Reklama

Priorytet, to niesienie pomocy

Nowiny Nyskie
11/10/2020 10:13

Kamil Kędzierski - 31-letni mieszkaniec Wrocławia, pochodzący z Nysy, starszy sekcyjny, ratownik medyczny, instruktor ratownictwa wodnego, wykładowca na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu. Ukończył studia magisterskie w Dolnośląskiej Szkole Wyższej - na kierunku bezpieczeństwo narodowe, specjalizacja - kierowanie działaniami ratowniczymi. W tym roku rozpoczyna doktorat z nauk o zdrowiu. Pracuje jako strażak w JRG 1 Nysa.

"Nowiny Nyskie" - Skąd pomysł, aby zostać strażakiem? 
Kamil Kędzierski - Ratownictwem zainteresowałem się na poważnie jakieś 12 lat temu podczas pracy jako ratownik wodny. Z czasem postanowiłem studiować ratownictwo medyczne, a w trakcie studiów oraz nabywania nowych umiejętności zacząłem myśleć o ich realizacji w ramach pracy jako funkcjonariusz Państwowej Straży Pożarnej. 6 lat temu przeszedłem pomyślnie nabór do jednostki w Nysie i po ukończeniu kursu podoficerskiego zacząłem służbę w JRG 1 Nysa. Główną motywacją do podjęcia właśnie takiej pracy była chęć realizacji się na różnych płaszczyznach ratownictwa specjalistycznego.

- Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z pożarnictwem?
- 6 lat temu.

- Jaki to jest zawód?
- Wymagający. Przede wszystkim wymagający ciągłego rozwoju i szkolenia, na wielu różnych płaszczyznach.

- Co najtrudniejszego jest w pracy strażaka?
- Różnorodność zagrożeń z jakimi straż pożarna ma do czynienia. Spektrum działania straży pożarnej jest z roku na rok coraz szersze.

- Jak podchodzisz do opinii społeczeństwa, że zawód strażaka, to jedyny szanowany zawód?
- Nie zgadzam się z nią. Faktycznie widać spore zaufanie społeczne, które wynika z faktu, że straż pożarna działa na wielu płaszczyznach i z reguły pomaga. Natomiast wychodzę z założenia, że powinniśmy szanować każdego człowieka, niezależnie od wykonywanej pracy, a jest wiele instytucji czy zawodów, bez których nie moglibyśmy normalnie funkcjonować. Tak więc szacunek powinien iść za człowiekiem, za profesjonalizmem w wykonywanej przez niego pracy. Ja szczerze wierzę, że my -strażacy na ten szacunek musimy pracować każdego dnia naszą postawą.

- Jak Twoja rodzina zareagowała na to, że jesteś strażakiem?
- Moja rodzina raczej przywykła do tego, że zawodowo szukałem pracy związanej z wyzwaniami i adrenaliną. Zdają sobie sprawę z niebezpieczeństw wynikających z tej pracy, ale bardzo mocno mi kibicują i wspierają mnie.

- Jakich cech charakteru wymaga ta praca?
- Cierpliwości, wytrwałości, odporności na stres, pokory, czasami też odwagi.

- Jaka była Twoja pierwsza akcja gaśnicza?
- Pożar traw i nieużytków w rejonie torów kolejowych w Nysie, więc nic spektakularnego. Natomiast już po niecałych 3-4 miesiącach brałem udział w gaszeniu dość sporego pożaru mieszkania i to tak naprawdę, była pierwsza poważna próba tego czy nadaję się do tego zawodu, czy nie.

- Co było najgorszą sytuacją w tej pracy?
- Nie ma chyba takiej jednej, najgorszej sytuacji. Być może to podejście wynika też z faktu, że pracuję również jako ratownik medyczny w pogotowiu ratunkowym. Na co dzień zdarza mi się widzieć sporo tragedii ludzkich i nie da się ich podzielić na te bardziej lub mniej tragiczne. Dla mnie najgorsze są sytuacje, w których jest zbyt późno na naszą pomoc. Na pewno też pozostają w pamięci te spektakularne, duże zdarzenia oraz tragedie dotykające dzieci.

- Jak czuje się strażak, gdy niestety okazuje się, że osoba, dla której niosło się pomoc nie przeżyła? Jakie przychodzą refleksje?

- Myślę, że każdy przeżywa to trochę inaczej. Za każdym razem staramy się dawać z siebie wszystko tak, aby pomóc osobom poszkodowanym. Nie zawsze się udaje i to też jest element tej pracy. Należy się pogodzić z tym, że nie każdemu uda się pomóc niezależnie od tego jak bardzo się staramy. Jeśli strażak - ratownik nie będzie umiał się z tym pogodzić, poukładać sobie tego jakoś w głowie, to nie jest to raczej praca dla niego. Dlatego w naszym zawodzie ważne jest to, żeby przegadać te najbardziej tragiczne zdarzenia we własnym gronie. Taka rozmowa bardzo często pomaga przełknąć to, że się nie udało. To właśnie ta pokora, o której mówiłem wcześniej.

- Działania straży pożarnej to nie tylko pożary. Do jakich zdarzeń wyjeżdżają w większości strażacy?

- Pożary wcale nie są grupą zdarzeń, do których wyjeżdżamy najczęściej. Straż pożarna w dzisiejszych czasach to głównie tzw. zagrożenia miejscowe, czyli wszelkiego rodzaju wypadki, neutralizacja różnego rodzaju zagrożeń, a coraz częściej także izolowane zdarzenia medyczne (gdy nie ma wolnych zespołów ratownictwa medycznego). Mówi się, że straż jest od wszystkiego i z roku na rok to zdanie jest coraz bardziej prawdziwe.
W strukturach naszej komendy działają także dwie grupy specjalistyczne: wodno-nurkowa i wysokościowa, które realizują także zadania wynikające z charakteru ich specjalizacji.

- Jak wygląda współpraca pomiędzy strażakami zawodowymi a ochotnikami z terenu powiatu nyskiego oraz innymi służbami ratowniczymi?

- Współpraca z ochotnikami, zależy często od konkretnych osób - nie można tutaj generalizować. Staramy się współpracować w taki sposób, aby zawsze kierować się jak najlepszym rozwiązaniem danego problemu. Ochotnicy bardzo często mają bliżej od nas do miejsca zdarzenia, bardzo często są tam pierwsi i to od ich decyzji zależy powodzenie dalszej akcji ratunkowej. Są bardzo potrzebni, aby cały system mógł funkcjonować dobrze. W moim odczuciu coraz bardziej widać fakt, że młodzi ludzie wyjeżdżają ze wsi na studia, do pracy, przez co jest jakby mniejszy napływ nowych strażaków, ale może to moje subiektywne odczucie. Natomiast z resztą służb współpraca wygląda również nieźle. Najbardziej widocznym problemem jest często brak wolnej karetki (to akurat problem ogólnopolski, zbyt mało zespołów i zbyt duża ilość wyjazdów nieuzasadnionych). Często widoczne jest także opóźnienie w wysyłaniu poszczególnych służb. Aktualna rzeczywistość zmusza nas jednak do pracy w takich, a nie innych warunkach i myślę, że my jako służby (wszystkie służby) staramy się w tej rzeczywistości pomagać społeczeństwu najlepiej jak się da.

- Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.

Rozmawiała Joanna Kania



 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do