
W tym roku mija ćwierć wieku od wielkiej wody, która zalała Nysę i Głuchołazy. Mimo tak dużego upływu czasu wielu mieszkańców naszego miasta ma w pamięci grozę Powodzi Tysiąclecia. W
6 lipca 1997 r. powódź zalewała już Kłodzko i Głuchołazy. Woda w szybkim tempie płynęła w kierunku jeziora nyskiego i otmuchowskiego. Z tego pierwszego do końca zrzucano niewielką ilość wody, choć coraz więcej do niego dopływało. Zbiornik się wypełniał. Dopiero w poniedziałek 7 lipca zaczęto z niego gwałtowny zrzut wody - 450m3 na sekundę, co było wartością maksymalną przewidzianą dla zbiornika.
Jednak we wtorek 8 lipca 1997 roku nysanie słyszeli w radio zapewnienia ówczesnych władz, że trzymają rękę na pulsie, że nic miastu nie grozi. Rodzice spokojnie wysłali dzieci do przedszkoli i żłobków, i bez obaw wyszli do pracy. Potem przyszedł ogromny kataklizm, który niszczył ulice, mosty, zabrał dobytek ludzi na który pracowali latami, niszczył sklepy z towarem i przedsiębiorstwa, itd. Jego przyczyna były przepełnione zbiorniki retencyjne, które miały chronić przed powodzią. Nie dość, że tego nie zrobiły, to w przypadku jeziora nyskiego było ono największym zagrożeniem dla życia mieszkańców. Fala powodziowa, gdyby doszło do zniszczenia tamy, zmiotłaby miasto z powierzchni ziemi.
O czasach powodzi z 1997 r. przypomina książka "Powódź w Nysie", która jest do nabycia w naszej redakcji. Jej autorem ówczesny redaktor naczelny "Nowin Nyskich" jest śp. Janusz Sanocki. Na podstawie zbieranych na żywo faktów, dokumentów i rozmów z decydentami stworzył dokument tamtych wydarzeń. Wydawnictwo oddaje dramatyzm tamtych dni, obnażyła błędy popełniane przez rządzących, a także pokazuje zdolność mieszkańców naszego miasta do samoorganizacji. Książka zawiera liczne, nigdzie nie publikowane fotografie z tragicznych lipcowych dni 1997 r. w Nysie i Głuchołazach.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
"Rodzice spokojnie wysłali dzieci do szkół..." - no proszę Was :P przecież od 2 tygodni były już wakacje :P
a budka suflera spiewala ,,takie tango
"Trzeba się było ubezpieczyć" - prorocze słowa towarzysza Cimoszewicza...
I miał rację. Co jakiś czas NN ogłaszają zbiórki dla jakiś pogorzelców- idiotów, co to na wszystko mają kasę, ale nie na ubezpieczenie. Znaczy się są ubezpieczeni -w PIS-ie.
Kto jest idiotą widać po wpisie zet.
A na czym mój idiotyzm polega? Że twierdzę, iż trzeba się ubezpieczać?