
Z wielkim smutkiem przyjęliśmy informację o śmierci śp. Romana Gila, twórcy największej w nyskim regionie Prywatnej Szkoły Muzyki Rozrywkowej. Kto go znał wie, że niemal całe życie poświęcił muzyce, a jego wielka miłością był jazz. Na Romana było można zawsze liczyć organizując akcje charytatywne, koncerty czy festyny. Wychował dziesiątki młodych muzyków.
Już jako uczeń szkoły podstawowej został zapisany przez rodziców do szkoły muzycznej w Głubczycach, gdzie mieszał. Mały Romek był wyjątkowo utalentowany- przez klasę akordeonu przeszedł jak burza, potem rozpoczął naukę gry na klarnecie. Z kolegami założył zespół "Progres" , który nagrywał dla lokalnych ośrodków telewizyjnych i radiowych. Po jednym z koncertów podsłuchał, jak dyrektor opolskiej średniej szkoły muzycznej namawiał jego nauczyciela, aby „dał ucznia do Opola”. Roman Gil sam złożył dokumenty do tej placówki. Był w klasie ze Stanisławem Nakielskim, znanym klarnecistą. Razem z nim w szkole jazzował, za co byli tępieni przez nauczycieli.
Msza św. w intencji śp. Roman Gila zostanie odprawiona w piątek (22.11. godz.9:00) w kościele ojców franciszkanów w Nysie. Pogrzeb odbędzie się w tym samym dniu (godz.13:00) na cmentarzu w Głubczycach.
W czasie muzycznej szkoły średniej Roman Gil odbywał też służbę wojskową – w orkiestrze dętej X Sudeckiej Dywizji Pancernej. Po wojsku zaczął szukać sposobów na usamodzielnienie się.
Został instruktorem muzycznym m.in. w wojewódzkim domu kultury, gdzie pracował z Elżbietą Zapędowską. Założył także zespół muzyczny, do którego należał sławny dziś gitarzysta Krzysztof Puma Piasecki.
W domu kultury Roman Gil prowadził zespół wokalny „Ballada”, z którym wystąpił na festiwalu w Opolu w koncercie „Debiuty” (1976r.). Potem zdał do Akademii Muzycznej do Wrocławia na kontrabas. Dyplom odbierał w stanie wojennym.
Kolejnym etapem była praca w szkole muzycznej w Nysie. Prowadził lekcje gry na kontrabasie, dodatkowy fortepian, kształcenie słuchu i harmonię, historię muzyki. Mimo, że był młodym nauczycielem, został szybko doceniony: otrzymał nagrodę Ministra Kultury i Sztuki. Został też wybrany do ogólnopolskiego Komitetu Redakcyjnego Dziesiątki mającego opracować nowy program nauczania dla szkół muzycznych.
Roman Gil oprócz pracy w szkole muzycznej prowadził też zespoły młodzieżowe. W 1984 r. otrzymał propozycję zagranicznego kontraktu. Miał rodzinę, musiał myśleć o jej przyszłości. Skorzystał więc z szansy i wyjechał na półtora roku do Jugosławii. Tak zaczęła się jego zagraniczna wędrówka. Potem był kontrakt w Niemczech, Austrii, Francji i we Włoszech. W tym ostatnim kraju spędził 10 lat.
W 2000 r. muzyk zdecydował się na powrót do kraju. Próbował wrócić do szkoły muzycznej. Niestety ze względu na cięcia etatowe to się nie udało. Wtedy przyszedł pomysł na prywatną szkołę muzyczną. Prowadził ją krótko w spółce, potem – już samodzielnie. Kiedy zaczynał miał jedną gitarę za 80 zł i akordeon. Każdą złotówkę jednak inwestował w sprzęt i materiały do nauki. Z czasem wydzierżawił całe piętro kamienicy, miał studio nagrań, zatrudniał dobrych nauczycieli, sprowadzał oryginalne amerykańskie podręczniki z podkładami i nutami do nauki gry i oczywiście posiadał wspaniałe instrumenty do wypożyczenia dla uczniów.
Szkoła z roku na rok zdobywała popularność. Może brało się to też z niekonwencjonalnych metod nauki i świetnego kontaktu jakie właściciel szkoły miał z uczniami.
Roman Gil przyjął też zasadę prezentowania umiejętności swoich podopiecznych. Od początku istnienia szkoły organizował otwarte koncerty, na których występował każdy z uczniów. Młodzi muzycy jeździli z koncertami do kościołów, szkół, uczestniczyli w koncertach charytatywnych. Jego podopieczni kilkukrotnie wystąpili także na imprezach, których organizatorem była nasza redakcja. - Na początku niektórzy uczniowie pytali: „Co my z tego będziemy mieli”. Mówiłem im wtedy: „Najpierw ty sam coś daj, a potem dopiero bierz!” – mówił Roman Gil w jednym z wywiadów.
Szkołę Romana Gila nyscy melomani znali też z otwartych i bezpłatnych koncertów, na które zapraszał znanych instrumentalistów o światowej sławie. Przygotowanie takiego wydarzenia muzycznego wymagało nie tylko nakładów finansowych, ale i zaangażowania. Sam organizator nic z tego nie miał, poza satysfakcją, że takich ludzi ściąga do Nysy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wielki smutek. Mój syn uczył się u p. Romana i dzięki temu go poznałem. Był to niesamowity czlowiek, pełen pozytywnej energii i pomysłów. Miał świetny kontakt z dziećmi i młodzieżą. Rozumiał ich i oni to doceniali. Dawał szansę na występy nawet dzieciakom, które ledwie zaczynały, dzieki czemu czuły się doceniane i dowartosciowane. Nie ma już w Nysie alternatywy dla jego szkoły. Ogromny żal. Spoczywaj w Pokoju Panie Romanie.
Smutna wiadomość. Uczulam się u niego teorii i kształcenia słuchu w szkole muzycznej. Wspaniały nauczyciel i człowiek. Żegnaj panie Romanie, Rest In Peace...
Odszedł wspaniały człowiek, wielki nauczyciel, społecznik. Trudno pogodzić się ze śmiercią kogoś o tak wielkim sercu. Teraz my rodzice dziękujemy Panu za "prawą rękę córki", za wszystkie bezcenne uwagi, cierpliwość i pasję, która zaszczepił Pan u naszej księżniczki - jak to Pan zwykł się do niej zwracać. Na zawsze pozostanie Pan w naszych sercach.
Mój syn też graz u Pana Romana ka keybordzie. W III klasie szkoły podstawowej zajął II miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Keybardowym. Zawsze można było liczyć na Pana Romana w festynach szkolnych, a koncerty były świetnie przygotowane. Zostały tylko wspomnienia, zdjęcia i fiłzy. Będzie nam go brakować :(
Bardzo smutna wiadomość
Wspaniały, dobry człowiek.. Dziękuję Panie Romanie za życzliwość i pomocną dłoń. NIgdy Pana nie zapomnę
Bardzo wielki smutek
Bardzo wielki smutek
Naprawdę dobry człowiek, nigdy go nie zapomnę
Wielki smutek. Wykształcił wiele młodych ludzi i zaraził wielką pasją do muzyki. 6 lat uczył mojego syna. Szkoda ... Wielka szkoda i żal
Serdecznie dziękujemy każdemu z Was za ciepłe słowa , które na pewno zakręciłaby Tacie łezkę w oku. Jego metody nauczania, pasję oraz umiejętności przekazał utalentowanym nauczycielom, którzy z pewnością będą potrafili utrzymać dokładnie tą essencję którą przekazywał nasz ojciec.
Znałem Pana Romana, świetny gość, wielka szkoda
Wielka strata dla Nysy, zwłaszcza dla uczniów PSMR. Ludzie, którym było dane poznać tego nauczyciela muzyki i życia, to szczęściarze. Takich ludzi się nie zapomina.
Na lepszego nauczuciela muzyki trafić nie moglam. Mial ogromna wiedze i duzo humoru. Napewno bede tesknic ja i wszyscy ktorzy mieli okazje spedzic z nim troche czasu.
Najlepszy pedagog z indywidualnym podejściem do każdego ucznia z osobna jako w życiu spotkałam.Puste miejsce po NIM nie do. zapełnienia.Spoczywaj w spokoju
Bardzo smutna wiadomość. Wyrazy wspolczucia dla Kasi ,Wojtka i najblizszych od sasiadki z Podzamcza.
Dobrzy ludzie tak szybko odchodzą. Takich Pan Bóg również w niebie potrzebuje. Śpij w spokoju.
Z Romkiem chodziłem i w 1977r. kończyłem PSM II st. w Opolu.W trakcie nauki był dobrym duchem,zawsze uśmiechnięty i pomocny w potrzebie.Był czas gdy wspólnie "chałturzyliśmy" a Romek jako multi instrumentalista łatał wszystkie niedoróbki.Grał na basie,klawiszach,organkach ustnych i śpiewał.W 1986r. odszukał mnie w Warszawie po to,żeby zaproponować mi wspólny wyjazd do Niemiec na kontrakt.Graliśmy w Bielefeld w nocnym klubie "Ambasador".Po powrocie nasz kontakt się urwał,choć śledziłem jego działalność przez internet.Był moją bratnią duszą,dlatego bardzo trudno jest mi pogodzić się z myślą o jego odejściu.Parę lat temu odszedł nasz wspólny kolega z Głubczyc Marek Zieliński,a teraz Romek.Jest mi zwyczajnie smutno.