Przed Sądem Rejonowym w Nysie rozpoczął się proces w sprawie uduszenia 30 kurczaków. Oskarżonym w tej sprawie jest mężczyzna, który pierwotnie zapakował ptaki i wysłał je w paczce oraz dwie pracownice Poczty Polskiej. Zwierzęta nie przeżyły w transporcie.
W nyskim sądzie rozpoczął się proces trzech osób oskarżonych w tej sprawie (o znęcanie się nad zwierzętami) – młodego hodowcy z Głuchołaz i dwóch pracownic pocztowej sortowni. Hodowca nie przyznał się do winy, mówił że nie był to pierwszy nadany przez niego „żywy transport”. Stwierdził, że zapewnił ptakom wystarczająco dużo miejsca, że były właściwie zabezpieczone z dostępem do powietrza. Z kolei pracownice sortowni widząc, że dół pudełek jest rozmoczony i mogą się one rozpaść okleiły je taśmą, zaręczając że dwa boki zostały bez folii, a w dwóch pozostałych zrobiły otwory.
O sprawie było głośno na początku minionego roku. Przypomnijmy, że paczki, w których ptaki miały przebyć transport zostały owinięte folią i dostarczone przez pocztę w ciągu 24 godzin. Poczta obsługuje bowiem przesyłki, których zawartość mogą stanowić żywe ptaki, w tym pisklęta ptactwa domowego. Muszą jednak być nadane jako przesyłki priorytetowe z terminem.
Sprawa wyszła na jaw 7 stycznia we Wrocławiu w sortowni Poczty Polskiej. - Pracownicy sprawdzali czy zwierzęta żyją, przykładając ucho do kartonów i stukając w nie, aby usłyszeć, czy ptaki się ruszają. Z naszych ustaleń wynika, że gdy kury gdakały, to szybko je przepakowano i puszczono dalej – informowała wówczas Anna Chrobot z wrocławskiej ekostraży. Zdaniem wolontariuszy z ekostraży - kury umierały w męczarniach. O wstrząsającym odkryciu powiadomił jeden z wolontariuszy, pracujący w firmie zajmującej się utylizacją zwierząt.
Transport obejmował kilkaset zwierząt, ale pudełka wciąż "gdakające" pojechały dalej. Transportu nie przeżyło 30 zwierząt.
- Przesyłki, umieszczone były w kartonach z wyciętymi otworami zapewniającymi dostęp powietrza i zostały oznaczone etykietami "ostrożnie". Biorąc pod uwagę skutki zaistniałej sytuacji, zweryfikujemy czy ze strony nadawcy zostały spełnione wszystkie warunki dotyczące odpowiedniego opakowania tego typu przesyłek i czy nadawca uwzględnił masę przesyłanej zawartości oraz czy spód opakowań wyłożył materiałem chłonącym wilgoć. W sortowni przesyłek podjęliśmy działania zgodne z przepisami dotyczącymi tego typu zdarzeń - informowała z kolei Justyna Siwek rzecznik prasowy Poczty Polskiej S.A. Dodajmy, że ustawa o ochronie zwierząt mówi, że ich transport ma się odbywać bez zbędnego cierpienia i stresu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Modlimy się za dusze kurczaków.