Dyrekcja szpitala chce zwolnić 50 pielęgniarek

Dyrektor nyskiego szpitala zgłosił w Powiatowym Urzędzie Pracy zamiar grupowego zwolnienia 48 pielęgniarek i 2 położne. Chodzi o przedstawicielki, tych grup zawodowych z tytułem magistra i specjalizacją zawodową. Pielęgniarki i położne nie zgadzają się na obniżenie pensji. Zapowiadają, że nie podpiszą nowych warunków pracy i płacy i że będą szukały zatrudnienia w innych placówkach, w których respektowana jest ustawa regulująca kwotę wynagrodzenia.

To ciąg dalszy konfliktu z dyrekcją szpitala, który trwa od kilku miesięcy i był nawet tematem nadzwyczajnej sesji rady powiatu. Przypomnijmy, że były już dyrektor nyskiego ZOZ-u Norbert Krajczy wszystkim pielęgniarkom ze stopniem magistra i specjalizacją przyznawał zaszeregowanie do najwyższej grupy płacowej. Obecne kierownictwo szpitala chce to zmienić, a w związku z tym płacić wyższe pensje tylko na tych stanowiskach, na których szpital tego wymaga. Dla tych właśnie pielęgniarek oznacza to niższą pensję o blisko 2 tys. zł.

Dyrekcja poinformowała związki zawodowe działające w szpitalu, że od 2 stycznia 2024 r. pielęgniarkom będą wręczane umowy zmieniające warunki pracy i płacy. Jeśli nie zostaną one przyjęte to do pielęgniarek trafią wypowiedzenia pracy. Związki nie zgodziły się z wnioskiem dyrekcji. W szpitalu pracuje ponad 300 pielęgniarek. Odejście z pracy 50 z nich może oznaczać, że niektóre oddziały będą musiały ograniczyć pracę. Wypowiedzenia będą bowiem dotyczyły m.in. połowy pielęgniarek z OIOM-u, czy z bloku operacyjnego.

Na stronie internetowej szpitala widnieje ogłoszenie o chęci zatrudnienia przedstawicieli tej grupy zawodowej – zarówno na umowę o pracę jak i w ramach kontraktu. Wielokrotnie też podnoszony był temat, że w najbliższych latach wiele pielęgniarek odejdzie z pracy w związku z przejściem na emeryturę. - Będziemy szukać innej pracy. Miejsc dla doświadczonych, wykształconych pielęgniarek nie brakuje w regionie – mówią pracownice szpitala, których dotyczy sprawa. - Wszystkie prowadzimy samochody, większość z nas i tak dojeżdża do pracy spoza Nysy, więc to tylko kwestia innego kierunku. Chciałyśmy tutaj pracować za godną pensję, bo tutaj się wykształciłyśmy, tutaj nabrałyśmy doświadczenia. Jeżeli dyrekcja jednak nie odstąpi od swoich planów to będziemy jednak szukać zatrudnienia gdzie indziej - mówią.
Jedna z naszych rozmówczyń dodała, że część pielęgniarek już zdecydowała o odejściu i nie chodzi tylko o kwestie finansowe. – Wylano na nas niesłusznie wiadro pomyj! Już jesteśmy tym zmęczone! Atmosfera jest bardzo napięta, więc chyba nie ma innego wyjścia. Chcemy pracować dla dobra pacjentów, ale wszystko wskazuje na to, że w Nysie nie będziemy mogły nadal tego robić – stwierdza.

- Pracuję w zawodzie 30 lat. Kształciłam się systematycznie, specjalizację uzyskałam 25 lat temu i teraz nagle chce się nam je odebrać – mówi kolejna z naszych rozmówczyń.
Dodajmy, że walczące pielęgniarki są bardzo konsekwentne i zdeterminowane. Jak wynika z nieoficjalnych informacji tylko trzy z nich przyjęły warunki dyrekcji. Reszta zapowiada złożenie sądowego pozwu zbiorowego przeciwko pracodawcy. 
Pielęgniarki wspiera powiatowa opozycja. W miniony piątek radni Daniel Palimąka (PO), Tomasz Jazienicki (klub Razem dla Powiatu) i dyrektor gabinetu marszałka województwa opolskiego Arkadiusz Kuglarz zwołali konferencję prasową obok nyskiego szpitala. Towarzyszyła im także reprezentacja pielęgniarek, których dotyczy sprawa. – Był taki czas, kiedy apelowaliśmy i prosiliśmy pana starostę, aby wręcz zmusił pełniącego obowiązku dyrektora, by nie obniżał pensji pielęgniarkom. Zdarzyło się od tego czasu bardzo wiele, bo zmieniła się większość parlamentarna. Obecna już na poprzednim posiedzeniu Sejmu odmroziła projekt ustawy mówiącej o uposażeniach pielęgniarek. Jest to więc kwestia mniej więcej półtora miesiąca i ta ustawa wejdzie w życie. Tym bardziej nie rozumiemy ruchów, które odbyły się kilka dni temu. Pełniący obowiązki dyrektora pomimo naszych apeli i próśb zrobił wręcz coś odwrotnego. Przy pełnej akceptacji pana starosty złożył zawiadomienie o zwolnieniu grupowym 50 pielęgniarek. Na to nie możemy się zgodzić – stwierdził Daniel Palimąka.
Radny zaapelował do starosty Andrzeja Kruczkiewicza, aby zmusił p.o. dyrektora szpitala do cofnięcia rozpoczętej procedury związanej z pielęgniarkami. Apel dotyczył także cytujemy: „przyspieszenia przyjścia do pracy nowego dyrektora”. - Żądamy tego panie starosto, a jeśli pan tego nie potrafi - to proszę skrócić męczarnie sobie i powiatowi i podać się do dymisji – skwitował radny Palimąka.

Przedstawiciele opozycji złożyli w sprawie odstąpienia od planów dotyczących pielęgniarek pismo zarówno w dyrekcji szpitala jak i władz powiatu nyskiego.
Przypomnijmy, że opozycja złożyła także wniosek o odwołanie starosty. Prawdopodobnie sesja, na której odbędzie się głosowanie w tej sprawie, odbędzie się 28 grudnia.
 

Tomasz Jazienicki – Nie rozumiem uporu pełniącego obowiązki dyrektora szpitala. Ustawa bowiem wprost określa wynagrodzenie pielęgniarek. Na sesji, na której był poruszany ten temat, dyrekcja zasłaniała się z kolei regulaminem placowym szpitala. Ważniejsza jest ustawa.
Jeżeli płace wpływają na kondycję szpitala do tego stopnia, że może upaść, to trzeba było wyjść przed załogę i powiedzieć: „Kochani obcinamy sobie po 5 proc. czy 10 proc. – WSZYSCY: dyrekcja i lekarze również. Jeżeli wszyscy to wszyscy, a nie część jednej grupy zawodowej, która słusznie upomina się o to, co się jej należy. 

Arkadiusz Kuglarz – Szpital to jest bardzo ważna instytucja - łatwo ją zniszczyć, a bardzo trudno odbudować. To jest szpital publiczny, utrzymywany z pieniędzy podatników, a nie szpital dyrektora czy starosty. Apeluję, żeby w końcu został przedstawiony plan naprawy jaki został przyjęty dla tej placówki. Nowy pan dyrektor podczas konkursu, który wygrał, pewnie przedstawił co zamierza zrobić, żeby uzdrowić tę sytuację. Chyba że działania, które są obecnie prowadzone są już częścią tego planu.