Koniec nyskiego 500+

Burmistrz Kordian Kolbiarz ogłosił, że gmina nie będzie więcej finansować tzw. „bonu wychowawczego”. Jego sztandarowy pomysł działał przez siedem lat. Okazał się jednak niezgodny z prawem, co potwierdził Naczelny Sąd Administracyjny. Teraz zakwestionował go też wojewoda opolski, który unieważnił ostatnią uchwałę w tej sprawie. 

Nadzór wojewody zakwestionował fakt, że w najnowszej uchwale znalazł się zapis uzależniający otrzymanie bonu od zatrudnienia obojga rodziców. Znajdował się on też we wcześniejszych uchwałach i nie budził kontrowersji. Budziło je „tylko” dyskryminowanie niepełnych rodzin, w tym sierot. 

Oszukali nas
- Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego nie uznał naszych racji i wspieranie głównie małżeństw uznał za niezgodne z prawem. W obecnym systemie prawnym w Polsce, to pracujące rodziny oparte o małżeństwo są w wielu aspektach dyskryminowane. Przyjmując ten wyrok, z ubolewaniem zmieniliśmy naszą uchwałę i dostosowaliśmy do wyroku NSA. Niestety naszą zmienioną już uchwałę nadzór prawny wojewody opolskiego uznał za - uwaga - dyskryminującą osoby niepracujące... Rozstrzygnięcie to oznacza, że nie będzie kolejnych naborów na nyski bon wychowawczy! - tak Kordian Kolbiarz tłumaczy rezygnację z bonu.

Nasz socjal jest lepszy niż ich
W tym miejscu należy zaznaczyć, że gmina ma możliwość odwołania się do Sądu Administracyjnego. Tak zresztą robiła przez ostatnie lata, kiedy kwestionowane były poprzednie uchwały w sprawie bonu. Więcej, na wniosek burmistrza rada miejska uchwalała nową uchwałę, aby bon mógł być nadal wypłacany. Zabawa w kotka i myszkę trwała od 2016 do 2022 roku, kiedy NSA potwierdził, że uchwała dyskryminuje mieszkańców. Po tym wyroku gmina zdecydowała się na nową uchwałę, eliminując z niej ograniczenia dla niepełnych rodzin. 
- Nie będziemy zmieniać naszej uchwały, ponieważ straciłaby ona swój sens. Naszym celem było wspieranie pracujących rodzin, rodzin opartych na małżeństwie, które ciężką pracą utrzymują swoje dzieci i najbliższych oraz uczciwie płacą podatki, z których korzystają wszyscy mieszkańcy. Nasz bon nigdy nie był i nie będzie (tak jak tego chce sąd i wojewoda), świadczeniem socjalnym przyznawanym wszystkim. Nasz bon nie trafiał i nie trafi do osób korzystających z systemu pomocy społecznej. Pomoc społeczna to cały system zapomóg, zasiłków i dotacji, kierowanie tam kolejnych pieniędzy (nyski bon), będzie pogłębiać niechęć do poszukiwania pracy i do samodzielnego radzenia sobie z utrzymaniem siebie i bliskich. Pomoc społeczna to pomoc społeczna, a wsparcie rodzin w wychowaniu dzieci, to całkiem inna kwestia. Rodziny dysfunkcyjne otrzymują pomoc od państwa i nie ma powodu, by wspierać je dodatkowymi pieniędzmi – przekonuje burmistrz.

Jak propaganda Putina
– To prawda, że bon miał sprawić, że pobierający go mieszkańcy Nysy ograniczą korzystanie z pomocy społecznej. Stało się natomiast inaczej, bo żadnych oszczędności z tego tytułu w budżecie OPS nie ma. Kiedy bon rozpoczynał działanie, można było pobierać tylko trzy świadczenia z OPS, dziś pobierać można wszystkie za wyjątkiem trzech. Mówienie o tym, że bon wspiera zaradnych to fikcja. Miał też pomagać powrócić młodym matkom do pracy, ale i to się nie udało. Coraz mniej powracało na rynek pracy. To co pisze burmistrz kontra rzeczywistość ma się jak propaganda Putina do sytuacji na Ukrainie – nie kryje Mariusz Nasiborski, były doradca Kordiana Kolbiarza i jeden z współtwórców bonu, który jego zdaniem został wypaczony przez burmistrza (pisaliśmy o tym wielokrotnie) i nie przynosił żadnych efektów w postaci większej ilości urodzin. Podkreśla, że wyroki NSA wyraźnie stwierdzają, że to nieprawda, że w Polsce pełne rodziny są dyskryminowane w taki sposób, żeby tylko im należało się takie świadczenie, jak bon wychowawczy. 

Brak szacunku dla prawa i buta
Ostatnią uchwałę w sprawie bonu zaskarżył właśnie Mariusz Nasiborski, pełnomocnik samotnej matki (wdowy), której dzieciom odmówiono nyskiego bonu wychowawczego. - Burmistrz kolejny raz świadomie złamał prawo, forsując projekt dyskryminujący mieszkańców. Pomimo trzech prawomocnych wyroków i jasnego stanowiska Sądów Administracyjnych, Rada Miejska w Nysie po raz kolejny uchwaliła wadliwy akt prawny, który zawierał przepisy dyskryminujące mieszkańców. Tym razem osoby bezrobotne – mówi Mariusz Nasiborski. - Brak szacunku dla prawa, buta i uchwalanie wciąż dyskryminujących uchwał doprowadziły do wyroku, a w perspektywie procesu odszkodowawczego. Burmistrz doskonale zdawał sobie sprawę z konsekwencji i teraz będzie je ponosił. Jemu grozi odpowiedzialność za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, a gminie możliwość wstrzymania środków unijnych – zaznacza Nasiborski. 

Bon wychowawczy miał być odpowiedzią na katastrofę demograficzną, która dotknęła Nysę. Jego nadrzędnym zadaniem miał być wzrost dzietności, a więc większa liczba urodzeń w gminie. Pomimo tego w uchwale bonowej znalazły się zapisy dyskryminujące urodzonych nowych mieszkańców, jeśli nie mieli pełnej rodziny lub jedno z rodziców było bez pracy. Trudno wyjaśnić, dlaczego gmina gardziła tymi dziećmi, skoro podobno chodziło o jak największą ich liczbę.

Liczba urodzeń dzieci w Nysie wg Urzędu Stanu Cywilnego i Głównego Urzędu Statystycznego, a także zameldowań nowourodzonych dzieci na terenie gminy. Te ostatnie pokazują ile dzieci przybyło w gminie, a nie tylko urodziło się na jej terenie (dane USC)