Reklama

Policjant ofiarą klonowania aut?

Nowiny Nyskie
26/05/2022 13:22

Nyska prokuratura nadzoruje śledztwo "w sprawie podejrzenia nabycia pojazdu, uzyskanego za pomocą czynu zabronionego". Kupującym auta okazał się nyski policjant. Śledztwo toczy się jednak w sprawie, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono zarzutów. Okazało się, że w Europie są dwa samochody, które mają identyczny numer VIN, jak byłego już funkcjonariusza nyskiej policji. Nie wiadomo, który pochodzi z kradzieży. Kontrolę zaczęto od Polaka.

Właściciel samochodu przekonuje, że padł ofiarą procederu klonowania pojazdów. - Auto kupiłem jako używane w autoryzowanym serwisie toyoty w Gdańsku. Sprawdziłem je na wszystkie możliwe sposoby, w tym w policyjnej bazie danych. Zadzwoniłem do starostwa powiatowego, żeby się upewnić. Nawet System Informacyjny Schengen, w którym sprawdzane jest każde nowo rejestrowane auto, nic nie wykazał. Nie miałem cienia wątpliwości, że pochodzi z legalnego źródła. Nagle po czterech latach od zakupu dowiaduję się, że moje auto może pochodzić z przestępstwa - twierdzi były już nyski policjant, który zajmował się kontrolą aut pod kątem tego, czy nie pochodzą z kradzieży. 

Jak nam mówi, wszystko zaczęło się od tego, kiedy okazało się, że w Niemczech jest samochód, który ma identyczny numer VIN, jak jego toyota. - Niemiecka policja zwróciła się do polskiej policji o sprawdzenie legalności mojego pojazdu, a więc tego czy nie pochodzi z kradzieży. Zaczęli od ustalenia właściciela, a kiedy się okazało, że jest nim policjant, to z automatu zajęło się tym Biuro Spraw Wewnętrznych. Przyjechali do mnie i zabezpieczyli auto do badań mechanoskopijnych – mówi. Miały one potwierdzić lub wykluczyć ingerencję w numer VIN t. - Nic nie wykazały, choć nawet prześwietlali miejsce, gdzie znajduje się numer czy nie został wspawany – podkreśla pan Marcin. 

Dopiero po stwierdzeniu, że pojazd z Polski ma oryginalne numery, niemiecka policja będzie sprawdzać drugie auto. - Może się okazać, że to tamta toyota pochodzi z kradzieży, ale zaczęli sprawdzanie od mojego, bo Polak jest podejrzany – nie kryje żalu. - Znam się na weryfikacji kradzionych pojazdów i nieraz zatrzymałem auta, które miały przebite numeru. Nigdy nie kupiłbym auta, gdyby był choć procent podejrzenia, że mogło być kradzione – podkreśla były funkcjonariusz nyskiej drogówki. 

Pan Marcin zwraca uwagę, że prawdopodobnie doszło do sklonowania danych jego pojazdu. Jest to międzynarodowy proceder, polegający na nadawaniu kradzionym samochodom numerów VIN legalnych pojazdów. - To może spotkać każdego właściciela pojazdu – zaznacza. Wyjaśnia, że techniki klonowania numerów VIN są tak zaawansowane, że nawet nowe auta, wyjeżdżające z salonów mogą mieć swojego „bliźniaka”. - Można mieć oryginale dokumenty, a sfałszowane numery VIN lub na odwrót. Można więc klonować numer nadwozia lub same dokumenty. Może więc będzie tak, że ktoś ma oryginalne auto, a drugi oryginalne dokumenty. Nikt nie może być pewny, że nie spotka go to samo, co mnie – dodaje.

Po sprawdzenie auta w Polsce, sprawdzone ma zostać auto w Niemczech. dopiero wtedy będzie można zakończyć sprawę. 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do