
Nyska prokuratura nadzoruje śledztwo "w sprawie podejrzenia nabycia pojazdu, uzyskanego za pomocą czynu zabronionego". Kupującym auta okazał się nyski policjant. Śledztwo toczy się jednak w sprawie, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono zarzutów. Okazało się, że w Europie są dwa samochody, które mają identyczny numer VIN, jak byłego już funkcjonariusza nyskiej policji. Nie wiadomo, który pochodzi z kradzieży. Kontrolę zaczęto od Polaka.
Właściciel samochodu przekonuje, że padł ofiarą procederu klonowania pojazdów. - Auto kupiłem jako używane w autoryzowanym serwisie toyoty w Gdańsku. Sprawdziłem je na wszystkie możliwe sposoby, w tym w policyjnej bazie danych. Zadzwoniłem do starostwa powiatowego, żeby się upewnić. Nawet System Informacyjny Schengen, w którym sprawdzane jest każde nowo rejestrowane auto, nic nie wykazał. Nie miałem cienia wątpliwości, że pochodzi z legalnego źródła. Nagle po czterech latach od zakupu dowiaduję się, że moje auto może pochodzić z przestępstwa - twierdzi były już nyski policjant, który zajmował się kontrolą aut pod kątem tego, czy nie pochodzą z kradzieży.
Jak nam mówi, wszystko zaczęło się od tego, kiedy okazało się, że w Niemczech jest samochód, który ma identyczny numer VIN, jak jego toyota. - Niemiecka policja zwróciła się do polskiej policji o sprawdzenie legalności mojego pojazdu, a więc tego czy nie pochodzi z kradzieży. Zaczęli od ustalenia właściciela, a kiedy się okazało, że jest nim policjant, to z automatu zajęło się tym Biuro Spraw Wewnętrznych. Przyjechali do mnie i zabezpieczyli auto do badań mechanoskopijnych – mówi. Miały one potwierdzić lub wykluczyć ingerencję w numer VIN t. - Nic nie wykazały, choć nawet prześwietlali miejsce, gdzie znajduje się numer czy nie został wspawany – podkreśla pan Marcin.
Dopiero po stwierdzeniu, że pojazd z Polski ma oryginalne numery, niemiecka policja będzie sprawdzać drugie auto. - Może się okazać, że to tamta toyota pochodzi z kradzieży, ale zaczęli sprawdzanie od mojego, bo Polak jest podejrzany – nie kryje żalu. - Znam się na weryfikacji kradzionych pojazdów i nieraz zatrzymałem auta, które miały przebite numeru. Nigdy nie kupiłbym auta, gdyby był choć procent podejrzenia, że mogło być kradzione – podkreśla były funkcjonariusz nyskiej drogówki.
Pan Marcin zwraca uwagę, że prawdopodobnie doszło do sklonowania danych jego pojazdu. Jest to międzynarodowy proceder, polegający na nadawaniu kradzionym samochodom numerów VIN legalnych pojazdów. - To może spotkać każdego właściciela pojazdu – zaznacza. Wyjaśnia, że techniki klonowania numerów VIN są tak zaawansowane, że nawet nowe auta, wyjeżdżające z salonów mogą mieć swojego „bliźniaka”. - Można mieć oryginale dokumenty, a sfałszowane numery VIN lub na odwrót. Można więc klonować numer nadwozia lub same dokumenty. Może więc będzie tak, że ktoś ma oryginalne auto, a drugi oryginalne dokumenty. Nikt nie może być pewny, że nie spotka go to samo, co mnie – dodaje.
Po sprawdzenie auta w Polsce, sprawdzone ma zostać auto w Niemczech. dopiero wtedy będzie można zakończyć sprawę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie