłe szanse na resocjalizację. Dodatkowo Piotr B. w chwili konfliktu bądź stresu ma zaniżony próg agresji. 7 marca 2017 roku przed Sądem Okręgowym w Opolu usłyszał wyrok skazujący go na 25 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo zasądzono względem niego pozbawienie praw publicznych na okres 10 lat. Na rzecz poszkodowanego zasądzono odszkodowanie w wysokości 10 tys. złotych i 200 tys. złotych w formie zadośćuczynienia. Zbigniewowi J. udało się powrócić do zdrowia. Był na sali rozpraw w trakcie odczytywania wyroku. Jak sam stwierdził – Jestem zadowolony z kary, jaką sąd wymierzył temu człowiekowi. Wymiar sprawiedliwości stanął na wysokości zadania. Jakim człowiekiem trzeba być, by robić takie rzeczy? Gdyby nie lekarze z Wrocławia, dziś by mnie tutaj nie było. Uratowali mi życie. Przeszedłem ciężką operację. Do tej pory nie wróciłem w pełni do zdrowia – zaznaczał. 

Tak odreagował stres? 
Zastanawiając się nad sylwetką Piotra B. trafnie jego osobowość ujął jeden z policjantów: – Interesujący człowiek. Jak pokazała jego historia lubił schowki, leśne kryjówki, kochał broń. Siedział, wychodził, po czym wracał na przestępczą ścieżkę. Potrafił być przebiegły, sprytny, bezwzględny. 
Modus operandi Piotra B. ewidentnie wskazuje, że jest to jednostka aspołeczna, chociaż w jego przypadku zakrawa to bardziej o formę antyspołeczną. Problemy z matką, rozpad rodziny – sąsiedzi Piotra B. sami wspominają, że unikał kontaktów z innymi. Jedyne co, to często się uśmiechał do mijanych osób. Osobowości aspołeczne takie same jak Piotr B. przekonane są o niezrozumieniu ich przekonań, wartości, a także uczuć jakie nimi kierują, bywają egoistami. To, że postrzelił niewinną, napotkaną osobę tłumaczył jedynie złym nastrojem osobistym, problemami i chęcią odreagowania stresu. To, że przebywał w samotności, ukrywał się, a jedynym towarzystwem było jego własne, sprzyjało jego przestępczej karierze. Piotr B. jedynie w trakcie popełniania przestępstw czuł się swobodnie, pewny siebie i niezależny. Dodatkowo, co cechuje większość osób o tej osobowości, miał zupełny brak poczucia obowiązku prawnego i moralnego. 

Krzysztof Reszczyk, Karolina Mogielnicka 
 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Waldek - niezalogowany 2023-04-10 21:21:03

    Dlaczego 25 lat . Dożywocie. Nie sądzę że w więzieniu się zmieni jeżeli już to na gorszego. I co wyjdzie a może wcześniej za dobre wrażenie i skrzywdzi następna osobę. ? Stara amerykańska zasada mówi dwa razy i starczy. Napad na matkę, kradzieże , próba morderstwa nawet nie dla hajcu od tak . Co wniesie do społeczeństwa po wyjściu. Nic najwyżej łzy tragedię następnej ofiary

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do