Koszmar na Bohaterów Warszawy. Gminne podwórko jak melina

- Tam jest taki alkoholizm i narkomania, że się w głowie nie mieści! W ciepłe dni to podwórko zamienia się w jedną wielką melinę – alarmuje nas bezsilny mieszkaniec jednej z kamienic komunalnych przy ul. Bohaterów Warszawy w Nysie. - Chciałbym, żeby bawiły się tam moje dzieci, ale zamiast nich „bawią” się tam osoby uzależnione. 

Pan Tomasz (imię zmienione z obawy przed zemstą sąsiadów) wprowadził się do komunalnego mieszkania kilka lat temu. Razem z partnerką wychowują dwoje małych dzieci.

- Chcemy żyć w spokoju, ale nie da się, kiedy za oknami na gminnym podwórku mamy melinę, do której przychodzą pijacy z całej dzielnicy! Żyjemy w strachu, bo nie wiadomo, co komu przyjdzie do głowy. Każde zwrócenie uwagi kończy się stekiem wyzwisk i groźbami – mówi lokator komunalnego mieszkania. Dodaje, że o tych problemach informuje administrację budynku (ARN), która nic z tym nic nie robi. - Jakimś rozwiązaniem byłoby założenie monitoringu w klatce schodowej i na podwórku, żeby nie czuli się bezkarni – przekonuje. Pokazuje nam na schodach świeże ślady krwi. - To efekt bójki, która tu wczoraj miała miejsce. Boję się o swoją rodzinę - nie kryje mieszkaniec. 

Podwórko to obraz nędzy i rozpaczy, wygląda jakby czas stanął w miejscu. Chyba od końca II wojny światowej nic tam nie robiono. Obdrapane mury i gruntowa nawierzchnia najlepiej o tym świadczą. To nie tylko melina, ale też slums. Jest stara wersalka i stolik z ławeczką, przy którym siedzą „goście” podczas libacji. Właściciel terenu, czyli gmina z jakichś powodów ich nie usuwa, zapewniając warunki do spożywania alkoholu w miejscu publicznym, co przecież jest zakazane. 

- To nie nasza wina, że dostaliśmy tu mieszkanie. Nie wszyscy tu mieszkający, to patologia. Niestety, jesteśmy z nimi wrzucani do jednego worka, kiedy upominamy się o jakieś minimum porządku słyszymy, że to nasza wina – żali się mieszkaniec kamienicy, który jeszcze raz prosi o anonimowość, bo jak podkreśla, nie chciałby wymieniać drzwi w mieszkaniu.