
W sobotę 9 września w dawnym majątku ziemskim Scharfenberg nieopodal Malerzowic Wielkich, w 77 rocznicę operacji „Lawina” upamiętniono zamordowanych tam przez UB oraz NKWD żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału kpt. Henryka Flame ps. „Bartek”.
Zebranych przywitała dr Iwona Demczyszyn, naczelnik delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Opolu. Podkreśliła, że Malerzowice Wielkie jak również Stary Grodków, to dwa miejsca, niezwykle ważne na mapie Opolszczyzny w powiecie nyskim, które łączy tragiczna historia. To tutaj bowiem we wrześniu 1946 r. podstępem zostali zwabieni żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych a celem operacji była całkowita eliminacja żołnierzy z oddziału „Bartka”. W tym bowiem miejscu strzałem w potylicę, tak jak w Katyniu, w nocy z 6 na 7 września 1946 r. z premedytacją brutalnie zamordowano pierwszą grupę około 30 partyzantów a ich ciała zakopano w zbiorowym dole. Mieli zostać zapomniani na zawsze, ale dzięki IPN-owi odzyskali swoje miejsce w historii jak również imiona i nazwiska. W uroczystościach udział wzięli m.in. profesor Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes IPN oraz dyrektor Biura Poszukiwań i Identyfikacji, wójt gminy Łambinowice Tomasz Karpiński, burmistrz gminy Tułowice Andrzej Wesołowski, rodziny pomordowanych z córką „Bartka” Alicją Reinhrad-Flame, członkowie Regionalnego Stowarzyszenia Miłośników Historii i Wojskowości im. rtm. Witolda Pileckiego „Kryptonim T-IV” jak również okoliczni mieszkańcy.
Następnie głos zabrał profesor Krzysztof Szwagrzyk, który przypomniał zgromadzonym tragiczną historię sprzed 77 lat. To w Warszawie, w siedzibie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, z udziałem sowieckich służb specjalnych wymyślono, zaplanowano a następnie zorganizowano jeden z największych mordów w powojennej Polsce – operację „Lawina”. Zrobiono tak jak zaplanowano. Partyzantów wywabiono z miejsca skąd pochodzili, gdzie walczyli, pod pretekstem przerzutu na Zachód. Przewieziono ich do pałacu stojącego pośrodku lasu i zamordowano. Przez wiele lat prawda o tym mordzie była znana tylko wąskiej grupie ludzi, była to bowiem ściśle zachowywana tajemnica państwa. Aż w roku 1990 jeden z oprawców ujawnił swój udział w mordzie. Opowiedział o pewnej posiadłości na Opolszczyźnie oraz to, co wydarzyło się tam wiele lat temu. Mówił, że przywieziono tam grupę około 30 partyzantów, którym podano środki nasenne, następnie zabito strzałem w tył głowy a ciała wrzucono do wcześniej przygotowanych dołów. Natomiast w 2012 r. pracownicy IPN-u odkryli szczątki ludzkie. Na podstawie badań genetycznych udało się ustalić ich dane. I Ci, którzy mieli pozostać na wieki anonimowi odzyskują swoje imiona i nazwiska. To Władysław Nowotarski ps. „Lotny” oraz Karol Talik, ps. „Ryś”. Profesor obiecał również, że jeszcze w tym roku zostaną podane kolejne imiona i nazwiska pomordowanych w tym miejscu. Dodał również, że zbrodnię w Scharfenbergu trzeba traktować na równi z tą w Starym Grodkowie jak i tą w Barucie koło Jemielnicy. Zaręczył również, że w najbliższym czasie miejsce to zostanie godnie upamiętnione, zostaną zaznaczone miejsca, w których znaleziono ciała oraz te, w których spalono rzeczy osobiste. Bowiem musi to być miejsce narodowej pamięci jak również miejsce edukacji. Następnie pod krzyżem umiejscowionym na kopczyku złożono wieńce, kwiaty oraz zapalono znicze.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Walczyli za wolną Polskę. Cześć ich pamięci.
"Młody" zapraszam w okolice Bielska-Białej i porozmawiania z ludźmi starszymi, którzy jeszcze pamiętają co zrobił "Bartek". Ten bandyta nie jest wart wspominania i żadnego mu oddawania czci.