Reklama

Z Gibraltaru wraca zupełnie inny człowiek. Krzysztof Maksel opowiada o swojej wyprawie rowerowej

Nowiny Nyskie
13/10/2024 09:52

Związany z naszym miastem Krzysztof Maksel przejechał samotnie na rowerze 3700 km z Warszawy na Gibraltar. I to wszystko w ciągu 3 tygodni!

Dodajmy, że Krzysztof Maksel to kolarz torowy, dwukrotny uczestnik olimpiady, osiągający świetne rezultaty na mistrzostwach świata, Europy i Polski.
W internecie można obejrzeć piękny, pełen emocji film z trasy, którą sportowiec pokonał niedawno kierując się w stronę Gibraltaru. „To były najtrudniejsze i jednocześnie najpiękniejsze 3 tygodnie w mojej sportowej "karierze po karierze", ale nie poddałem się. Z Gibraltaru wraca zupełnie inny człowiek niż ten, który wyruszył na tę wyprawę” – tak brzmi komentarz Krzysztofa Maksela do swojego wyczynu, a poniżej publikujemy wywiad.

„Nowiny Nyskie” - Co spowodowało, że wyruszył Pan w tę morderczą podróż rowerem? Czy wstał Pan pewnego razu rano i powiedział "tak... pojadę na Gibraltar", czy może ten pomysł zrodził się w Pana głowie już dawno...
Krzysztof Maksel - Było w tym dużo spontanicznego zrywu, muszę to przyznać. Ale głównym czynnikiem motywującym mnie do ruszenia w podróż było marzenie o podróży, które wyrosło we mnie już bardzo dawno. Nigdy wcześniej jednak nie było wystarczającej przestrzeni, żeby móc je zrealizować. Kiedy tylko się pojawiło, nie zawahałem się ani chwili. Wsiadłem na rower i pojechałem na Gibraltar!

- Jak długo trwały przygotowania do wyprawy. Czy potrzebował Pan "szlifowania formy"?
- Wiele osób myśli, że przejechanie 160 km każdego dnia przez 23 dni to duży wyczyn pod kątem fizycznym, w rzeczywistości tak nie jest. Oczywiście nie jest to wyzwanie, do którego można podejść "z marszu", ale przy zachowaniu pewnej systematyczności i przygotowania logistycznego wyjazdu, każdy — nawet ten z delikatnym brzuszkiem — sobie poradzi. Znacznie większe wyzwanie odbywa się w głowie — podróż się przeciąga, myśli zaczynają się zapętlać, widoki stają się coraz bardziej monotonne. Kiedy tak się dzieje, najlepiej jest zrobić sobie krótką przerwę, napić się kawy, zjeść coś dobrego i ruszyć dalej w podróż, bo za rogiem może być coś ekscytującego — wtedy humor momentalnie wraca.

- Czy z zamierzenia wyprawa miała być samotną drogą, czy po prostu nie znalazł Pan towarzysza wyprawy?
- Chciałem jechać sam, chciałem się sprawdzić, i tak bardzo jak wcześniej chciałem jechać sam, teraz chciałbym kontynuować podróż z kimś, dzięki czemu mój serial mógłby być ciekawszy.

- Obejrzałam bardzo ciekawy film, który jest Pana relacją z wyprawy.
Mówi Pan w nim, że każdy kto ma w sobie chociaż "mały element wariata" powinien raz w życiu pokusić się o podobny wyczyn? Czym jest ten "mały
element wariata" dla Pana?

- Mam wiele marzeń i nigdy nie bałem się ich spełniać. Czasami wymaga to trochę czasu, czasami odwagi, najrzadziej pieniędzy. Najpiękniejsze marzenia można spełniać za darmo. Myślę, że ten mindset jest moim "małym elementem wariata".
- Kontynuując wątek filmu - relacji z wyprawy. Używał Pan do jego powstania drona. Ile godzin nagrań powstało?
Używałem drona, kamery, gimbala, statywu, mocowań zaprojektowanych specjalnie do mojego roweru i przyczepki. Sprzętu miałem zdecydowanie więcej niż talentu. Ale mam w sobie "filmową zajawkę", którą lubię pielęgnować, a dzięki temu moi widzowie mają co oglądać. Z całej wyprawy powstało ponad 5 TB danych — to dziesiątki godzin materiału.

- Ile razy i w jakich okolicznościach dopadł Pana dołek - psychiczny i fizyczny - i to na tyle duży, że miał Pan ochotę zrezygnować z dalszej drogi?
- Podobnie jak w sporcie, po przejechaniu linii mety nie pamięta się o tych najtrudniejszych chwilach, tak samo jest w przypadku mojej wyprawy. Jedną z najtrudniejszych chwil miałem już drugiego dnia, kiedy zacząłem przeliczać tempo i doszło do mnie, że może być ciężko dojechać w założonym przeze mnie czasie.

- Jakie dystanse dzienne Pan pokonywał?
- Moim celem „minimum" było pokonanie 150 km dziennie. Tylko dwukrotnie nie udało mi się tego dokonać, przez większość trasy pokonywałem dziennie 160-200 km.

- Czy poznał Pan ciekawych ludzi, którzy po dotarciu przez Pana na koniec europejskiej drogi składali Panu gratulacje?
- Poznałem wiele ciekawych osób, uśmiechniętych i z bardzo dużą pasją patrzących na rowerzystę z Polski, który ciągnie 25-kilogramową przyczepkę przez całą Europę. To mocny element takiej podróży. Ludzie oddają takim podróżnikom część swojej energii, która pozwala ruszyć dalej w podróż.

- Który moment podroży zapamięta Pan najbardziej - oczywiście oprócz finiszu - zarówno ze względu na radość, jak i na trud?
- Szwajcarskie Alpy na planie mojej podróży były tylko celem pośrednim, ale tak naprawdę to właśnie to miejsce chciałem zobaczyć najbardziej. Na żywo robią niesamowite wrażenie. Niestety, kiedy tylko dojechałem do pierwszej przełęczy, złapał mnie deszcz, który nie chciał mnie opuścić aż do granicy szwajcarsko-włoskiej.

- Nie mogę nie zapytać o Pana związki z Nysą, bo co prawda mieszka Pan w Warszawie, ale jest Pan związany z naszym miastem...
- Nysa, to moja mała stolica, wychowałem się w tym mieście, znam je jak własną kieszeń i regularnie odwiedzam. Sprawy zawodowe wyrzuciły mnie do Warszawy, ale jestem pewny, że przede mną jeszcze rozdział, w którym Nysa zagra pierwszą rolę.

- Zapowiedział Pan, że zamierza przejechać rowerem cały świat... czy będzie Pan dzielił tę wyprawę na kontynentalne odcinki, a jeżeli tak to kiedy i jaki kontynent zamierza Pan przejechać w dalszej kolejności?
- Projekt The Gravel Tour cały czas ewoluuje. W tym momencie jestem przekonany, że kolejnym etapem mojej podróży będą Stany Zjednoczone. Chciałbym jednak, żeby kolejne serie były obszerniejsze, bardziej serialowe niż filmowe. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale z takim wsparciem, jakie dostaję od najbliższych i obserwujących, jestem przekonany, że dam radę.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Agnieszka Groń


 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Heniek - niezalogowany 2024-10-13 11:14:03

    Ubezpieczenie

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Tok szok - niezalogowany 2024-10-13 19:47:56

    Pozdrowionka dla wszystkich ciekawskich ludzi którzy wszystko chcą wiedzieć i każdemu w każdą dziurę by zagadnęli.Mam dla was taką propozycję wsadźcie głowę w swoję obsrane dupska i tam wąchać swoje smrody i świat będzie piękniejszy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Przerwać to!!! - niezalogowany 2024-10-14 09:38:29

    I przestańcie na imprezach jeden drugi do talerza zaglądać ,kto ile nałożył . Później chodzicie i pierdolcie kto ile wpierdolił,A ten dwa razy dokładkę brał ,a ta gruba w wielką dupą naładowała tyle że się jej wysypywało z talerza .a ten jeszcze się najebał i piepszył farmazony ,a ta od tego chyba ma chcice bo tak się wypina ,bo może temu już nie bryka i tak dalej i tak dalej . Dajcie już spokój z tymi plotkami!!!!

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Anonim - niezalogowany 2024-10-13 22:33:28

    Sól

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Donkin - niezalogowany 2024-10-16 08:04:42

    Wspaniały wywiad. Dawno tak się nie zaczytałem w czyjąś opowieść. Też marzę o jakiejś samotnej wyprawie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do