Reklama

Tarnopolanie z całej Polski przyjechali do Nysy

Nowiny Nyskie
18/06/2022 08:39

Za nami jubileuszowy XXXV Tarnopolski Zjazd Kresowian, który odbył się w Nysie. Jego organizatorem był Klub Tarnopolan działający w naszym mieście, któremu szefuje Janina Stadnik.

Na spotkanie dotarł ks. prałat Andrzej Malik z Tarnopola, proboszcz tamtejszej parafii Miłosierdzia Bożego, który w czwartek odprawił mszę św. w intencji Polaków pomordowanych na Kresach, żyjących Kresowian i członków ich rodzin oraz wygłosił homilię.   
Niestety z każdym rokiem ubywa uczestników zjazdu. W tym roku wzięły w nim udział 34 osoby, które do naszego miasta przyjechały z Warszawy, Wrocławia, Turka, Krakowa, Świdnicy i oczywiście z terenu powiatu nyskiego. Uroczysta akademia, która odbyła się w gościnnych murach Carolinum rozpoczęła się odśpiewaniem hymnu państwowego, uczczeniem pamięci zmarłych uczestników minionych zjazdów i krótkiej części artystycznej. Następnie Teresa Aranowicz wygłosiła wykład pt. „Obrazy świata minionego – wspomnienia mieszkańców Nysy”. Zjazd był także okazją do rozmów, wspomnień i zwiedzania naszego powiatu.

 Ks. Andrzej Malik o obecnej sytuacji w Tarnopolu


- Na zjazd zawsze jedziemy z entuzjazmem. Tarnopol na szczęście nie doświadczył bezpośrednio wojny, ale ludzie żyją w stresie. Syreny wyją raz po raz. Przez pierwsze dni wojny ludzie uciekali do schronów, ale teraz nie ma już takiej reakcji. Gdy w czasie nabożeństw zawyją syreny nie przerywamy ich, nie mamy takiego obowiązku.
Ceny bardzo poszły w górę, brakuje niektórych produktów, m.in. soli. W niektórych sklepach już wywieszono kartę z informacją, żeby ludzie już nie pytali o ten towar. W całej Ukrainie jest problem z paliwem, a jeśli jest, to jego cena jest wyższa niż w Polsce. W przeliczeniu na złotówki litr ropy kosztuje ok. 8,5 zł. Najszybciej jeszcze można dostać gaz. Mężczyźni w wieku poborowym od 18 do 60 roku życia nie mogą opuszczać kraju, chyba że mają 3 dzieci lub więcej. Dotyczy to także księży.
Wojną się żyje. Jest taki duch wśród ludzi - nie tylko wśród żołnierzy - że wielu już zginęło i trzeba to kontynuować, żeby wyprzeć wroga za granicę. Panika zaczęła się pierwszego dnia wojny, już zaczęto uciekać do Polski, były kolejki do sklepów. Mówiłem ludziom, żeby zachować spokój, bo na granicy było strasznie, potworny tłok. Teraz część już wróciła, także nasi parafianie. Wrócili zwłaszcza ci, którzy wyjechali nieprzekonani. Ukraina potrzebuje produkcji, bo to są pieniądze do budżetu. W okolicach Nysy była nawet matka z czwórką dzieci i ona wróciła. Z kolei u nas na plebanii w Tarnopolu mamy 24 osoby, w tym 7 dzieci ze wschodniej Ukrainy, które czekają, bo nie wiedzą jak planować swoje życie.


Agnieszka Groń

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do