Reklama

Zbiornik Nysa w prokuraturze. Zrzucali więcej wody niż informowali

Nowiny Nyskie
24/11/2025 14:40

O nieprawidłowościach przy remoncie Nysy Kłodzkiej i zbiornika wodnego piszemy praktycznie od momentu jego zakończenia. Trzeba było jednak powodzi, żeby nieprawidłowości dostrzegł inwestor czyli Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej z Wrocławia. 

Wody Polskie podczas powodzi podawały, że z jeziora wypływało max. 1000 m3/s. Kwestionowaliśmy te informacje z dwóch powodów. Po remoncie rzeki na odcinku miasta miało przez nią przepłynąć 1400 m3 wody/s. W niedzielę 15 września rzeka ledwo mieściła się w międzywalu i pod mostami. Oznaczało to maksymalny, kontrolowany zrzut. Wody Polskie, a za nimi samorządowcy podawali 1000 m3/s. W takim razie remont musiał być zrobiony niezgodnie z projektem. Zwiększenie zrzutu o 40% do 1400 m3/s oznaczałoby, że woda przelewałaby się przez wały i zniszczyłaby mosty. Należało to więc wykluczyć i przyjąć, że ze zbiornika idzie maksymalna ilość wody i wyciągać z tego wnioski. 

W ubiegłym tygodniu Wody Polskie poinformowały, że składają zawiadomienie do prokuratury. Jego podstawą są „ustalenia dotyczące funkcjonowania zbiornika Nysa we wrześniu 2024 roku” zawarte w ekspertyzie wykonanej przez Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu. Przestępstwo mieli popełnić pracownicy podmiotów odpowiedzialnych za projektowanie, wykonanie lub nadzór inwestorski nad modernizacją zbiornika Nysa.
W toku badań specjaliści Uniwersytetu Przyrodniczego stwierdzili występowanie nieprawidłowości w działaniu systemu sterowania odpływem wody z jeziora do rzeki. Według raportu niewłaściwa lokalizacja sondy radarowej, służącej do pomiaru wysokości zwierciadła wody, mogła powodować błędne wskazania przekazywane do systemu sterującego. W konsekwencji system mógł realizować większy odpływ wody niż zamierzony. 
Eksperci z wrocławskiej uczelni wskazali również na możliwe nieprawidłowości w działaniu systemów, które odpowiadają za manewrowanie zamknięciami budowli zrzutowej. Stwierdzono, że rzeczywista wysokość otwarcia segmentów była większa niż wartości zadane przez obsługę, co mogło wpływać na faktyczną wielkość odpływu wody ze zbiornika.

Zjawisko to miało występować zarówno w trybie automatycznym, jak i manualnym.
W praktyce oznacza to, że zamiast 1000 m3/s wypuszczano 1400 m3/s. 

„W świetle tych ustaleń istnieje uzasadnione podejrzenie, że na etapie projektowania lub instalacji urządzeń doszło do zaniedbań lub błędów technicznych, które mogły skutkować wadliwym działaniem systemu pomiarowego i sterującego” - podają w swoim komunikacie Wody Polskie. 
O nieprawidłowościach przy remoncie zbiornika i rzeki piszemy od lat. Zaczęło się od tego, że jako głównego wykonawcę modernizacji budowli zrzutowej jeziora (tzw. tamy) wybrano firmę powiązaną ze światem przestępczym. Błędy popełniano już na etapie projektowania, jednak prokuratura umarzała składane w tej sprawie zawiadomienia. Inne, jak np. dotyczące wałów, utknęły w sądzie. 

Teraz Wody Polskie deklarują pełną współpracę z organami ścigania. Jako inwestor również są odpowiedzialne za to, co jest podstawą złożenia zawiadomienia. Warto też dodać, że jako pierwszy prokuraturę zawiadomił autor raportu, czyli Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu. Zleceniodawca analizy, czyli Wody Polskie zwlekały z wyciągnięciem z niego prawidłowych wniosków?
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do