Reklama

Polacy za zagranicą także pomagają

Nowiny Nyskie
20/03/2022 10:50

Rozmowa z pochodzącym z naszego powiatu Marcinem Kruszyńskim, ze Stowarzyszenia Historycznego Kryptonim T-IV, który organizuje transporty darów z Holandii m.in. dla żołnierzy walczących w Ukrainie.

„Nowiny Nyskie” - Ile razy był Pan już w Ukrainie od wybuchu wojny?
Marcin Kruszyński - Trzy razy. Zaczęło się od tego, że dostałem telefon z Żółkwi. Niedaleko tej miejscowości mieszka ostatni działacz polski, który przeżył rzeź wołyńską. Banderowcy zamordowali m.in. jego ojca. On opiekuje się miejscami pamięci m.in. Stanisławówką, która jest mi bardzo bliska. Rozmawiałem z nim przez telefon, bo on jest chory, ma prawie 90 lat i nie miał leków. Zadzwoniłem do koleżanki do Nysy, która przygotowała mi potrzebne medykamenty i pojechałem z nim, ale chciałem zabrać pana Mariana i jego małżonkę do Holandii. On powiedział mi jednak, że się tam urodził, że jest za stary na przeprowadzki, że jest przygotowany na śmierć, ale tam gdzie się urodził. To była dla mnie strasznie emocjonalna rozmowa. Dzień wcześniej posprzątał piwnicę przygotowując się na bombardowanie. Zaprowadził mnie do piwnicy, żeby pokazać jak zgromadził jabłka, słoiki…
- Ile już transportów przygotowaliście? 
 - Organizujemy teraz drugi, duży transport. Pierwszy już w ubiegłym tygodniu poszedł do uchodźców, a drugi trafi do batalionu ochotniczego, czyli na front. To cała ciężarówka, która trafi na granicę do Korczowej. Tam przyjadą chłopcy z batalionu busami i będą przeładowywać na busy i prosto do potrzebujących.
- Co jest w transporcie dla żołnierzy? 
- Oczywiście śpiwory, karimaty, bandaże, lekarstwa, jedzenie długoterminowe. Niestety tylko takie rzeczy mogliśmy dostać na tę chwilę, ale chłopaki potrzebują mundurów, kamizelek kuloodpornych, butów. Byłem tam osobiście i widziałem, że niektórzy walczący mają na sobie po prostu adidasy. Służba bezpieczeństwa Ukrainy zabrania publikowania gdziekolwiek jakichkolwiek zdjęć - z wiadomych względów – żeby nie ujawniać miejsc postojów, bo tam może dojść potem do bombardowania. Pojechałem tam osobiście, żeby rozpoznać sytuację, po tym jak prezydent Ukrainy ogłosił, że będzie formowany legion ochotniczy dla wszystkich chętnych, którzy chcą wesprzeć ten kraj w ramach narodowych sił zbrojnych. Dzięki dobremu koledze trafiłem do legionu gruzińskiego, w którym są nawet byli mieszkańcy powiatu nyskiego, którzy wyjechali do Niemiec.

- Utarło się, że Holendrzy to naród, który niechętnie się dzieli. Czy sytuacja na Ukrainie i na granicy polsko – ukraińskiej zmieniła ich nastawienie?
- Zbieraliśmy dary przez kilka dni i bardzo duża ich część pochodziła od Holendrów, co mnie bardzo zaskoczyło. Wczoraj padła deklaracja rządu holenderskiego, że nie przyjmie uchodźców, ale zwykli ludzie chcą jednak pomagać. Przykładem tego jest młody Holender, który zabiera transporty, nie musiał ale chętnie to robi.
- Ale wy także przywieźliście ludzi z Ukrainy…
- To był czysty przypadek. Pan z Polski, który chce pozostać anonimowy był we Lwowie autobusem. Tymczasem my mieliśmy mnóstwo osób do wywiezienia. Spotkaliśmy takiego człowieka i powiedzieliśmy mu o tej sytuacji, a on od razu rzucił: „ładujecie ich”. Mieliśmy ponad 100 osób, niestety zabraliśmy 65 a i tak w autokarze było 40. To były rodziny żołnierzy walczących za Ukrainę.
- Czy po wojnie powinniśmy wreszcie doprowadzić nasze stosunki z Ukraińcami do historycznej jasności i być konsekwentnymi w tych rozmowach. Bo rzeź wołyńska była ludobójstwem…
- Koniecznie. Dziwię się, że państwo polskie jeszcze tego nie zrobiło. Dla mnie najważniejsze teraz są ekshumacje pomordowanych Polaków na Kresach. Ukraina wstrzymała te ekshumacje, co jest bardzo przykre.

- Ale kult banderowców nadal istnieje…
- Ten rok został ogłoszony na Lwowszczyźnie rokiem Bandery. To wszystko jest bardzo smutne. Jestem przekonany, że Polska jako państwo nie będzie miała na to wpływu. Tam jest garstka zatwardziałych nacjonalistów, którzy nie ustąpią i dla nich Bandera pozostanie wielkim bohaterem. To jest mała część społeczeństwa, która jest zafascynowana – powiedzmy sobie wprost – ludobójcami. Większość Ukraińców nie chce mieć nic wspólnego z tą chorą ideologią. Kiedy byłem we Lwowie ostatni raz to widziałem całą masę flag UPA – czarno-czerwonych. Teraz nie widziałem ani jednej. My nigdy nie zapomnimy o ludziach, którzy zostali bestialsko zamordowani, ale musimy też pamiętać, że Ukraina dzisiaj jest zupełnie innym krajem. Nie możemy wszystkich Ukraińców wrzucać do jednego worka.
Rozmawiała Agnieszka Groń

Oficjalne konto legionu, z którego pieniądze będą przeznaczone na zakup broni i amunicji
GE41TB7192645067800005 
       
 
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do