- Bardzo zależy mi, żeby zespół „Nysa” działał i rozwijał się, bo taniec i śpiew, wiedza regionalna są bardzo cennymi i rozwijającymi umiejętnościami. Oprócz tego mając w nazwie „Nysa” jesteśmy promocją naszego miasta – mówi Rober Woźniak, prowadzący obecnie zespół.
Robert Woźniak przejął spuściznę Zespołu Pieśni i Tańca „Nysa” po śp. Czesławie Orlopie, człowieku legendzie. Wtedy zespół liczył nawet 250 osób. Pan Robert jest wychowankiem Czesława Orlopa i z nostalgią wspomina tamte czasy. – Wtedy zespół miał próby trzy razy w tygodniu i to był warunek członkostwa. Osobiście dwa lata czekałem, żeby wziąć udział w festiwalu, bo był skład podstawowy i rezerwa. Cieszyliśmy się, jeśli ktoś nie przyszedł na próbę i pani choreograf nas wskazała do zastępstwa – wspomina tamte czasy.
Obecnie „Nysa” składa się z 50 osób - czterech grup tanecznych - chłopcy i dziewczęta z klas 1-3, 4-5, 6-8 oraz reprezentacyjnej, w której są 15, 20, 30 i 40-latkowie. - Zapraszamy do nas młodzież, panie i panów w wieku dorosłym. Grupa wokalna nie ma ograniczeń wiekowych. Wszyscy świetnie się dogadują. Jesteśmy jedną rodziną, którą jeszcze bardziej integrują wspólne wyjazdy. Grupy taneczne mają zajęcia raz w tygodniu, a grupa wokalna dwa razy. Zapisać się do nas można przez cały rok, zajęcia są bezpłatne, a nasze próby odbywają się w Nyskim Domu Kultury – mówi Robert Woźniak.
Wszyscy chętni do rozpoczęcia przygody w Zespole Pieśni i Tańca „Nysa” prowadzonym przez Stowarzyszenie Artystyczne Miłośników Kultury Nysa mogą zgłaszać to na profilu zespołu Facebook lub w Nyskim Domu Kultury.
Wśród najmłodszych dzieci nie ma problemu z naborem do zespołu. - One mają świadomych rodziców, którzy chcą, aby ich dziecko spędzało mądrze czas, a teraz coraz najmądrzejszym wyborem zajęć dodatkowych jest ruch – kontynuuje trener „Nysy”. - Jeżeli nawet wybiorą dla nich taniec nowoczesny to też jest już sukces. Niestety, najczęściej wybierają trzy razy w tygodniu angielski popołudniowy, bo dziecko nie dość, że siedzi zgarbione w szkole, to w takiej szkodliwej pozycji spędza czas także po południu. Mam wrażenie, że rodzice oczekują od dzieci, że w wieku 12 lat musza mieć znajomość angielskiego na poziomie tłumacza przysięgłego nie zdając sobie sprawy, że tak naprawdę w ten sposób zaburzają naturalny rozwój dziecka. Szkoła, edukacja, są bardzo ważne, ale to nie może być jedyna forma spędzania czasu. Dziecko dla swojego prawidłowego rozwoju musi mieć ruch. Nie można pominąć etapu zabawowo – ruchowego w życiu dziecka, bo to się kiedyś zemści. Nie można zbyt szybko obarczyć dziecko zbyt dużą ilością obowiązków – dodaje Robert Woźniak, który jest również pedagogiem, ale oprócz tego choreografem, menadżerem – człowiekiem „od wszystkiego” w zespole.
Z kolei muzyk Jarosław Fiącek prowadzi zajęcia z grupą wokalną, czyli chórem, która jest bardzo liczna i świetnie się rozwija. - Śpiewać nysanom się chce, ale raczej seniorom, tym, którzy mają już dużo wolnego czasu – kontynuuje Robert Woźniak. – Dobrze jest też wśród najmłodszych. W ubiegłym roku przychodziło na nasze zajęcia 30 dzieciaków z klas 1-3, ale we wrześniu dowiedziałem się, że spora część tych dzieci idzie do 4 klasy a więc „będzie stawiane na naukę”. Strasznie żałuję, bo widziałem, że dzieci miały do tego pasję, nigdy nie przychodziły znudzone z zajęć. Dzieci bardzo chętnie się uczą, bo robimy to poprzez stare zabawy takie jak „ciuciubabka”, „stary niedźwiedź”, „klaskanki”, zabawy twórcze.
Zespół ćwiczy, żeby się rozwijać, ale oczywiście także, żeby występować. W ubiegłym roku „Nysa” wzięła udział w czterech konkursach międzynarodowych, w tym w jednym długim - tygodniowym w Ostrawie. - Nie były to festiwale konkursowe, ale świetnie się zaprezentowaliśmy ze swoim 45-minutowym programem. Zawierał on m.in. tańce śląskie, piosenki ludowe z różnych regionów Polski. W sierpniu byliśmy na festiwalu w Rimini we Włoszech. To był wyjazd, podczas którego nie tylko koncertowaliśmy, ale także wspólnie wypoczywaliśmy, zwiedzaliśmy.
Grupy taneczne mają zajęcia raz w tygodniu, a grupa wokalna dwa razy. Zapisać się do nas można przez cały rok, zajęcia są bezpłatne, a nasze próby odbywają się w Nyskim Domu Kultury – mówi Robert Woźniak.
Repertuar zespołu jest bardzo profesjonalny. Robert Woźniak – oprócz doświadczenia i ogromnej pasji ma za sobą ukończone studium z zakresu tańców narodowych i regionalnych całego naszego kraju. - Obecnie ćwiczymy koncert kolęd i pastorałek. Wystąpimy z nim zaraz po Nowym Roku. Będziemy na pewno koncertować w parafiach i instytucjach, które nas zaproszą. Bardzo zależy nam na tym, żeby wychodzić do ludzi, prezentować nasze osiągnięcia – dodaje Robert Woźniak.
Nie można sobie wyobrazić działalności zespołu regionalnego bez strojów – adekwatnych do repertuaru. – Niektóre nasze kostiumy mają po czterdzieści lat, więc trzeba je odświeżać. Pozyskaliśmy stroje do tańców narodowych, tańców cieszyńskich, krakowskich, śląskich. Takie stroje nie są tanim zakupem, bo ich cena kształtuje się od 1,5 do 2,5 tys. zł. Mamy jednak wiele szczęścia do korzystnego finansowo pozyskiwania kolejnych – kupowaliśmy je m.in. od wielkiej pasjonatki regionalizmu, która zajmuje się ich renowacją. Zbiera takie stroje po wsiach cieszyńskich, odnawia i takie zakupiliśmy w bardzo okazyjnej cenie. Z kolei stroje narodowe szyliśmy sobie sami korzystając z materiałów, które znaleźliśmy w second handach, a zaprzyjaźniona krawcowa zrobiła resztę.
„Nysa” otwiera też przed swoimi członkami duże możliwości – także podróżowania.
- Męska część dorosłej grupy pojechała w tym roku na tournée do Stanów Zjednoczonych. Było to pokłosie naszej współpracy z zespołem studenckim „Jedliniok” z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Przez pół roku, co dwa tygodnie, jeździliśmy do nich na wspólne warsztaty, w czasie których nauczyliśmy się ich programu. To oni mieli kontakty w USA i 8 września wylecieliśmy za ocean. Zwiedziliśmy cztery stany, zrobiliśmy ponad tysiąc mil, mieszkając u polskich rodzin. Zwiedziliśmy m.in. Nowy Jork, Waszyngton, Filadelfię. To była świetna i pod wieloma względami wzruszająca przygoda. Oczywiście przede wszystkim koncertowaliśmy i byliśmy wzruszeni widząc jak żywa jest tam polskość, jak bardzo interesują się kulturą, tym co dzieje się w kraju. W każdym programie śpiewaliśmy „Polskie kwiaty” i za każdym razem płynęły łzy. „Robiliśmy” też oprawę wielu mszy św., podczas których śpiewaliśmy „Barkę” i „Czarną Madonnę”. W przyszłym roku mamy także wiele wspaniałych planów – także wyjazdowych.
Wszyscy chętni do rozpoczęcia przygody w zespole „Nysa” prowadzonym przez Stowarzyszenie Artystyczne Miłośników Kultury Nysa mogą zgłaszać to na profilu zespołu Facebook lub w Nyskim Domu Kultury.
Agnieszka Groń
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To wielka wartość dla Nysy. Trzeba o to dbać, a władze Nysy od wielu lat traktują ten skarb jak piąte koło u wozu. Pan Robert Woźniak powinien dostać medal i skrzynię złota na dalsze prowadzenie zespołu.