Reklama

Od XL-ki do Top Modelki. Niezwykła metamorfoza nysanki Wiktorii Stelmach

Nowiny Nyskie
23/10/2022 14:24

Niezwykła historia nysanki Wiktorii Stelmach, która dzięki wsparciu babci Lucyny Kowal oraz pomocy nyskiej dietetyk Angeliki Sadowskiej, schudła 40 kg i podbiła serca jurorów programu Top Model. Rozmawiamy z tymi trzema nysankami o telewizyjnej przygodzie. 

Nowiny Nyskie - Jak zaczęła się Pani przygoda z programem?
WIKTORIA STELMACH: - Przygoda naszej „trójki” rozpoczęła się 2 lata temu, kiedy to byłam z babcią w jednej z nyskich restauracji i zaczepił nas piesek – buldog francuski „Lola”. Podniosłam głowę do góry i wtedy zobaczyłam panią Angelikę Sadowską, która od razu spodobała mi się pod względem wyglądu i świetnego stylu. Dowiedziałam się, że jest dietetykiem. Wyglądała bardzo przekonująco, dlatego też następnego dnia umówiłam się na pierwszą wizytę do gabinetu pani Angeliki.

- Czy była to drastyczna przemiana?
WIKTORIA STELMACH: - Zaczynałam ważąc ponad 100 kilogramów. W tej chwili mam na minusie 40 kilogramów, co przekłada się w moim przypadku na 8 rozmiarów mniej. Pani dietetyk nauczyła mnie zupełnie innych nawyków żywieniowych niż tych, które wyniosłam z domu. Mój plan żywieniowy był wpasowany idealnie. Nie odczuwałam głodu, w większości były to produkty, które lubię, ale też zupełnie nowe, które bardzo mi posmakowały. Nauczyłam się właściwej postawy żywieniowej - jak zachowywać się, kiedy zdarzy się zjedzenie czegoś innego niż w moim planie żywieniowym, wiadomo, że grzeszki zdarzają się najlepszym. Po takim gorszym dniu wystarczył telefon do pani Angeliki i szybciutko wracałam na właściwy tor mojej drogi odchudzającej.

- Co Pani pomyślała widząc Wiktorię po raz pierwszy?
ANGELIKA SADOWSKA: - Kiedy widzę pacjenta po raz pierwszy staram się rzetelnie ocenić jego postawę oraz nawyki żywieniowe. Kiedy w moim gabinecie pojawiła się Wiktoria, to bez pardonu powiedziała: „Ja chcę wystąpić w Top Model”. Dziewczyna w rozmiarze 48 mówi, że chce wystąpić w Top Model… Pomyślałam sobie, że może jest teraz jakiś nowy „Top Model XL”, a okazało się, że nie. Usiadłam, wzięłam głęboki wdech i powiedziałam: „OKEJ, robimy!”.
Potem zaczęła się rodzić między nami piękna przygoda, kiedy to osiągnęłyśmy magiczną cyfrę na wadze. Była to przygoda z Top Model.

- Jak Pani trafiła do programu?
WIKTORIA STELMACH: - Zanim wysłałam zgłoszenie, to oczywiście byłam na gorącej linii z panią dietetyk i moją babcią. Miałam wiele dylematów: a co, jeśli się dostanę? I wtedy to one zmotywowały mnie do tego, że w końcu wysłałam zgłoszenie do programu Top Model. W ogóle nie spodziewałam się tego, że ktokolwiek do mnie odpisze, a jednak dostałam wiadomość, iż zakwalifikowałam się do drugiego etapu programu wraz z zaproszeniem na wideo spotkanie z jednym z jurorów programu. Zadzwonił do mnie pan Dawid Woliński. Było to bardzo miłe spotkanie, a na koniec rozmowy powiedział, że odkłada moją teczkę na bok, co dało mi zielone światło dla mojej dalszej przygody z programem. Po kilku dniach, dostałam kolejną fantastyczną wiadomość, która zbiła mnie z nóg – po dokładnym rozpatrzeniu przez jury miliona zgłoszeń, moje zgłoszenie przeszło dalej i zostałam wybrana na casting nagrywany na żywo w studiu. Ta informacje była dla mnie już spełnieniem moich marzeń, ponieważ dobrze wiedziałam, że to nie lada wyzwanie zostać zaproszonym na główny casting na żywo z jurorami. 

- I jaka była Pani reakcja?
WIKTORIA STELMACH: - To sen, który okazał się jawą. Byłam szczęśliwa, ale też pełna obaw, bo to było ogromne wyzwanie, w nowym ciele i w nowej figurze. Musiałam zrobić kolejną szybką metamorfozę, ale tym razem w swojej szafie, ponieważ znajdowało się tam wiele sporo za dużych na mnie ubrań, a przecież przed jurorami musiałam pokazać się z jak najlepszej strony. 

 - A jak babcia odebrała wiadomość, że Wiktoria zakwalifikowała się do programu?
LUCYNA KOWAL: - Byłam bardzo zaszczycona, bo byłam jedną z pierwszych osób, która się o tym dowiedziała. Nawet rodzice nie wiedzieli o tym, ponieważ wszystko było owiane tajemnicą. Jednak jeszcze większym szokiem była dla mnie to, kiedy Wiktoria oznajmiła mi, że chce się odchudzić do rozmiaru 38 i wystąpić w Top Model. Moja wnuczka jest taka, że jak czegoś bardzo chce to to zdobędzie. No i się zaczęła przygoda z gotowaniem: „a babciu, jak się robi to, a jak się robi tamto…?”. Wspierałam wnuczkę z całych sił, ale też wiedziałam, że jak Wiktoria coś postanowi to tak zrobi. Potem razem z panią Angeliką pojechałyśmy do Warszawy. 

- Co Pani pomyślała, kiedy dowiedziała się, że Pani pacjentka wystąpi w programie?
ANGELIKA SADOWSKA: - Na wiadomość o tym, że Wiktoria wystąpi w programie usiadłam, tak jak wtedy, kiedy przyszła po raz pierwszy do gabinetu i powiedziała, że chce wystąpić w tym programie (śmiech). Bardzo się ucieszyłam, że jakąś cząstkę do tego sukcesu mogłam włożyć. Byłyśmy z jednej strony w ogromnym szoku, ponieważ takie rzeczy dzieją się jedynie w snach, a z drugiej strony cieszyłyśmy się z tej wiadomości ogromnie. Moja pacjentka po wielkiej metamorfozie została wytypowana przez jury do udziału w programie Top Model. To było spełnienie marzeń Wiktorii i po części moje, jeśli chodzi o tak idealną metamorfozę. Tym bardziej byłam niezwykle zaskoczona, gdy Wiktoria powiedziała, że nie wyobraża sobie pojechać sama, tylko mam pojechać tam z nią oraz jej ukochaną babcią, która cały czas mocno ją wspierała. Lubię wyzwania i zgodziłam się natychmiast.

- Jak wygląda od kuchni udział w programie TV? 
WIKTORIA STELMACH: - Przeszłam kilka etapów castingowych: od samego przyjęcia zgłoszenia, wypełnienia bardzo długich ankiet, umów, zgód, rozmów telefonicznych, korespondencji, spotkania wideo, aż po nagrania w centrum Warszawy. Wszystko działo się błyskawicznie. Każdy dzień przynosił nową niespodziankę, lecz najbardziej zaskakującym dniem, chyba w całym moim życiu, był casting z jurorami na żywo, podczas którego dostałam 3 X TAK. Kompletnie takiego werdyktu się nie spodziewałam. To było niesamowite uczucie, móc spotkać się i porozmawiać z tak wybitnymi osobami ze świata mody. Podczas trwania mojego castingu musiałam przejść jak profesjonalna „TAP MADYL”, po słynnym wybiegu przed jurorami. Pamiętam jak pani Joasia Krupa cały czas się do mnie uśmiechała i bardzo była zainteresowana moją historią metamorfozy, a pani Kasia Sokołowska nie mogła w nią uwierzyć. Oczywiście nie odbyło się bez SHOW - pan Dawid Woliński nagle wstał i zabrał mnie na backstage do garderoby Top Model, gdzie poznał moją panią dietetyk Angelikę oraz babcię. Przecudowny pan Michał Piróg, był jakbym go znała od lat, ciepły, serdeczny. Pan Dawid Woliński wybrał specjalnie pod mój typ urody bardzo obcisły, czarny kostium kąpielowy z długim zamkiem przechodzącym przez środek kostiumu. Wodą zmoczył całe moje włosy, twarz i ciało. Do tego dodał bardzo stylowe czarne szpilki z ostrym noskiem. Kiedy ponownie wyszłam na scenę, muzyka zmieniła się na muzykę jak z prawdziwych pokazów mody. Moja metamorfoza stylizacyjna została bardzo pozytywnie odebrana. Pan Marcin Tyszka, który jest znany z dość surowych ocen, był pod wrażeniem jak piękne mam spojrzenie, te oczy, te policzki, te rysy twarzy i że jestem niezwykle fotogeniczna i chciałby zobaczyć mnie w programie dalej. 

- Jak zakończyła się Pani przygoda z programem?
WIKTORIA STELMACH: - Tego nie mogę zdradzić, ale teraz dobrze wiem, że jak się czegoś bardzo pragnie, to da się to zrobić. Stałam się osobą twardo stąpającą po ziemi. I tutaj z tego miejsca chciałabym przekonać wszystkie kobiety do tego i nie chodzi już tylko o Top Model, ale i o różne swoje życiowe cele, jeżeli o czymś bardzo marzycie i będziecie konsekwentnie do tego dążyły, to naprawdę to osiągnięcie. Może wcześniej, może później, ale to zrobicie. Bo nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystko da się zrobić. A życie powinnyśmy traktować jak cytrynę – wyciskać z niej soki do ostatniej kropelki.

- A kim była Wiktoria Stelmach przed metamorfozą i programem?
- Przed metamorfozą byłam nieśmiała, godziłam się na wszystko, nawet na wyśmiewanie się ze mnie przez rówieśników w szkole, na ulicy, bo byłam „inna”. Nie potrafiłam się odezwać czy obronić. Dziś te same osoby oglądają Top Model, oglądają mnie na Instagramie, Facebooku, czy Tik Toku i jestem bardzo ciekawa ich myśli. Jestem ciekawa czy żałują, że mi dokuczali i mnie nie akceptowali tylko dlatego, że byłam gruba, czy miałam swój własny styl. Za każdym razem myślę z żałością o tych osobach, bo nie można oceniać nikogo, a tym bardziej ranić słowami tylko dlatego, że się od nas różni. Dziś idąc ulicą idę z podniesioną głową i wiem, że dzięki mojej metamorfozie nie przejmuję się już tym co inni myślą o mnie. Stałam się świadomą siebie kobietą, która jest pewna siebie, stąpa twardo po ziemi, realizuje swoje marzenia i życiowe cele, i nie pozwoli nigdy więcej ranić się nikomu.#
 
- Dziękuje za rozmowę. 
 

 

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do