
Nie będzie drugiej tury wyborów burmistrzowskich w Nysie. Przez kolejne 5 lat gminą rządzić będzie dotychczasowy burmistrz Kordian Kolbiarz, który zdobył 62 procent głosów. Różnica między kolejnymi kandydatami: Pawłem Nakoniecznym z PiS a Piotrem Smoterem (Liga Nyska) wyniosła 222 głosy.
Sondaż inny niż wyniki
Po nich była Jolanta Trytko-Warczak z PO. Listę z wynikiem ok. 5 procent zamknął Tomasz Hankus, którego niedzielne badania sondażowe - ku zaskoczeniu nysan - wypromowały na drugie miejsce. Sondaż w Nysie przed lokalami prowadzili w czasie wyborów studenci Uniwersytetu Opolskiego. Przepytali ponad 1100 osób. Zaraz po zamknięciu lokali jego wyniki znalazły się na stronie internetowej NTO. Dawały one wygraną Kordianowi Kolbiarzowi (52,3 procent), drugim miał być Tomasz Hankus (15,27 proc.). Nazwisko to jednak kojarzą głównie internauci - z akcji społecznych, np. w sprawie strefy parkingowej.
Sondaż opolskich studentów w sprawie wyborów na burmistrza rozminął się więc znacznie z wynikami wyborów, bo na udział w sondażu zgodzili się głównie młodzi nysanie.
Wybory w gminie Nysa przebiegały spokojnie. Jedynie w Lipowej doszło do niezamierzonego naruszenia ciszy wyborczej - plakaty kandydatów znajdowały się na wiejskiej tablicy ogłoszeniowej umieszczonej przy wejściu do lokalu wyborczego.
Zaraz po zgłoszeniu tego faktu przewodniczącemu komisji wyborczej, tablica została zakryta.
Dwie komisje, więcej problemów
Największy problem podczas wyborów samorządowych dotyczył kart do głosowania i liczenia głosów. W kilku lokalach doszło do wydania podwójnych kart na radnych gminy, w innych z kolei głosujący otrzymali dwie karty z kandydatami do rady powiatu. Na szczęście nysanie zgłosili ten fakt członkom komisji, którzy naprawili błędy.
Liczenie głosów, po złych doświadczeniach z minionej kadencji, miało być w tym roku usprawnione. W każdym lokalu wyborczym pracowały dwie komisje - jedna do spraw przeprowadzenia wyborów, a druga komisja ds. ustalenia głosowania. Oznaczało to, że pierwsza z nich od rana do godz. 21 obsługiwała głosowanie, druga zbierała się po zamknięciu głosowania na liczenie głosów. Komisja od głosowania musiała jednak przekazać komisji od liczenia protokół z danymi: ile kart wydano, ile ich zostało. Dopiero wówczas można było otworzyć urnę.
W wielu przypadkach członkowie pierwszej komisji dowiadywali się o tym dopiero w chwili ich wymiany z drugą. Przystępowano więc do liczenia niewykorzystanych kart i do sporządzania protokołów. Tam urny były więc otwierane dopiero ok. godz. 23. Stąd wzięły się opóźnienia w liczeniu głosów, zarówno w naszej gminie jak i w ościennych.
Do północy w niedzielę do Miejskiej Komisji Wyborczej w Nysie wpłynęły protokoły zaledwie z dwóch, spośród 36 obwodów. W poniedziałek przed godz. 10.00 czekano na protokoły jeszcze z 10 komisji. Kiedy „Nowiny Nyskie” kontaktowały się z MKW w południe (godz. 12, poniedziałek) jej członkowie - zmęczeni do granic możliwości - oczekiwali jeszcze na wyniki głosowania z jednej komisji, mieszczącej się w nyskim „Rolniku”.
- Pracujemy już 35 godzin, a przed nami kolejne godziny - powiedział nam Leszek Baliński, przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej.
Przyznał też, że „nowości” się nie sprawdziły. - Uważam, nie jako przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej, ale prywatnie, że wprowadzenie dwóch składów komisji to był mały niewypał. Obie komisje musiały bowiem sobie przekazać protokolarnie dokumenty, należało przeliczyć m.in. karty, które zostały niewykorzystane, a to wszystko przedłużało czas rozpoczęcia właściwego liczenia głosów.
Do zamknięcia wydania „Nowin” staraliśmy się zebrać dla naszych Czytelników wyniki dotyczące składu Rady Miejskiej w Nysie i Rady Powiatu Nyskiego. Niestety skład Rady Powiatu do godz. 14.30 nie został jeszcze ustalony przez Powiatową Komisję Wyborczą.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie