Reklama

Piątą rocznica śmierci Janusza Sanockiego 

Nowiny Nyskie
06/12/2025 09:27

7 grudnia minie 5 lat od śmierci Janusza Sanockiego, charyzmatycznego buntownika z Nysy, który nie bał się walczyć o to w co wierzył. Wierzył w prawdę, uczciwość i dobro wspólne. Nienawidził złodziei w białych kołnierzykach. Jako poseł był niestrudzonym orędownikiem reformy sądownictwa, widząc w niej klucz do uzdrowienia państwa.

Janusz był wrogiem politycznego establishmentu i głosem "zwykłych ludzi". W ich imieniu walczył o zmiany, które – jak wierzył – uwolnią Polskę od układów i przywrócą państwo obywatelom. W PRL–u był symbolem nieugiętej walki o suwerenną Polskę. W III RP domagał się zmiany systemu wyborczego i reformy wymiaru sprawiedliwości, która pochłonęła go jako posła na Sejm RP. 
 

Janusz Sanocki był politykiem o wyrazistych, często kontrowersyjnych poglądach. Jego myśl polityczna opierała się na kilku filarach: suwerenności narodowej, antykomunizmie i głębokiej nieufności wobec elit – zarówno politycznych, jak i sędziowskich.

Jako opozycjonista w PRL, widział w III RP kontynuację postkomunistycznych układów, gdzie "kastowi" sędziowie i politycy blokują zmiany na rzecz zwykłych obywateli. Krytykował Unię Europejską jako "zagrożenie dla suwerenności", a w kwestiach społecznych był konserwatystą – sprzeciwiał się aborcji i promował wartości tradycyjne. Jego styl był ostry i bezkompromisowy. W Sejmie słynął z wyrazistych wystąpień. Sanocki angażował się też w sprawy lokalne i obywatelskie, a także charytatywne (Nysa Dzieciom!). Koordynował komitety referendalne Ruchu Kukiza w 2015 roku, walcząc o referendum w sprawach kluczowych.

W listopadzie minęło 10 lat od wyboru Janusza na posła. Jednak dużo wcześniej zaangażował się w ruchy, których członkami były osoby poszkodowane przez sądy i prokuratury. Janusz uważał polski wymiar sprawiedliwości za relikt komunizmu: pełny patologii i zdominowany przez sędziów wybieranych przez siebie nawzajem, co rodziło "grupowe interesy" i niesprawiedliwe wyroki. "Sędziowie są wybierani przez samych siebie – to źródło patologii" – podkreślał.

Jako pierwszy zwrócił uwagę, że władza sądownicza musi mieć powszechny mandat. Przypominał art. 4 Konstytucji RP, który mówi, że władza zwierzchnia (ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza) należy do narodu, a naród sprawuje tę władzę bezpośrednio albo przez przedstawicieli. Krajowa Rada Sądownictwa, czyli władza sądownicza wybierała się tymczasem sama we własnym gronie. 

"W polskim obiegu prawnym jest cała masa niesprawiedliwych wyroków, które są jawnie krzywdzące, a także podjęte ze złamaniem procedur i jakiejkolwiek logiki" – mówił w 2018 roku w Polskim Radiu. Będąc w Sejmie domagał się od ministra sprawiedliwości weryfikacji krzywdzących orzeczeń. Dlatego był zwolennikiem skargi nadzwyczajnej w Sądzie Najwyższym, która miała pozwolić na ponowną weryfikację wyroków. Walczył o to, żeby powstał sąd dla sędziów, czyli izba odpowiedzialności dyscyplinarnej. Nawet się to udało, ale na krótko. Rząd PiS, który ją wprowadził, pod wpływem nacisków Unii Europejskiej zamroził ją, bojąc się utraty unijnych pieniędzy. W efekcie i tak ich nie dostał...

Janusz był jednym z głównych uczestników debaty na temat reformy wymiaru sprawiedliwości. Jako poseł niezrzeszony, nie popierał ślepo reformy PiS-u, którą nazywał deformą. W 2017 roku, podczas burzliwych obrad Sejmu nad ustawą o Sądzie Najwyższym, złożył wniosek o specjalną podkomisję do rozpatrzenia 1300 poprawek opozycji. Chciał w ten sposób pokazać troskę o rzetelność nad stanowieniem prawa w Polsce.

W 2017 roku ostrzegał: "Jeśli poprzednio sędziowie sympatyzowali z PO, to wymiana na tych słuchających PiS nie będzie reformą". W 2025 r. widać, że znów miał rację. Nowy rząd pod wodzą Koalicji Obywatelskiej sędziów mianowanych za czasów PiS nazywa neosędziami, czyli uzurpatorami w togach i łańcuchem na szyi. 

Podsumowując, jego wizja reformy wymiaru sprawiedliwości była radykalna: unieważnić tysiące niesprawiedliwych wyroków, wprowadzić większą kontrolę obywatelską nad sędziami i zakończyć "sędziowską kastę". Choć jego wysiłki nie zmieniły systemu, to dziś widzimy, że miał rację. Kolejna ekipa nie reformuje wymiaru sprawiedliwości tylko prowadzi polityczną walkę z poprzednikami. Skutkuje to tym, że dziś praktycznie każdy wyrok może być podważony. Mamy neosędziów i paleosędziów, których wyroki są podważane, choćby dotyczyły spraw o morderstwa, tylko dlatego, że wyrok wydał sędzia z innego politycznego nadania. 

Janusz też inspirował. Będąc burmistrzem Nysy ani chwili nie zastanawiał się, kiedy pojawiła się szansa na powstanie u nas państwowej szkoły wyższej.

Jego polityczni przeciwnicy nawet to wykorzystali do walki z nim. Przez lata musiał się tłumaczyć w prokuraturze a potem w sądzie, że powstanie PWSZ w Nysie nie przyniosło żadnej szkody dla interesu gminy. Dzisiaj wszyscy się podpisują pod tym sukcesem, ale tylko Janusz musiał się z tego tłumaczyć. W trudnych czasach, kiedy samorządy nie mogły liczyć na wsparcie pieniędzy rządowych i unijnych wybudował 300 mieszkań, wysypisko śmieci i kolektor ściekowy. I to wszystko zaledwie w 3 lata! 


Dziełem życia Janusza była też walka o wprowadzenie w Polsce ordynacji większościowej i jednomandatowych okręgów wyborczych. Tak wybierają posłów największe demokracje na czele z USA i Wielką Brytanią. Są to systemy, gdzie poseł związany jest mocniej z wyborcami, a nie z partią polityczną (głosują na człowieka a nie na partię!). Dzisiaj pod rządami ordynacji partyjnej (proporcjonalnej) Polacy nie mają biernego prawa wyborczego. Nie mogą sami wystartować w wyborach do Sejmu, Rady Powiatu, a nawet Rady Gminy (powyżej 20 tysięcy). Mamy więc taką demokrację pozorną, a nie obywatelską. 


Janusz Sanocki odszedł zbyt wcześnie, ale jego spuścizna trwa.  W Nysie pamiętany jako burmistrz, który walczył o lokalną społeczność. W Sejmie – jako głos tych, którzy czuli się pokrzywdzeni przez wymiar sprawiedliwości. Sanocki uczył, że polityka to nie salony, ale człowiek, ulica i walka o sprawiedliwość. 
Piotr Wojtasik



Droga życiowa
Janusz Sanocki wychował się w Nysie, gdzie ukończył Liceum Ogólnokształcące Carolinum (1969–1973). Studia na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie na Wydziale Organizacji i Zarządzania w Górnictwie (1973–1979). Karierę zawodową zaczynał skromnie: pracował w Fabryce Pomocy Naukowych w Nysie, a później w lokalnych przedsiębiorstwach budowlanych, takich jak Nyskie Przedsiębiorstwo Budowlane czy Opolskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego.

W 1980 roku stał się jednym z założycieli NSZZ "Solidarność" w Nysie. Jako działacz opozycji antykomunistycznej szybko stał się celem władz: po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku został internowany, a później osadzony w obozach odosobnienia. Te doświadczenia ukształtowały jego światopogląd – nieufność wobec władzy.

Po 1989 roku Sanocki zaangażował się w działalność publiczną. W 1994 r. założył Ligę Nyską. W 1998 roku został burmistrzem Nysy. Jako bezpartyjny samorządowiec skupiał się na lokalnych problemach, ale jego ambicje sięgały dalej. W wyborach samorządowych 2010 i 2014 roku zdobywał mandat do Rady Powiatu Nyskiego z listy Ligi Powiatu Nyskiego. Sanocki nigdy nie bał się iść pod prąd. Jego największy sukces polityczny przyszedł w 2015 roku. Startując z listy Kukiz'15 w okręgu opolskim, zdobył mandat poselski (21 564 głosy). Nie dołączył jednak do klubu Kukiza, pozostając posłem niezrzeszonym. Pod koniec kadencji (2018) współtworzył koło poselskie "Przywrócić Prawo" wraz z Jerzym Jachnikiem i Piotrem Liroyem-Marcem – inicjatywę skupioną na walce z patologiami w prawie, w tym w sądownictwie. Sanocki był też zagorzałym zwolennikiem jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), widząc w nich sposób na bezpośrednią demokrację.

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Laska - niezalogowany 2025-12-06 11:58:16

    Niestety dzisiaj już takich ludzi ciężko spotkać. Dzięki niemu Nysa nie podupadła a Wyższa Szkoła Zawodowa na stałe weszła w krajobraz i życie mieszkańców. Po 3 latach "burmistrzowania" został zdradzony przez człowieka z najbliższego otoczenia J.H., a władzę przejęła egzotyczna koalicja SLD -AWS z burmistrzem R.R. na czele.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Laska - niezalogowany 2025-12-06 11:58:33

    Niestety dzisiaj już takich ludzi ciężko spotkać. Dzięki niemu Nysa nie podupadła a Wyższa Szkoła Zawodowa na stałe weszła w krajobraz i życie mieszkańców. Po 3 latach "burmistrzowania" został zdradzony przez człowieka z najbliższego otoczenia J.H., a władzę przejęła egzotyczna koalicja SLD -AWS z burmistrzem R.R. na czele.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do