
W niedzielę na cmentarzu w Ścinawie Małej została odsłonięta tablica poświęcona śp. Franciszkowi Skokunowi, żołnierzowi II Korpusu Polskiego, który na tym cmentarzu spoczął w listopadzie 1982 roku. Uroczystość odsłonięcia tablicy ufundowanej przez rodzinę zmarłego wiąże się ze wzruszającą historią, którą przekazała nam mieszkająca w Przydrożu Małym córka zmarłego Teresa Pejas.
Franciszek Skokun urodził się w 1918 roku. Po wybuchu II wojny światowej i agresji ZSRR na Polskę jak tysiące Polaków został zesłany na Syberię. Po podpisaniu układu Sikorski – Majski został zwolniony wraz z kilkuset tysiącami jeńców wojennych i zesłańców stając się żołnierzem Armii gen. Andersa, z którą przeszedł cały szlak bojowy. Punktem kulminacyjnym była bitwa o Monte Cassino. Do kraju wrócił w 1947 roku przyjeżdżając tu z Londynu. Wkrótce osiedlił się w Przydrożu koło Korfantowa. - Pisałam i byłam osobiście w Instytucie Sikorskiego w Londynie – mówi córka Teresa Pejas, córka żołnierza II Korpusu Polskiego. - Są tam akta mojego ojca. Mam także kilka rozkazów, m.in. nadania krzyża Virtuti Militari, opisu jego służby, krótki życiorys z 1947 roku – wylicza.
Na tablicy, która została w niedzielę odsłonięta przy grobie śp. Franciszka Skokuna widnieje wyryte jego zdjęcie wojskowe z treścią „Żołnierz II Korpusu Polskiego, uczestnik Walk o Monte Cassino”. Z odsłonięciem tablicy właśnie w tym dniu, po wielu latach od jego śmierci wiąże się rodzinna historia. - Mimo, że tato umarł prawie czterdzieści lat temu dla mnie jest to nadal ogromne przeżycie – mówi dalej Teresa Pejas. - Kiedy miałam dwadzieścia lat tato już bardzo poważnie chorował. Leżąc przykuty do łóżka mówił, że jego marzeniem jest zobaczyć jeszcze Monte Cassino. „Ale ja już tego nie dam rady zrobić” – powiedział wtedy do mnie. A ja powiedziałam: „Jeśli tobie się nie uda to może ja to zrobię”. Po dwóch miesiącach od tych słów tato zmarł, a ja ze spełnieniem danego mu przyrzeczenia czekałam czterdzieści lat. Na dnie serca cały czas mi ciążyło, że tej swoistej obietnicy nie spełniłam. Niedawno obchodziłam 60 urodziny. Uznałam, że nie będę organizowała żadnego przyjęcia, ale moje urodziny to będzie wyjazd do Włoch, m.in. na Monte Cassino. W tym miejscu otwarte jest muzeum i liczyłam, że zostawię tam dokumenty związane z moim tatą, aby szerzyć historię. Na miejscu mi to odradzono i natknięto duchem, aby upamiętnić tatę poprzez tablicę umieszczoną przy jego grobie. Po przyjeździe z Włoch od razu wzięłam się do działania. Bardzo zależało mi przede wszystkim, aby odsłonięcie miało miejsce 21 lipca. Na ten dzień bowiem przewidziano w Londynie uroczystości związane z 76 rocznicą utworzenia II Korpusu Polskiego, w których miałam wziąć udział. Uznałam jednak, że lepiej będzie, jeśli tego dnia będę z tatą na cmentarzu, więc zrezygnowałam z planów wyjazdu. Dotrzymałam słowa, które padły 40 lat temu… - dodaje wzruszona.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie